Macierewicz "bawi się w przesłuchania posłów". Suski: poprosiłem o legitymację, wypisał sobie

Paweł Suski relacjonuje swoje przesłuchanie przez podkomisję smoleńską
Paweł Suski: mija wiele czasu, komisja nie ma kompletnie nic do powiedzenia, nic nie robi
Źródło: tvn24
Cezary Tomczyk i Paweł Suski, dwaj posłowie klubu Platforma Obywatelska-Koalicja Obywatelska, zostali wezwani na środę do stawienia się przed podkomisją smoleńską. Okazało się, że czekała ich rozmowa w cztery oczy z Antonim Macierewiczem. "Powiedzieć o tej komisji, że to parodia państwa to nie powiedzieć nic" - skomentował Tomczyk na Twitterze. - Mija wiele czasu, komisja nie ma kompletnie nic do powiedzenia, nic nie robi, a pan Macierewicz bawi się w przesłuchania posłów - mówił Paweł Suski.

O wezwaniu ich przez podkomisję, której przewodniczy były minister obrony narodowej Antoni Macierewicz, posłowie poinformowali we wtorek. Cezary Tomczyk tłumaczył w "Kropce nad i", że nie wie, jaki jest tego powód.

Suski: nie jestem pilotem, nie jestem w żaden sposób związany z lotnictwem

W środę jako pierwszy przesłuchiwany był poseł Paweł Suski. O rozmowie opowiedział TVN24. Przekazał, że trwała dziesięć minut.

Jak poinformował, było to spotkanie w cztery oczy z Antonim Macierewiczem. Przyznał, że był tym faktem zdziwiony. Mówił także, że rozmowa dotyczyła wiedzy na temat samego samolotu tupolewa i użytkowania go przez posłów. Jak wskazał, jedyny związek, jaki widzi ze swoim wezwaniem to fakt, że jest członkiem sejmowej komisji obrony narodowej, a w przeszłości sam latał takim samolotem. Zapytany, jaką ma wiedzę na temat samolotów typu tupolew, odpowiedział, że "znikomą".

- Nie jestem pilotem, nie jestem w żaden sposób związany z lotnictwem, tym bardziej z 10 kwietnia z wylotem, z samą katastrofą, bytnością w Smoleńsku - tłumaczył Suski.

- Nie widzę tu żadnej podkomisji i to mnie przeraża. Pan minister Macierewicz prowadzi sam takie gierki i wzywa w sprawach kompletnie nieistotnych posłów - skomentował.

Jak ocenił, działania podkomisji są "pozorowane". - Mija wiele czasu, komisja nie ma kompletnie nic do powiedzenia, nic nie robi, a pan Macierewicz bawi się w przesłuchania posłów - dodał.

Legitymacja? Suski: Macierewicz sam ją sobie wypisał i okazał

Suski mówił też o tym, jak wyglądało przygotowanie Antoniego Macierewicza od strony proceduralnej.

- Zanim przystąpiliśmy do bardziej rzeczowej rozmowy, poprosiłem, zgodnie z artykułem 136 ustęp 1 ustawy prawo lotnicze o legitymację, uprawniającą do przeprowadzenia czynności w ramach działania komisji do spraw badania wypadków lotniczych - relacjonował.

- Pan poseł Macierewicz wstał, podszedł do szafy, wyjął plik druczków legitymacji, po czym wypisał sobie i mi ją okazał - opisywał. - Zdębiałem, bo wydawało mi się, że ta podkomisja powstała jakieś trzy, cztery lata temu i taką legitymację (Antoni Macierewicz - red.) powinien posiadać - opisywał swoją reakcję poseł PO-KO.

Jak wskazywał dalej, "prawo lotnicze określa wyraźnie, że po okazaniu legitymacji członek takiej komisji może dopiero wykonywać czynności". Stwierdził, że jest to "kolejne działanie, które w sposób zdecydowany ośmiesza podkomisję".

Legitymacja? Suski: Macierewicz sam ją sobie wypisał

Legitymacja? Suski: Macierewicz sam ją sobie wypisał

"Mam wrażenie, że Macierewicz chce pomachać prezesowi: halo jestem, działam"

Swoją rozmowę z Antonim Macierewiczem Paweł Suski skomentował także na Twitterze. "Po przesłuchaniu. Mam wrażenie, że Antoni Macierewicz chce pomachać prezesowi: halo jestem, działam, pamiętaj Jarku. Ciągle dążę do prawdy, jestem nieugięty. Podkomisja jednoosobowa, dramat. Rozmowa o tupolewie - napisał.

"Powiedzieć o tej komisji, że to parodia państwa to nie powiedzieć nic"

Przesłuchanie posła Tomczyka rozpoczęło się o godzinie 16 i trwało godzinę. Podobnie jak w przypadku posła Suskiego była to rozmowa w cztery oczy z Antonim Macierewiczem. Po jej zakończeniu Tomczyk skomentował ją na Twitterze.

"Wraz z Pawłem Suskim właśnie opuściliśmy gmach podkomisji smoleńskiej. Powiedzieć o tej komisji, że to parodia państwa, to nie powiedzieć nic. Przesłuchanie? Nie było żadnej podkomisji tylko sam Macierewicz i godzinna rozmowa w cztery oczy. Ta komisja natychmiast powinna być zamknięta" - napisał.

Tomczyk: pytałem ministra Macierewicza, kiedy będzie raport. Odpowiedział, że "w swoim czasie"

Do faktu, że ze strony podkomisji na przesłuchaniu pojawił się tylko Macierewicz Tomczyk odniósł się także w rozmowie z dziennikarzami. - Tam nie było żadnej podkomisji smoleńskiej, tam był tylko Antoni Macierewicz. Jako jednoosobowa komisja przesłuchiwał nas w sprawach związanych ze Smoleńskiem czy z bezpieczeństwem lotów - mówił.

Ocenił także, że "przesłuchanie pokazuje bezsens działania tej podkomisji, bo to znaczy, że ta komisja po prostu pozoruje swoje działania".

Tomczyk poinformował także, że sam zwrócił się do przewodniczącego podkomisji z kilkoma pytaniami. - Pytałem ministra Macierewicza, kiedy będzie raport. Odpowiedział, że w swoim czasie. Pytałem ministra Macierewicza, kiedy będą wnioski końcowe. Powiedział, że w swoim czasie. Pytałem ministra Macierewicza, jaki jest budżet podkomisji, powiedział, że w swoim czasie to ujawni - wyliczał.

- Prawda jest taka, że król jest nagi i do tego bardzo niebezpieczny, bo wpływa na to, co ludzie w naszym kraju myślą od dziesięciu lat - skwitował.

Tomczyk: pytałem ministra Macierewicza kiedy będzie raport. Odpowiedział że w swoim czasie

Tomczyk: pytałem ministra Macierewicza kiedy będzie raport. Odpowiedział, że "w swoim czasie"

"Komisja, która nas wezwała powinna przestać istnieć w pierwszej sekundzie swojego działania"

Wcześniej, jeszcze przed spotkaniem z Macierewiczem, obaj posłowie podczas konferencji prasowej przed siedzibą podkomisji odnieśli się do wezwań.

Tomczyk powiedział, że zarówno on, jak i poseł Suski otrzymali wezwania do stawienia się przed podkomisją, "mimo że z samą katastrofą nie mieli nic wspólnego, ani z jej przyczynami, ani z jej wyjaśnianiem".

Tomczyk powiedział, że na wezwaniu nie było żadnej informacji o jego powodach. - Nie mogliśmy uzyskać informacji, w jakim charakterze i na jaką okoliczność (jesteśmy wezwani - red.) - dodał.

- Myślę, że komisja, która nas wezwała powinna przestać istnieć w pierwszej sekundzie swojego działania - ocenił poseł PO-KO.

"Podkomisja Antoniego Macierewicza jest jednym z przykładów na patologiczne działanie państwa"

Dodał, że zabrał ze sobą raport końcowy w sprawie katastrofy smoleńskiej przygotowany przez komisję Jerzego Millera. - To do tej pory jedyny dokument, który oddaje prawdę o tej katastrofie, w którym zamieszczone są przyczyny katastrofy, bardzo smutne, ale jednak prawdziwe. Nikt do tej pory nie podważył rzetelności tego dokumentu (...) Ten raport jest jedynym obowiązującym w polskim prawie raportem, który dotyczy katastrofy smoleńskiej - powiedział Tomczyk.

- Dzisiejsze zaproszenie na podkomisję, to tak naprawdę pierwszy dowód działalności (tej) komisji widmo - dodał.

Argumentował m.in., że na stronie internetowej MON nie ma decyzji o powołaniu podkomisji, a do samej podkomisji nawet nie sposób się dodzwonić.

- Podkomisja Antoniego Macierewicza jest jednym z przykładów na patologiczne działanie państwa. A na czele komisji stoi Antoni Macierewicz, który nie tylko wielokrotnie udowodnił, że kłamał w sprawie katastrofy smoleńskiej, ale też doprowadził do tego, że w Polsce powstał wielki mur pomiędzy Polakami - ocenił.

Tomczyk stwierdził, że po czterech latach działania podkomisja nie ustaliła żadnych nowych faktów i nie przedstawiła żadnego raportu.

Suski: podejrzewamy, że to jest próba nękania

Suski powiedział, że posłowie PO-KO mają wątpliwości, czy Macierewicz w ogóle może wezwać posłów "przed oblicze" podkomisji. Jego zdaniem Macierewicz mocno wpływa na przewodniczącego sejmowej komisji obrony narodowej i komisja ta utraciła zdolność do cywilnej kontroli nad "poczynaniami" podkomisji smoleńskiej.

- Mamy podejrzenia, że Antoni Macierewicz bardzo nas nie lubi i podejrzewamy, że to (wezwanie) jest próbą nękania - powiedział Suski.

Autor: mjz//kg//kwoj / Źródło: TVN24, PAP

Czytaj także: