Centralne Biuro Antykorupcyjne po raz kolejny domaga się od byłej posłanki PO zwrotu pieniędzy, które przyjęła od funkcjonariusza CBA. - Posłanka Beata Sawicka nadal nie oddała CBA 50 tysięcy - czytamy w oświadczeniu. O zwrot pieniędzy apeluje także poseł PiS Tomasz Dudziński.
Kwota ta stanowiła pierwszą część łapówki jaką posłanka przyjęła w dzień po samorozwiązaniu parlamentu. CBA informuje w komunikacie, że "Skarb Państwa z tytułu operacji kontrolowanego wręczenia korzyści majątkowej nie poniesie żadnych start". I dodaje "Biuro zabezpieczy majątek Sawickiej na poczet przyszłych kar z chwilą gdy posłance zostaną przedstawione zarzuty".
Wcześniej zwrotu pieniędzy domagał się poseł PiS Tomasz Dudziński: - Pani poseł, proszę powiedzieć co się stało z łapówką, z 50 tysiącami złotych, które wzięła pani od CBA - powiedział.
Dudziński stwierdził, że na środowej konferencji prasowej Sawicka przedstawiła się jako "osoba skrzywdzona". Dodał, że Sawicka przyjęła łapówkę w wysokości 50 tys. zł, a CBA wydało oświadczenie, że ta łapówka nie została zwrócona.
- Mam apel do pani poseł Sawickiej i do PO, aby powiedziała, co się stało z tymi pieniędzmi. Słyszeliśmy, że pieniądze z łapówki miały pójść na wybory - mówił Dudziński.
Zaapelował też do pełnomocnika finansowego PO, aby ujawnił czy te pieniądze miały pójść na kampanię Platformy, bo - jak powiedział - jeśli Sawicka i bliskie jej osoby wpłaciły je na kampanię to oznacza to, że pieniądze te pochodzą z przestępstwa.
Mam apel do pani poseł Sawickiej i do PO, aby powiedziała, co się stało z tymi pieniędzmi. Słyszeliśmy, że pieniądze z łapówki miały pójść na wybory Tomasz Dudziński
- Apeluję do pani poseł Sawickiej, żeby nie robiła teatrzyku przed mediami, tylko żeby się przyznała, że postępowała nieuczciwe - stwierdził poseł.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24