Akt oskarżenia przeciwko byłemu rzecznikowi MON Bartłomiejowi M. przesłała do Sądu Okręgowego w Warszawie Prokuratura Okręgowa w Tarnobrzegu (Podkarpackie). M. i pięciu innym osobom zarzuca się działanie na szkodę Polskiej Grupy Zbrojeniowej SA.
Jak poinformował w środę rzecznik tarnobrzeskiej prokuratury Andrzej Dubiel, Bartłomiej M., przekraczając uprawnienia, działał na szkodę Polskiej Grupy Zbrojeniowej w związku z zawieraniem umów niekorzystnych dla spółki. Dotyczyły one m.in. organizacji koncertu czy fikcyjnych usług szkoleniowych.
Według prokuratury Bartłomiej M., działając wspólnie z urzędniczką w MON Agnieszką M., naraził spółkę na szkody w wysokości około 1,2 mln zł.
Akt oskarżenia trafił do Sądu Okręgowego w Warszawie.
M. grozi 10 lat pozbawienia wolności
Według prokuratury Bartłomiej M. miał się też powoływać na wpływy w MON. Za korzyści majątkowe obiecywał załatwianie różnych spraw, m.in. patronatu MON nad jedną z wystaw organizowanych w komercyjnym centrum wystawienniczym. W ten sposób uzyskał ponad 55 tys. zł, a działający z nim były poseł Mariusz Antoni K. - 35 tys. zł.
Wśród oskarżonych są też były członek zarządu PGZ Radosław O. oraz byli pracownicy spółki Robert S. i Robert K. Oskarżeni w związku z zawarciem niekorzystnych kontraktów, wyrządzili spółce szkodę majątkową w wielkich rozmiarach, w łącznej wysokości ponad 3,3 mln zł.
Bartłomiej M., Radosław O., Robert S. i Robert K. zagrożeni są karą 10 lat pozbawienia wolności. Natomiast Agnieszce M. i Mariuszowi Antoniemu K. grozi 8 lat pozbawienia wolności.
Kim jest Bartłomiej M.?
Bartłomiej M. w 2015 roku został szefem gabinetu politycznego i rzecznikiem MON, w 2016 został także powołany do rady nadzorczej Polskiej Grupy Zbrojeniowej. We wrześniu 2016, po publikacji "Newsweeka", według którego M. miał proponować radnym PO w Bełchatowie przystąpienie do koalicji z PiS, sugerując, że w zamian zapewni im zatrudnienie w państwowej spółce, M. poprosił szefa MON Antoniego Macierewicza o zawieszenie w funkcjach w ministerstwie i zrezygnował z posady w PGZ. Sprawę badała prokuratura, która odmówiła śledztwa w listopadzie tego samego roku.
10 kwietnia 2017 roku M. został pełnomocnikiem PGZ ds. komunikacji, dwa dni później umowa została rozwiązana za porozumieniem stron ze skutkiem natychmiastowym. Dwa lata później M. został zatrzymany przez Centralne Biuro Antykorupcyjne w związku z prowadzonym przez prokuraturę w Tarnobrzegu śledztwem dotyczącym niegospodarności, powoływania się na wpływy oraz fałszowania dokumentów przy okazji zawierania umów przez spółkę PGZ S.A. Spędził w areszcie pięć miesięcy.
Wyszedł na wolność po wpłaceniu poręczenia majątkowego w wysokości 100 tys. zł. Zamianę aresztu na poręczenie majątkowe umożliwił Bartłomiejowi M. warszawski sąd okręgowy. Prokuratura zaskarżyła tę decyzję sądu okręgowego, ale w sierpniu 2019 r. Sąd Apelacyjny w Warszawie oddalił zażalenie prokuratury i M. pozostał na wolności.
Źródło: PAP