O siedem napadów na banki oskarżyła krakowska prokuratura 28-letniego byłego pracownika banku Marcina F. W śledztwie mężczyzna przyznał się do winy. Tłumaczył się, że był zadłużony i pieniędzy potrzebował do spłaty kredytu.
Jak przekazała we wtorek rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Krakowie Bogusława Marcinkowska, seria napadów rozpoczęła się 25 stycznia 2011 r. Tego dnia F. napastnik usiłował zrabować pieniądze z banku przy ul. Miłkowskiego. Pracownica, do której podszedł i groził przedmiotem przypominającym broń, uciekła i wraz inną osobą zamknęła się w jednym z pomieszczeń banku. Zdezorientowany tym zachowaniem Marcin F. wyszedł bez pieniędzy.
Zamiast broni atrapa
Kolejnych napadów F. dokonał w kwietniu, czerwcu, listopadzie i w marcu br. na placówki bankowe przy ul. Kobierzyńskiej i Miłkowskiego. Zrabował łącznie ok. 75 tys. zł. Zawsze był w czapce lub kapturze, ciemnych okularach. Posługiwał się atrapą broni. W lipcu przy ul. Gronowskiej pracownica banku odmówiła wydania mu pieniędzy i włączyła alarm. Inna pracownica, do której zwrócił się o wydanie pieniędzy, grożąc atrapą broni - oświadczyła, że nie ma pieniędzy i Marcin F. pospiesznie opuścił bank. Podczas napadu dokonanego we wrześniu przy ul. Fortecznej mężczyzna zrabował ok. 2,8 tys. zł w bilonie i domagał się kolejnych pieniędzy, ale kasjer zaczął symulować atak serca. W tym czasie pod bank podjechał samochód ochrony. Marcin F. szukał najpierw wyjścia na zapleczu, następnie wziął zakładniczkę, przyłożył jej nóż myśliwski do szyi i wyszedł na zewnątrz. Na widok policyjnego radiowozu, który właśnie nadjechał, odepchnął zakładniczkę i zaczął uciekać. Wtedy został zatrzymany.
Podrobił dyplom, żeby oszukać rodziców
Oprócz napadów Marcin F. odpowie za wzięcie zakładnika i podrobienie dyplomu jednej z wyższych uczelni w Krakowie. Dyplom podrobił, by okazać go rodzicom i zatuszować fakt skreślenia go z listy studentów uczelni. Marcinowi F. grozi kara od 3 do 15 lat pozbawienia wolności.
Autor: nsz//gak / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24