Zarzut próby oszustwa na kwotę 1447 euro usłyszała w piątek była europosłanka Małgorzata H. Grozi jej do 8 lat więzienia. Chodzi o wniosek o zwrot od Parlamentu Europejskiego kosztów kursu językowego, w którym nie wzięła udziału.
Jak powiedział rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie Przemysław Nowak, H. jest podejrzana "o usiłowanie doprowadzenia 12 września 2007 r. Parlamentu Europejskiego do niekorzystnego rozporządzenie mieniem w wysokości 1447 euro". Chodzi o wniosek o zwrot kosztów kursu języka hiszpańskiego wraz z przedłożeniem dokumentu poświadczającego uczestnictwo w takim kursie, który miał mieć miejsce w Maladze latem 2007 r.
"Błąd administracyjny"
Według Nowaka była to próba wprowadzenia Parlamentu Europejskiego w błąd co do uczestnictwa w kursie oraz co do kosztów podlegających zwrotowi europosłowi. - Podejrzana nie przyznała się do zarzutów i skorzystała z prawa do odmowy wyjaśnień - poinformował prokurator.
Zarzuty dotyczą art. 286 oraz 270 kodeksu karnego. Pierwszy stanowi, że kto, w celu osiągnięcia korzyści majątkowej, doprowadza inną osobę do niekorzystnego rozporządzenia własnym lub cudzym mieniem za pomocą wprowadzenia jej w błąd, podlega karze pozbawienia wolności od sześciu miesięcy do lat ośmiu. Drugi artykuł przewiduje grzywnę, karę ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności od trzech miesięcy do lat pięciu dla tego, kto w celu użycia za autentyczny, podrabia lub przerabia dokument lub takiego dokumentu jako autentycznego używa.
W czerwcu 2013 r. Parlament Europejski nie zgodził się na uchylenie immunitetu europosłance, o co wnosiła wtedy polska prokuratura. Bez tego członkowi PE nie można postawić formalnego zarzutu.
Komisja prawna PE odrzucając go podała m.in. okoliczności, w których sprawa była rozpatrywana, relatywnie niską kwotę, której dotyczyła, oraz niewystarczające dowody. Według europarlamentu istniało podejrzenie, że celem postępowania karnego było zaszkodzenie politycznej działalności europosłanki.
Sprawą zajmowało się unijne biuro antykorupcyjne OLAF. Komisja wysłuchała m.in. szefa biura Giovanniego Kesslera.
Sama H. zapewniała wtedy, że nigdy nie składała "żadnych dokumentów w tej sprawie". Mówiła też o "błędzie administracyjnym, który nie powinien był się zdarzyć". Tłumaczyła też, że "nie miała w ręku" 1,4 tys. euro, o których przywłaszczenie jest podejrzana i że może chodzić o błąd w dokumentach.
Zawiesiła członkostwo
Małgorzata H. była posłanką do PE od 2004 r., wybraną z województwa śląskiego z listy PO. Po wybuchu sprawy zawiesiła członkostwo w Platformie Obywatelskiej do czasu jej wyjaśnienia. Zrezygnowała też z funkcji skarbnika europarlamentarnej delegacji PO-PSL. Tłumaczyła, że nie chce, by oskarżenia te rzutowały na dobre imię delegacji.
Po odmowie uchylenia immunitetu warszawska prokuratura umorzyła śledztwo w sprawie H. Gdy jej mandat wygasł w tym roku (europosłanka nie została wybrana ponownie do PE), śledztwo podjęto na nowo.
Według Nowaka H. złożyła wniosek o końcowe zapoznanie się z materiałami śledztwa. Jeśli nie będzie nowych wniosków dowodowych, postępowanie może zostać wkrótce ukończone - dodał prokurator.
Autor: bieru//plw / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: oficjaln strona europosłanki