MON wszczęło postępowanie dyscyplinarne wobec żołnierzy Służby Kontrwywiadu Wojskowego (SKW), którzy zamieścili swoje zdjęcia z Afganistanu na naszej-klasie. - Oni nie popełnili przestępstwa. Zrobili to dziennikarze "Gazety Wyborczej" ujawniając tajne informacje - uważa były szef SKW Antoni Macierewicz.
Bogdan Klich nakazał wszczęcie postępowania dyscyplinarnego wobec sześciu żołnierzy Służby Kontrwywiadu, których zdjęcia z misji w Afganistanie - opatrzone komentarzami w stylu "to ja w turbanie i narzucie lokalsa" - pojawiły się na naszej-klasie. Ministerstwo, jeszcze w nocy, nakazało usunięcie zdjęć z portalu.
Jako pierwsi o sprawie poinformowali dziennikarze "Gazety Wyborczej". Według MON to gazeta umożliwiła rozpoznanie oficerów kontrwywiadu. - Tam nie było identyfikacji takiej wprost, że są to oficerowie SKW. O tym wiemy dopiero po dzisiejszej publikacji - powiedział rzecznik MON Robert Rochowicz. - Podpisywali się jako oficerowie wojska polskiego, co jednak nie umniejsza to ich nagannego zachowania. Przed wyjazdem do Afganistanu podpisywali specjalną instrukcję, w której gwarantowali, że będą robili wszystko, co możliwe, by było zachowane bezpieczeństwo ich i ich podwładnych - dodał.
Macierewicz: "Gazeta" niszczy kontrwywiad
Także zdaniem byłego szefa Służby Kontrwywiadu Wojskowego Antoniego Macierewicza to dziennikarze "GW" winni są dekonspiracji agentów. - Żołnierze nie zrobili niczego złego, to normalne, że fotografują się na misjach. Nie jadą tam bowiem z zasłoniętymi twarzami, mają się zachowywać, jaki inni żołnierze. To „Gazeta Wyborcza” popełniła przestępstwo identyfikując ich jako żołnierzy kontrwywiadu - podkreślał Macierewicz.
Jego zdaniem całe zamieszanie wokół publikacji "Gazety" pokazuje, że "realizuje ona w ten sposób misję niszczenia kontrwywiadu". - Atakuje się jeden z najlepszych zespołów tylko dlatego, że jego żołnierze nie wywodzą się z WSI - denerwował się poseł PiS.
W piątkowej "Gazecie” można przeczytać między innymi, że żołnierze wykazali się „bezmyślnością i brakiem rozwagi” podpisując zdjęcia swoimi nazwiskami. W podobnym tonie wypowiada się szef sejmowej speckomisji Janusz Zemke, który działania agentów uznaje za „skrajnie nieodpowiedzialne, nieprofesjonalne i kompromitujące służbę oraz armię".
Wassermann: Za zło odpowiada "Wyborcza"
Ze zdaniem Macierewicza zgadza się były koordynator służb specjalnych w rządzie Jarosława Kaczyńskiego, Zbigniew Wassermann. - Byłem zaskoczony tą sprawą. Chcę powiedzieć jednak jasno: agenci rzeczywiście wykazali się niefrasobliwością, ale to co zrobiła "Gazeta Wyborcza", korzystając ze swoich przecieków, było już przestępstwem - stwierdził.
Według Wassermana "ujawnienie faktu, który jest objęty tajemnicą", a tego właśnie zdaniem posła PiS dopuściła się "Gazeta", wiązało się z naruszeniem bezpieczeństwa państwa. - Interes kraju został zagrożony tylko dlatego, że "Wyborcza" za punkt honoru traktuje zwalczanie Macierewicza - mówił Zbigniew Wassermann w TVN24.
"Błąd jest jeden - nazywa się Macierewicz"
Ale według Pawła Grasia, byłego koordynatora służb specjalnych w rządzie Donalda Tuska za całe zamieszanie odpowiedzialna jest tylko jedna osoba: - Błąd bardzo łatwo nazwać po imieniu, bo błąd ma na imię Antoni, a nazywa się Macierewicz. Ten człowiek nigdy nie powinien znaleźć się w miejscu, w którym się znalazł. Nigdy nie powinien być szefem bardzo ważnej służby, bo jest do tej roli kompletnie nieprzygotowany - ocenił Graś.
Źródło: "Gazeta Wyborcza", RMF FM, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24