Pożar w areszcie, bunt więźniów i wzięcie zakładnika przez jednego z osadzonych - m.in. takie scenariusze działań ćwiczyli w Białymstoku funkcjonariusze więzienni we współpracy z innymi służbami.
Aż sto osób wzięło udział w ćwiczeniach w białostockim areszcie śledczym. Wśród nich: funkcjonariusze więzienni, w tym ze specjalnej grupy interwencyjnej, policjanci, straż pożarna i pogotowie.
W ćwiczeniach chodziło o przygotowanie do działań w sytuacjach kryzysowych, które mogą zdarzyć się w rzeczywistości. - Musimy wybrać to, co może zdarzyć się w toku normalnej służby. Taki newralgiczny punkt, to np. konwój - wyjaśniał oficer prasowy Aresztu Śledczego w Białymstoku, mjr Wojciech Januszewski.
Bunt więźniów
Pierwszy scenariusz zakładał, że po nagłym zaniku energii w areszcie, dochodzi do buntu więźniów w warsztatach. Domagają się poprawy warunków bytowania. - To jest bardzo trudne do opanowania, ponieważ na małej przestrzeni trzeba operować większą liczbą ludzi i sprzętu, przełamać opór, a nawet ewentualne barykady ustawione w tym pomieszczeniu - wyjaśniał mjr Januszewski.
Ćwiczono też reakcję na napad na konwój wiozący niebezpiecznego przestępcę. A także inne groźne sytuacje - np. jeden z więźniów wziął zakładnika - swego adwokata, który chciał zrzec się jego obrony - i zażądał wypuszczenia na wolność. W ćwiczeniach wziął udział także psycholog (na żądanie "więźnia"), potem negocjatorzy policyjni, a po decyzji o siłowym rozwiązaniu - antyterroryści.
Oni już to przeżyli
W ćwiczeniach brała udział m.in. grupa interwencyjna Służby Więziennej okręgu białostockiego. To jedna z kilkunastu takich grup w Polsce, utworzonych przy okręgowych inspektoratach Służby Więziennej. Wykorzystywane są one w poważniejszych sytuacjach jako rodzaj sił szybkiego reagowania. W Podlaskiem tworzą ją funkcjonariusze z Białegostoku i Czerwonego Boru.
W ostatnich tygodniach grupa interweniowała gdy mężczyzna, doprowadzony do aresztu, zaatakował policjantów, którzy go konwojowali.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24