Większość państw, która nie jest może w ścisłym nurcie naszych problemów z praworządnością, nie rozumie w ogóle, dlaczego mielibyśmy to blokować - mówił w TVN24 doktor Paweł Kowalski, specjalista prawa międzynarodowego z SWPS, pytany o konsekwencje polskiego i węgierskiego weta wobec budżetu unijnego. W jego ocenie prowizorium budżetowe w UE doprowadziłoby do "zamrożenia wydatkowania i znacznego spowolnienia w odbudowie Europy" po pandemii.
Na ten tydzień (10-11 grudnia) zaplanowany jest szczyt Rady Europejskiej, podczas którego unijni liderzy podejmą próbę rozwiązania sytuacji, w której Polska i Węgry zapowiedziały weto do projektu wieloletnich ram finansowych UE na lata 2021-2027 w związku z rozporządzeniem dotyczącym powiązania dostępu do środków unijnych z kwestią praworządności.
"Jeżeli spojrzymy na fakty i liczby, to Polska na tym budżecie wygrywa bardzo dużo"
- Cała "25" [państwa członkowskie bez Polski i Węgier - przyp. red.] może się porozumieć bez większego problemu, zawierając zwykłą umowę międzynarodową. Jednak patrząc na praktykę i doświadczenie Unii Europejskiej, jestem przekonany, że do końca Unia będzie starała się to rozwiązać - ocenił we "Wstajesz i wiesz" w TVN24 doktor Paweł Kowalski, specjalista prawa międzynarodowego z Wydziału Prawa Uniwersytetu SWPS.
Zwrócił uwagę, że "Unia co do zasady mierzy się z wieloma problemami, które jednak zawsze udaje się rozwiązać, patrząc na historyczne zawirowania". - Jeżeli spojrzymy na fakty i liczby, to Polska na tym budżecie, tak samo jak Węgry, wygrywa bardzo dużo. Większość państw, która nie jest może w ścisłym nurcie naszych problemów z praworządnością, nie rozumie w ogóle, dlaczego mielibyśmy to blokować. Dlatego my zrozumienia wśród partnerów europejskich nie znajdziemy - przekonywał ekspert.
CZYTAJ TAKŻE: Jak Polska skorzystała na Unii Europejskiej >>>
Jak wskazał, premier Mateusz Morawiecki i premier Viktor Orban obserwują także negocjacje między Unią Europejską a Wielką Brytanią, która "próbowała postawić Europę pod ścianą". - Skończyło się tym, że w tej chwili premier Boris Johnson wraca po cichu do rozmów z nadzieją, że zdąży przed końcem roku. To wydaje się dobrą lekcją dla premiera Morawieckiego, że Unia się przed pewnymi sprawami nie cofnie - stwierdził gość TVN24.
Weto Warszawy to "uderzenie w gong narodowej godności"
Zapytany, czy ewentualne weto Warszawy zostałoby zrozumiane przez elektorat Prawa i Sprawiedliwości, Kowalski odparł: - W krótkim terminie wydaje mi się, że tak, bo byłoby to uderzenie w gong narodowej godności. Dodał jednak, że za jakiś czas, gdy przestaną napływać unijne fundusze, to pojawi się "rozdźwięk".
Jak ocenił, odnosząc się do stanowiska polskich władz, "jest to robione na potrzeby wewnętrznej polityki, bo zewnętrznie nie wygrywamy". - Tutaj chodzi o zabezpieczenie budżetu Unii Europejskiej. Polska akurat nigdy nie miała problemów z wydatkowaniem budżetu, byliśmy zawsze jednym z liderów i prymusów - i wydatkowania, i rozliczania tego. Węgry miały z tym dużo większe problemy - zauważył gość TVN24.
"Prowizorium doprowadziłoby do zamrożenia wydatkowania i znacznego spowolnienia w odbudowie Europy
Sprzeciw Polski i Węgier w sprawie unijnego pakietu budżetowego nie zatrzymuje jednak procedury przyjęcia mechanizmu powiązania środków z praworządnością. Jeśli nie dojdzie do porozumienia w sprawie pakietu budżetowego, od przyszłego roku w UE będzie obowiązywało prowizorium budżetowe, a więc fundusze (część) będą wypłacane w oparciu o zapisy przyjęte na rok 2020.
- Oznaczałoby to tylko tyle, że wszyscy, którzy mają już zawarte umowy z Unią Europejską, różnego rodzaju programy, dalej otrzymywaliby wypłaty. Natomiat żadne nowe projekty w Europie, która się podnosi po pandemii, nie miałyby szansy na zaistnienie, dlatego ten proces powinien trwać bardzo krótko - tłumaczył Kowalski. Jak dodał, "prowizorium doprowadziłoby do zamrożenia wydatkowania i znacznego spowolnienia w odbudowie Europy, która teraz jest bardzo potrzebna".
Specjalista prawa międzynarodowego z Uniwersytetu SWPS przypomniał, że w historii Unii Europejskiej zdarzały się już prowizoria, które były efektem nieporozumień unijnych instytucji, ale trwały one maksymalnie parę tygodni. Zaznaczył, że nie było takiej sytuacji, by to państwa same blokowały budżet.
Kowalski wyraził nadzieję, że sytuacja zakończy się pozytywnie dla wszystkich stron i do weta nie dojdzie. - W dyplomacji najlepsze jest takie zwycięstwo, kiedy każdy może powiedzieć, że wygrał - zaznaczył.
Źródło: TVN24