- To trwało parę minut. Drzewo przewróciło się na samym początku. Najważniejsze, że cztery dziewczynki znajdujące się w środku nie ucierpiały - opowiada komendant obozu harcerskiego w Budach Lucieńskich (woj. mazowieckie). W poniedziałek wieczorem przeszła tam nawałnica.
- W poniedziałek rano dostaliśmy informację od straży pożarnej, że jest wydane ostrzeżenie meteorologiczne pierwszego stopnia dla naszego rejonu. Zapytałem strażaka, czy trzeba zatem ewakuować dzieci - mówi przed kamerą TVN24 Artur Kwiatkowski, komendant obozu harcerskiego.
Usłyszał - jak twierdzi - że nie ma to sensu.
- Ostrzeżenie było wydane na cały dzień. Dotyczyło opadów i wiatru. Nikt jednak nie przewidywał, że nad obozem pojawi się tak niebezpieczny żywioł - mówi Kwiatkowski.
Było po godzinie 17, kiedy nad lasem rozpętała się burza. Jedno z drzew stojących na terenie obozu zostało przewrócone wraz z korzeniami na bok. Wylądowało na namiocie, w którym były cztery harcerki.
- To dziewczynki, które kończą szkołę podstawową. Na szczęście nic im się nie stało. Kadra pomogła im wydostać się na zewnątrz - mówi Kwiatkowski.
Ucieczka
Po przygnieceniu jednego z namiotów, zapadła decyzja o ewakuacji wszystkich harcerzy, którzy znajdowali się na obozie. Dzieci uciekały do stojących w pobliżu budynków.
- Przez siedem, do dziesięciu minut trwała największa nawałnica. Robiły się olbrzymie kałuże, wiał silny wiatr - opowiada komendant obozu.
Na szczęście harcerze (łącznie 171 osób) zdążyli uciec.
- Upewniliśmy się, że wszyscy są bezpieczni. Poinformowaliśmy służby o tym, co się wydarzyło - opowiada Artur Kwiatkowski.
Niedługo potem na miejscu byli już strażacy, którzy pocięgli przewrócone drzewo. Na miejscu pracowali też policjanci i pracownicy centrum zarządzania kryzysowego.
Wnioski po tragedii
W ubiegłym roku w Suszku (woj. pomorskie) nawałnica zniszczyła obozowisko harcerzy z Łodzi. Pod przewróconymi konarami drzew życie straciły dwie dziewczynki. Obecnie harcerze mają mieć zawsze informacje o tym, że w ich stronę idzie niebezpieczna burza.
- Kontaktujemy się ze strażą pożarną co najmniej dwa razy dziennie - rano i wieczorem. Kontakt odbywa się poprzez radiostację i telefony komórkowe - podkreśla Artur Kwiatkowski.
Instytut prognozował w poniedziałek, że w województwie mazowieckim miejscami może spaść od 30 do 45 litrów wody na metr kwadratowy. Zapowiadał prawdopodobieństwo wystąpienia burz z porywami wiatru do 70 kilometrów na godzinę, a lokalnie grad.
Obóz trwa
Grupie harcerzy z obozowiska, na którym doszło do zniszczenia namiotu zapewniono pomoc psychologa.
- To czternaścioro dzieci, które otoczone są opieką. Rodzice wszystkich naszych podopiecznych są na bieżąco z sytuacją - mówi komendant obozu.
Żaden z opiekunów nie zdecydował się na przerwanie obozu.
- Mamy tutaj być do końca lipca. Liczy na powrót do namiotów. Oby aura już nam nie przeszkadzała - kończy Artur Kwiatkowski.
W wielu miejscach kraju rozpoczęły się kontrole obozowisk harcerskich. Służby chcą upewnić się, czy przebywających na nich harcerzom nic nie zagraża.
Autor: js, bż//now / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Łódź