Dyskusja rozgorzała po słowach wiceszefa MON o ewentualnym udziale Polski w NATO-wskim programie Nuclear Sharing. Resort zapewnił potem, że "rząd nie ma planów pozyskiwania takiej broni", ale nie brak głosów, że tematu nie należy porzucić. - Taka możliwość przed Polską stoi i takiej możliwości odrzucać nie możemy - przekonuje w wypowiedzi dla "Faktów" TVN Jacek Sasin (PiS). - W czasach zimnej wojny najważniejsze jest odstraszanie - mówi z kolei b. szef BBN Stanisław Koziej. Opozycja przestrzega zaś przed "katastrofalnymi konsekwencjami" wypowiedzi wiceministra.
W miniony czwartek wiceminister MON Tomasz Szatkowski pytany, czy Polska będzie chciała przystąpić do programu Nuclear Sharing, odparł: "konkretne kroki są obecnie rozważane". W wypowiedzi dla Polsat News2 wyjaśniał, że program zrodził się z obaw niektórych państw NATO, czy sojusznik, który posiada broń nuklearną, będzie ryzykował bezpieczeństwo własnych obywateli po to, żeby odstraszyć agresję na sojuszników, którzy nie mają broni nuklearnej.
Dopytywany, czy rząd jest zainteresowany bardziej aktywną współpracą w ramach Nuclear Sharing, wiceminister powiedział: "jest to jedna z opcji, którą na pewno należy analizować".
MON: nie trwają prace
W sobotę MON wydało w tej sprawie oświadczenie. "W MON nie trwają obecnie żadne prace nad przystąpieniem naszego kraju do natowskiego programu Nuclear Sharing" - napisano w komunikacie zamieszonym na stronie internetowej resortu.
"Wypowiedź wiceministra Tomasza Szatkowskiego należy rozpatrywać w kontekście pojawiających się ostatnio komentarzy poważnych ośrodków analitycznych na Zachodzie, wskazujących na deficyt zdolności odstraszania nuklearnego NATO na jego wschodniej flance. W komentarzach tych sugerowane są różne możliwe rozwiązania, w tym rozszerzenie porozumienia o współdzieleniu taktycznej broni nuklearnej NATO" - napisano.
"Rząd nie ma planów pozyskiwania takiej broni"
"Zgodnie z tym, co powiedział wiceminister Tomasz Szatkowski, należy rozważać różne opcje, w tym m.in. jakiś rodzaj udziału Polski w porozumieniu. Trzeba jednocześnie pamiętać, że Polska jest stroną Traktatu o Nierozprzestrzenianiu Broni Nuklearnej i rząd nie ma planów pozyskiwania takiej broni. Ewentualna decyzja dotycząca jakiejś formy udziału Polski w porozumieniu musiałaby oczywiście być przedmiotem uzgodnień na poziomie politycznym, zarówno w kraju, jak i w relacjach sojuszniczych" - dodano w oświadczeniu.
- Musi to być poprzedzone pogłębionymi analizami i pogłębioną dyskusją - stwierdził o możliwości udziału Polski w Nuclear Sharing Paweł Mucha, doradca prezydenta Andrzeja Dudy.
Wpadka wiceministra?
Mimo oświadczenia MON, dyskusja wśród polityków i ekspertów trwa.
Jacek Sasin (PiS) uważa, że wypowiedź ministra Szatkowskiego „nie jest jakąś wpadką”. - Jest to zasygnalizowanie opinii publicznej, że taka możliwość przed Polską stoi i takiej możliwości odrzucać z góry nie możemy - mówi Sasin.
Politycy opozycji są innego zdania.
- To jest wypowiedź bezmyślna i szkodliwa. Prosiłbym, żeby MON nie kompromitował i nie narażał nas nie tylko na śmieszność, ale takie wypowiedzi mogą mieć absolutnie katastrofalne konsekwencje - stwierdza były minister spraw zagranicznych Grzegorz Schetyna (PO).
Szef Nowoczesnej Ryszard Petru mówi zaś, że jeśli takie propozycje są wygłaszane bez uzgodnienia z NATO, to jest to „zasłona dymna, a nie poważny projekt”.
Eksperci nie wykluczają
- Rosja chce takiej sytuacji, w której może nas straszyć, a my nie mamy możliwości odpowiedzenia - mówi Marcin Zaborowski z Center for European Policy Analysis, pytany o wywołany wypowiedzią wiceministra Szatkowskiego temat.
A były szef BBN Stanisław Koziej uważa wręcz, że "dzisiaj nie powinniśmy zastanawiać się, czy wejść do programu Nuclear Sharing, ale należy pomyśleć, jak przekonać sojuszników, abyśmy mogli się w tym programie znaleźć".
- Nadchodzi zimna wojna, albo może już nadeszła. A w czasach zimnej wojny najważniejsze jest odstraszanie - tłumaczy.
O wszystkim decydują Amerykanie
Program Nuclear Sharing umożliwia dostęp do broni jądrowej członkom NATO, którzy takiej broni nie mają.
W porozumieniu, które reguluje udostępnianie przez USA broni jądrowej sojusznikom, uczestniczą obecnie Belgia, Holandia, Niemcy, Turcja i Włochy, a wcześniej także Grecja i Kanada.
O ewentualnym rozmieszczeniu głowic mogą zdecydować tylko Amerykanie i nawet po rozmieszczeniu głowic w kraju sojuszniczym to USA zachowują pełną kontrolę nad wykorzystaniem taktycznej broni atomowej.
Autor: PM//rzw / Źródło: PAP, "Fakty" TVN
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN