Ostry spór w rządzie Tuska. - To populistyczny atak - tak Michał Boni zareagował na zarzuty Julii Pitery, iż jego urzędnicy blokują jej ustawę antykorupcyjną. Oskarżenia minister ds. walki z korupcją tak go zdenerwowały, że sam zadzwonił do radia, któremu Pitera udzieliła wcześniej wywiadu, by wytłumaczyć, że projekt nie był gotowy.
Sprawa zaczęła się we wtorek. Wtedy "Dziennik Gazeta Prawa" napisał, że projekt ustawy antykorupcyjnej trafił do kosza, bo Pitera nie zgodziła się na blisko trzydzieści poprawek zgłoszonych przez resorty.
Zaprzeczył temu szef doradców premiera. W wydanym we wtorek oświadczeniu stwierdził, iż projekt ustawy "Prawo Antykorupcyjne" nigdy nie wpłynął do Komitetu Stałego Rady Ministrów z prośbą o rozpatrzenie.
"Blokują... bo strzegą swoich przywilejów"
W piątek w radiu TOK FM Pitera dowodziła, że Boni mija się z prawdą. Minister ds. korupcji przekonywała bowiem, że projekt już raz trafił na Komitet Stały RM. - Tak jest, trafił. Obawiam się, że podlegli ministrowi Boniemu urzędnicy źle mu powiedzieli, ponieważ minister Boni sam takich rzeczy nie sprawdza, tylko opiera się na informacji przekazanej przez urzędników, którzy powiedzieli mu nieprawdę - stwierdziła.
I dodała, że ma dowód, iż już raz przesłała projekt. Chodzi o wypis z książki podawczej, który zresztą wysłała Boniemu wraz z kolejnym kompletem dokumentów dotyczących ustawy antykorupcyjnej.
Zdaniem Pitery, jej projekt blokują urzędnicy średniego szczebla. - Politycy przychodzą i odchodzą, urzędnicy trwają. I bardzo zazdrośnie strzegą rozmaitego rodzaju swoich przywilejów - stwierdziła.
"Oskarżania się wszystkich o wszystko"
Wypowiedź Pitery tak oburzyła Boniego, że sam zadzwonił do radia TOK FM, by sprostować to, co powiedziała. - Nieprawdą jest, iż projekt ustawy oczekuje od 12 maja na rozpatrzenie przez Komitet Stały Rady Ministrów. Z 12 maja pochodzi ostatnia wersja dokumentu, którą wraz z protokołem rozbieżności pani Pitera zamieściła na stronie Biura Informacji Publicznej Kancelarii Premier Rady Ministrów - stwierdził Boni.
Jego zdaniem, dokument nie mógł trafić pod obrady Komitetu Stałego Rady Ministrów, gdyż Pitera nie doprowadziła konsultacji międzyresortowych do końca. Poza tym nie dostarczyła projektu w wymaganych 40 kopiach. - Ja nie mogę wykonywać pracy za panią minister. To nie jest moja odpowiedzialność - oświadczył Boni. Podkreślając jednocześnie, że "ufa swoim ludziom, bo ma bardzo dobry zespół".
Oskarżenia urzędników ze strony Pitery nazwał "populistycznym atakiem" i "szukaniem kozła ofiarnego". - To osłabi państwo. Jeśli wprowadza się klimat zastraszania, oskarża się wszystkich o wszystko - ocenił Boni, oburzony zachowaniem Pitery. Tym bardziej, że - jak stwierdził - od maja spotykał się z nią "setki razy" i nigdy nie mówiła o projekcie.
Źródło: TOK FM, gazeta.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24/PAP