Przyjęcie przez premiera dymisji szefa ABW Krzysztofa Bondaryka to skandal i złamanie ustawy o ABW, zgodnie z którą komisja ds. służb specjalnych powinna być o tym poinformowana - stwierdził w TVN24 wiceszef speckomisji Marek Opioła (PiS). Zapowiedział też zgłoszenie wniosku o wezwanie premiera przed speckomisję, by wyjaśnił tę sprawę. Z kolei minister sprawiedliwości Jarosław Gowin spodziewa się, że Donald Tusk jeszcze dziś wyjaśni przyczyny odejścia gen. Bondaryka.
Opioła poinformował, że o przyjęciu przez premiera dymisji Bondaryka speckomisja dowiedziała się z mediów. Tymczasem - jak podkreślił - wcześniej taki punkt powinien się znaleźć w porządku obrad speckomisji (mimo, iż jej opinia nie jest wiążąca dla premiera).
Premier przed speckomisję?
Polityk PiS zapowiedział też złożenie wniosku o wezwanie premiera przed komisję ds. służb specjalnych. - Sytuacja jest naprawdę wyjątkowa, (dlatego) przed komisją powinien stanąć premier, by wyjaśnić złamanie ustawy o ABW - uzasadniał wiceszef komisji.
- Chcę, by cała komisja przyjęła dezyderat mówiący o tym, żeby premier nam wyjaśnił dlaczego złamał ustawę, dlaczego doszło do takiego wielkiego skandalu, dlaczego Sejm został pominięty w najważniejszym momencie - mówił Opioła.
Przypomniał jednocześnie, że to speckomisja nadzoruje i kontroluje służby specjalne. - Premier o tym zapomniał, trzeba mu przypomnieć - dodał. Bondaryk odszedł, bo nie chciał "firmować zmian" w ABW
- My nie będziemy płakać po gen. Bondaryku, ale uważamy, iż się źle dzieje, że szef największej służby bezpieczeństwa, czyli ABW, odchodzi w takim kluczowym momencie, tj. w czasie zmian, które są planowane. To jest bardzo niepokojące - ocenił Opioła.
Jego zdaniem, "Bondaryk odchodzi, bo jest bałagan". - Pewnie nie chciał się zgodzić na to, żeby ABW straciła swoje kompetencje, nie chciał firmować tych zmian - ocenił.
Dodał, że Krzysztof Bondaryk miał się pojawić na czwartkowym posiedzeniu speckomisji. Pomimo przyjęcia przez premiera dymisji pozostaje on szefem Agencji do 15 stycznia. - Jednak znając praktykę i Bondaryka, pewnie wyśle on swojego zastępcę - stwierdził Opioła.
"Przy służbach powinna być cisza"
Dymisję szefa ABW skomentował też w TVN24 były szef UOP gen. Gromosław Czempiński. - Człowiek zadaje sobie pytanie - dlaczego? Tym bardziej, że mamy do czynienia z tą samą ekipą rządzącą. W takiej sytuacji, przy dobrze funkcjonującej służbie, zwykle zostawia się szefów. Po pierwsze dlatego, że przy służbach powinna być cisza, a po drugie - spokój działania - podkreślił Czempiński. I dodał, że "od co najmniej afery Amber Gold wszyscy zastanawiali się, czy Bondaryk przetrwa (na stanowisku szefa Agencji - red.), czy nie". - Ja po raz pierwszy cieszyłem się, że ta służba działa przez taki okres czasu bez wstrząsów personalnych. Moim zdaniem, zamieszanie wokół ABW nie jest potrzebne - ocenił generał. Według niego, w Polsce jest "za dużo służb". Zasugerował, że niektóre można by więc zlikwidować, a zostawić ABW.
Tusk wyjaśni odejście Bondaryka?
Do sprawy odejścia szefa ABW odniósł się tez w programie "Jeden na jeden" w TVN24 minister sprawiedliwości Jarosław Gowin. - Nie wiem jakie są przyczyny odejścia generała Bondaryka. Spodziewam się, że dziś pan premier Tusk przedstawi motywy swojej decyzji. Jeśli nie będzie to forma konferencji prasowej, to myślę, że możemy oczekiwać, że premier te motywy zaprezentuje - powiedział minister.
Podkreślił jednak, że "nie należy oczekiwać sensacji". - Sensacją byłoby odejście kogoś, kto byłby szefem ABW po roku. Generał Bondaryk jest - nie bez powodu - rekordzistą jeśli chodzi o kierowanie tą instytucją. Był bardzo dobrym szefem ABW. Widocznie przyszła pora na zmiany - ocenił szef resortu sprawiedliwości.
Gowin przypomniał, iż "nie jest tajemnicą, że premier Tusk zapowiedział reformę służb". - W sprawie uprawnień śledczych ABW rozmowy toczyły się już dawno w tamtej kadencji. Minister spraw wewnętrznych Jacek Cichocki ma inną koncepcję funkcjonowania agencji. Przypuszczam, że pan premier opowiedział się za rozwiązaniami zaproponowanymi przez ministra Cichockiego - powiedział Jarosław Gowin.
Ziobro: Tłem decyzji - walka buldogów pod dywanem
Komentując odejście gen. Bondaryka z ABW szef Solidarnej Polski Zbigniew Ziobro - pomimo krytycznej oceny działalności szefa Agencji, stwierdził, iż "nie boleje" nad jego dymisją, ale "nad tym, że jego argumenty nie zostały przyjęte przez premiera Tuska". - Bondaryk uważa, że nie należy wybijać zębów polskim służbom specjalnym, że nie należy im odcinać ręki i należy pozwolić, aby dalej mogły prowadzić śledztwa - wyjaśnił.
Jego zdaniem, tłem tej decyzji są "jakieś wewnętrznego rozgrywki i walka buldogów pod dywanem (...)". - (...) Odwoływanie szefa służb to jedno, to może być uzasadnione, ale likwidacja, jednego ważnego pionu ABW i osłabienie polskich służb, polskiego państwa to jest rzecz absolutnie niezrozumiała, bo doprowadzi do wzrostu przestępczości - ocenił Ziobro.
Jak wyjaśnił, nie ulega wątpliwości, że "jeżeli kilka tysięcy ludzi, którzy byli ćwiczeni i przygotowywani przez całe swoje zawodowe doświadczenie w ABW do prowadzenia śledztw zostanie pozbawionych teraz tej możliwości, to polskie państwo na tym straci". - (...) Likwidacja pionu śledczego w Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego jest działaniem nierozsądnym, nieracjonalnym i będzie szkodzić bezpieczeństwu Polaków. Solidarna Polska jest temu zdecydowanie przeciwna - zapewnił.
Niespodziewana dymisja
W środę premier Donald Tusk przyjął rezygnację gen. Krzysztofa Bondaryka ze stanowiska szefa Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Obowiązki szefa Agencji będzie pełnił dotychczasowy zastępca Dariusz Łuczak.
Zgodnie z prawem szefów ABW powołuje i odwołuje premier, po zasięgnięciu opinii prezydenta RP, Kolegium oraz komisji ds. służb specjalnych. Jak mówi ustawa, odwołanie szefa Agencji z zajmowanego stanowiska może nastąpić w przypadku m.in. rezygnacji z zajmowanego stanowiska.
Autor: mon, mn/ ola / Źródło: tvn24