Krakowska prokuratura wystąpiła do sądu z wnioskiem o zamknięcie Rafała K. w szpitalu psychiatrycznym i umorzenie śledztwa przeciwko niemu. Zdaniem biegłych sądowych mężczyzna nie zdawał sobie sprawy z własnych czynów. W czerwcu i lipcu 2011 roku Rafał K. podkładał bomby domowej roboty w kilku dzielnicach Krakowa, w wyniku eksplozji rannych zostało w sumie pięć osób. Po zatrzymaniu przez policję mężczyzna przyznał się do winy.
Jak poinformowała rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Krakowie Bogusława Marcinkowska, biegli lekarze uznali, że Rafał K. miał całkowicie zniesioną zdolność rozpoznania znaczenia swoich czynów i pokierowania swoim postępowaniem, ponadto na wolności będzie nadal stanowił zagrożenie.
Dlatego prokuratura wystąpiła do sądu z wnioskiem o umorzenie postępowania wobec mężczyzny z powodu jego niepoczytalności oraz o umieszczenie go w zamkniętym zakładzie psychiatrycznym.
Krakowski "Bomber"
W czerwcu i lipcu 2011 roku w różnych dzielnicach Krakowa doszło do czterech eksplozji ładunków wybuchowych domowej konstrukcji, w których rannych zostało pięć osób. Krakowska policja ustaliła, że ładunki wybuchowe podkładał 38-letni Rafał K., mieszkaniec podkrakowskich Swoszowic. Mężczyzna został zatrzymany przez policję.
Prokuratura zarzuciła mu spowodowanie niebezpieczeństwa katastrofy budowlanej w postaci czterech wybuchów oraz obrażeń u pięciu osób. Mężczyzna przyznał się do zarzutów i został aresztowany.
W sumie ponad 30 zarzutów
Z wyjaśnień, jakie Rafał K. złożył, wynikało, że działał sam, a ładunki wybuchowe podkładał na podstawie "subiektywnych kryteriów i z poczucia zagrożenia oraz opuszczenia".
W lutym 2012 roku prokuratura postawiła Rafałowi K. kolejnych 31 zarzutów. Dziesięć z nich dotyczy podpaleń budynków, garaży lub samochodów, lub usiłowań wzniecenia pożarów w okresie od listopada 2010 roku do lipca 2011 roku w Krakowie. Kolejnych dwanaście dotyczyło uszkodzeń 47 samochodów (głównie przez polanie samochodów substancją żrącą lub brudzącą) w okresie od maja 2008 roku do sierpnia 2010.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24