Nie jesteśmy formacją ani centrową, ani lewicową, ani prawicową. Rozmył się przekaz Platformy Obywatelskiej - ocenił w "Faktach po Faktach" w TVN24 senator Koalicji Obywatelskiej Bogdan Zdrojewski i potencjalny kandydat na przewodniczącego PO. Ocenił, że w działaniach jego ugrupowania "błędów było bardzo dużo". - Po pierwsze, niekonsekwencja, utrata wiarygodności, złe komunikowanie się ze społeczeństwem - komentował.
Bogdan Zdrojewski, senator Koalicji Obywatelskiej i potencjalny kontrkandydat Grzegorza Schetyny w nadchodzących wyborach na przewodniczącego Platformy Obywatelskiej, w niedzielnych "Faktach po Faktach" w TVN24 wyliczał błędy, które jego zdaniem popełniła PO, co skutkowało między innymi przegraną w wyborach parlamentarnych.
- Błędów było bardzo dużo - ocenił. - Po pierwsze, niekonsekwencja, utrata wiarygodności, złe komunikowanie się ze społeczeństwem, reaktywność, przekazy od ściany do ściany, brak wyrazistości w kluczowych przekazach, a przede wszystkim propozycje alternatywne w tych rzeczach, które są z punktu widzenia wyborców najistotniejsze - wyliczał.
"Rozmył się przekaz Platformy Obywatelskiej"
- Nie można stawiać za wiele celów na tym pierwszym poziomie, bo się gubimy, jesteśmy niewiarygodni - ocenił Zdrojewski. - Uważam także, że nie odpowiadamy na zapotrzebowanie ani starszych, ani tych najmłodszych. Nie jesteśmy formacją ani centrową, ani lewicową, ani prawicową. Czyli rozmył się przekaz Platformy Obywatelskiej - komentował senator PO.
Odniósł się również do znaczenia, jakie jego zdaniem dla wyborców ma ustawianie się jego partii w opozycji wobec wszystkiego, co prezentuje sobą Prawo i Sprawiedliwość.
- Dodaję do tego, że bycie "anty-PiS-em" ma swoje znaczenie tylko w niektórych elementach i to tych, które nie są z punktu widzenia praktycznego dla ludzi istotne - kontynuował Zdrojewski.
Wskazywał także na "multum błędów personalnych, także w odniesieniu do kampanii samorządowej" oraz "naprawdę poważne błędy w wyborach do europarlamentu".
"Nie można być wybiórczą opozycją, nie można być totalną opozycją"
Senator PO przekonywał również, że "nie można być wybiórczą opozycją, nie można być totalną opozycją". - Miotanie się pomiędzy tymi dwoma kategoriami czy sposobami bycia jest błędem - podkreślił. Jego zdaniem "prawie w każdej sytuacji należy być bardzo precyzyjnym".
- Mówimy na przykład dosyć często o wymiarze sprawiedliwości. Każdy, kto mówi, że ten wymiar sprawiedliwości przed PiS-em działał fantastycznie, myli się. Ale próba reformowania wymiaru sprawiedliwości kijem bejsbolowym, a nie prawidłowymi narzędziami, jest poważnym błędem - ocenił.
Zdrojewski zaznaczył, że "jak ktoś mówi o totalności, to - niestety - wykreśla się z tej precyzyjnej analizy, na którą czekają Polacy".
- Oni chcą dokładnie wiedzieć, co chcemy zrobić, jakimi narzędziami - podkreślił.
"Nie staję z boku, podejmuję tę rękawicę"
Bogdan Zdrojewski mówił także o swojej decyzji o starcie w wyborach na przewodniczącego Platformy Obywatelskiej. Decyzję w sprawie wyborów wewnętrznych w ugrupowaniu ma podjąć Rada Krajowa partii 14 grudnia. Jak na razie, prócz Zdrojewskiego, deklarację o starcie w wyścigu o fotel lidera PO złożył szef klubu Koalicji Obywatelskiej Borys Budka.
- Nie staję z boku, podejmuję tę rękawicę. Powiedziałem, że będę startować w wyborach na przewodniczącego partii. Mam pomysł, jak to zrobić. Tym pomysłem dzielę się na Twitterze, na Facebooku od dwóch tygodni i mam nadzieję, że ta debata, którą wywołuję (...) będzie wartościowa z punktu widzenia nie tylko Platformy, ale także polityki w Polsce - mówił gość "Faktów po Faktach".
Ocenił przy tym, że "szanse na sukces Grzegorza Schetyny są więcej niż umiarkowane czy bardzo słabe", gdyby obecny przewodniczący PO ponownie ubiegał się o funkcję.
- Natomiast ci, którzy się pojawiają w tej chwili jako ewentualni kandydaci - czy Borys Budka, czy Joanna Mucha, czy Bartosz Arłukowicz - są kandydatami jeszcze nie do końca zdecydowanymi. Przynajmniej tak odbieram ich deklaracje - podkreślił gość TVN24.
"Sam pomysł na debatę był niezbyt fortunny"
Senator komentował także przedwyborczą debatę wicemarszałek Sejmu Małgorzaty Kidawy-Błońskiej i prezydenta Poznania Jacka Jaśkowiaka, którzy w partyjnych prawyborach rywalizują o partyjną nominację w wyborach na prezydenta. PO swojego kandydata na ten urząd ma wyłonić 14 grudnia.
- Ta polemika pomiędzy Małgorzatą Kidawą-Błońską a Jackiem Jaśkowiakiem mogła być uznana za rozczarowującą - ocenił Zdrojewski. Przyznał, że dla niego "w pewnym sensie" taka była.
- Może niezbyt mocno, dlatego że ja nie spodziewałem się jakiejś niezwykle interesującej debaty. Uważam, że sam pomysł na debatę był niezbyt fortunny, natomiast nie przesadzałbym z krytycznymi opiniami, bo jest za wcześnie, aby przesądzać o tym, kto będzie tym dobrym kandydatem na prezydenta - mówił.
- Ta batalia, według mojej oceny, nie mogła wypaść dużo lepiej, bo przede wszystkim to był spór w rodzinie i to jeszcze w dodatku publiczny. Z obserwatorem - głównym przeciwnikiem obu kandydatów - przekonywał senator. - Więc ja się nie nastawiłem na tę polemikę jako interesujący mecz, raczej jako taki mecz towarzyski - dodał.
Pytany, czy debata kandydatów była kolejnym błędem Schetyny, Zdrojewski odparł: - Nie wiem, jaki to błąd, czy taktyczny, czy strategiczny. Tego wolę nie rozsądzać. Ale bez wątpienia błąd - stwierdził.
Autor: akr//now / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24