Boeing 767, który awaryjnie lądował na warszawskim lotnisku Chopina, został w środę przed godz. 20 odholowany z pasa startowego. Służby lotniska potrzebowały jeszcze 2 godz. na oczyszczenie pasa i doprowadzenie go do wymogów bezpieczeństwa. Po godz. 22 warszawskie okęcie zostało otwarte.
Wcześniej maszynę opróżniono z resztek paliwa, ładunku i wyposażenia kabinowego, m.in. foteli, przez co jej masa spadła do ok. 60 ton. Dźwig, który podnosił maszynę miał moc udźwignięcia ok. 350 ton.
Samolot został podniesiony na wysokość ok. 2,5 metra za pomocą dźwigu i poduszek powietrznych, opuszczono zablokowane podwozie, a następnie postawiono maszynę na jej własnych kołach.
Rzecznik PLL LOT Leszek Chorzewski doprecyzował na antenie TVN24, że samolot uniesiono po to, aby było miejsce na wysunięcie podłoża. - Można grawitacyjnie doprowadzić do wysunięcia podwozia - powiedział.
Żeby nie uszkodzić
Chorzewski tłumaczył, że cały proces odbywał się powoli tak, aby nie dopuścić do dalszego uszkodzenia maszyny.
A ta - jak wyjaśnił - po remoncie, który potrwa klika miesięcy ma znów być użytkowana. - Jest taka możliwość, szczerze w to wierzę. Samolot wygląda na stosunkowo mało uszkodzony, przez kilka najbliższych miesięcy będzie poddawany rekonwalescencji - powiedział rzecznik LOT.
Do Warszawy dojeżdżają eksperci Boeinga z Seattle, którzy ocenią stan techniczny samolotu.
Po przerwie pierwszy lot do Hanoi
W związku z pracami na płycie lotniska anulowane zostały wszystkie środowe rejsy planowane do godziny 19.30. Jak poinformował w "Faktach po Faktach" szef LOTu Marcin Piróg pierwsza maszyna wyleci po godz. 22 i będzie to rejs do Hanoi.
W komunikacie PLL LOT napisano, że "od jutra rana operacje z lotniska w Warszawie będą wykonywane zgodnie z rozkładem".
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24