- Metody prawne rozwiązywania problemów zastępujemy metodami protestu politycznego, na ulicy czy protestu poprzez odezwy, petycje - komentował Rzecznik Praw Obywatelskich w "Faktach po Faktach". Adam Bodnar ocenił skalę sprzeciwu wobec forsowanych w Sejmie zmianom w sądownictwie i ordynacji wyborczej jako podobną do lipcowej, kiedy domagano się prezydenckiego weta do ustaw PiS. W piątek wieczorem w całym kraju zorganizowano manifestacje za wycofaniem z Sejmu ustaw dotyczących KRS i Sądu Najwyższego.
Sejm w piątek opowiedział się za dalszymi pracami nad prezydenckimi projektami ustaw o Sądzie Najwyższym i Krajowej Radzie Sądownictwa. Odrzucił wnioski opozycji o odrzucenie projektów w pierwszym czytaniu. Również w piątek skierowano do dalszych prac ustawę o zmianie ordynacji wyborczej. Przeciwko wszystkim trzem ustawom w całym kraju w piątek odbywają się protesty. Jedną z demonstracji zorganizowano przed Pałacem Prezydenckim.
"Czarny dzień dla demokracji"
Zdaniem Rzecznika Praw Obywatelskich, gościa "Faktów po Faktach", manifestacje te podobne są do tych lipcowych, kiedy wzywano prezydenta do weta w sprawie przygotowanych przez PiS ustaw o KRS i SN.
Jak zaznaczył Adam Bodnar, specyficzne w ciągu dwóch lat rządów Prawa i Sprawiedliwości jest to, że obywatele spontanicznie tworzą zgromadzenia i protestują przeciwko łamaniu podstawowych demokratycznych wartości.
- To jest samo w sobie wyjątkowe, jesteśmy w takim miejscu dziejów, że metody prawne rozwiązywania problemów zastępujemy metodami protestu politycznego, na ulicy, protestu poprzez odezwy - podkreślił. - To jest wyraz desperacji obywateli i nad tym ubolewam - zaznaczył RPO.
Rafał Trzaskowski, poseł PO i kandydat na prezydenta Warszawy w przyszłorocznych wyborach prezydenckich, wyjaśniał, dlaczego dołączy do protestu przed Pałacem Prezydenckim. - Dzisiaj naprawdę jest czarny dzień dla demokracji w Polsce. Jadę [na protest] jako obywatel. Tam nie ma miejsca dla polityków i ich wystąpień, będziemy wśród ludzi - mówił. Dodał jednocześnie, że udział w proteście zadeklarował także jego partyjny kolega i były minister sprawiedliwości Borys Budka.
"Nie otrzymałem odpowiedzi od prezydenta"
Bodnar przyznał, że ma wątpliwości i zastrzeżenia nie tylko co do treści ustaw o sądownictwie, ale również co do trybu ich przeprowadzania. - Pan prezydent zapowiedział szerokie konsultacje, które się odbywały w zaciszu - powiedział. Przypomniał, że w mediach podczas wspomnianych konsultacji pojawiał się często profesor Michał Królikowski, prawnik i doradca prezydenta, "który ujawniał elementy tajemnicy".
- Tryb negocjacji, w którym nie wiemy, co jest przedmiotem negocjacji, to jest coś, co absolutnie nie powinno mieć miejsca w państwie demokratycznym - ocenił RPO.
Podkreślił również, że profesor Królikowski był dla wielu gwarantem konstytucyjności ustaw w nowym kształcie. Potem natomiast prokuratura poinformowała, że "są różne wątpliwości dotyczące profesora" i wtedy pojawiły się projekty ustaw, które "budziły wątpliwości" - wskazał RPO.
Bodnar ocenił również, że kwestia Sądu Najwyższego i Krajowej Rady Sądownictwa nie jest jedynym problemem polskiego wymiaru sprawiedliwości.
- Wysłałem zbiór moich wystąpień odnoszących się do różnych potrzeb wymiaru sprawiedliwości do ministra i do prezydenta i nie otrzymałem odpowiedzi - podkreślił RPO. Jak dodał, kiedy dla rządzących priorytetem są Sąd Najwyższy i Krajowa Rada Sądownictwa, "nikt nie chciał kłopotać się innymi rzeczami".
Wątpliwości co do ustaw
Bodnar wyraził opinię, że proponowane zmiany w sądownictwie łamią ustawę zasadniczą. - Ten projekt wprowadza trzy rozwiązania niezgodne z konstytucją: przeniesienie na polityków wyboru sędziowskich członków KRS, przymusowe wysyłanie na emeryturę sędziów, skrócenie kadencji I Prezes Sądu Najwyższego - wymieniał.
Bodnar zwrócił także uwagę na to, że w ustawie o Sądzie Najwyższym powołuje się do życia Izbę Kontroli Nadzwyczajnej oraz Spraw Publicznych. Do tej pory - jak wskazywał RPO - sprawy publiczne są w kontroli Izby Prawa Pracy, Zabezpieczenia Społecznego i Spraw Publicznych. - Są to kwestie związane z telekomunikacją, radiofonią i telewizją, górnictwem, ale również ważnością referendów i wyborów - mówił Bodnar.
- Ta cała Izba będzie tworzona od nowa. Czyli będzie trzeba sędziów tam oddelegować, przenieść z innych izb, oddelegować z sądów niższych instancji. Czemu to służy? Czy to czasami nie służy temu, aby właśnie w tej Izbie mieć wpływ na kontrolę, kto będzie orzekał o ważności wyborów? - pytał Bodnar.
RPO ocenił, że forsowana w Sejmie zmiana ordynacji wyborczej na rok przed wyborami to "bardzo poważny problem". Wyraził nadzieję, że "nie będzie katastrofy", ale uznał, że rok to zbyt niewiele czasu, żeby technicznie temu zadaniu podołać. Wskazał, że nowa ordynacja wyborcza oznacza między innymi powołanie nowych komisarzy wyborczych, wyznaczenie nowych okręgów czy dostosowanie nowego systemu informatycznego i przetestowanie go.
Autor: kc//now / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24