Wójt, burmistrz, starosta, marszałek i prezydent mieliby rządzić maksymalnie przez dwie kadencje - takie zmiany w prawie proponuje PiS. Jak przekonują politycy tej partii, pozwoli to ukrócić władzę samorządowców, którzy - w ich opinii - w wielu przypadkach pozostających poza kontrolą.
Jak zapowiedział szef klubu PiS Mariusz Błaszczak, projekt zmian w ustawach o samorządzie gminnym, powiatowym i województwa ma trafić do Sejmu jeszcze we wtorek. Zdaniem PiS, kadencyjność w samorządzie, tak jak na innych stanowiskach w państwie, jest potrzebna.
- Dla lokalnych społeczności niekorzystne jest to, że szefują im osoby którąś kadencję z kolei - stwierdził Błaszczak. Jego zdaniem, jest to niekorzystne ze względu na ludzkie wypalenie się, a także ze względu na brak kontroli społecznej.
I dodał, że to, co proponuje PiS, spowoduje, że będą następowały zmiany. - Będzie pozytywna rotacja - podkreślił.
Dziennikarze zauważyli, że są samorządy, gdzie włodarze sprawują władzę po kilkanaście lat, bo tak chcą przecież wyborcy. Na co Błaszczak zareagował stwierdzeniem, że dzieje się tak, bo nie mają konkurentów.
"Niech nie rządzą zza krat"
Wtórowała mu posłanka Beata Kempa. - Być może wiele wartościowych osób nie chce startować w wyborach, ponieważ są przeświadczone, że nie przebiją się ze swoją wizją gminy województwa czy powiatu - stwierdziła.
PiS chce też, by samorządowcy po postawieniu zarzutów karnych w związku z przestępstwem umyślnym, ściganym z oskarżenia publicznego, byli zawieszani przez radnych. A w przypadku skazania przez sąd, mandat samorządowca natychmiast by wygasał. - Żeby nie było możliwości rządzenia zza krat - uzasadniała Kempa.
mac
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24