Mariusz Błaszczak odniósł się do incydentu, do którego doszło podczas wizyty prezydenta RP na Ukrainie. W niedzielę Bronisław Komorowski w czasie uroczystości upamiętniających rzeź wołyńską w Łucku został zaatakowany jajkiem.
- Do tego doprowadza miękka polityka, którą uprawia Bronisław Komorowski, Donald Tusk i Radosław Sikorski - uważa Błaszczak. Jego zdaniem, sama wizyta na Ukrainie "nie miała sensu".- Jeśli prezydent Ukrainy odmawia spotkania z prezydentem Polski - a mieliśmy taki komunikat, znaliśmy go wcześniej - jeżeli wysyła na to spotkanie wicepremiera rządu ukraińskiego, to mamy do czynienia z lekceważeniem prezydenta Rzeczypospolitej - twierdzi poseł PiS.Przewodniczący klubu PiS mówi również, że incydent "upokarza Polaków" i jest następstwem słabego przygotowania wizyty prezydenta od strony technicznej. - Jeżeli minister spraw wewnętrznych zajmuje się tropieniem faszystów, rzekomych faszystów (...), a nie zajmuje się sprawami dotyczącymi bezpieczeństwa prezydenta Rzeczpospolitej, to później mamy tego takie efekty - argumentuje Błaszczak.
Pytany o to, czy szef Biura Ochrony Rządu powinien ponieść konsekwencje w związku z bezpieczeństwem prezydenta Komorowskiego podczas obchodów na Ukrainie, szef klubu podsumował, że "się w ogóle zastanawia, czy jest szef BOR-u, bo nie słychać, nie widać".
Autor: aj/tr / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24