Biskup Tadeusz Pieronek był Kościołowi i Polsce bardzo potrzebny jako profesor i biskup, dlatego że czasem mówił to, czego inni nie mieli odwagi mówić - powiedział w piątek dziennikarzom metropolita warszawski kardynał Kazimierz Nycz, wspominając zmarłego w czwartek duchownego.
Kardynał Nycz powiedział, że biskup Tadeusz Pieronek będzie zapisany "w historii Kościoła i Polski jako człowiek, który się wyraźnie zaznaczył swoją obecnością i wieloletnią pracą w Kościele przede wszystkim w płaszczyźnie naukowej i posługi biskupiej".
- Był postacią ważną, powiedzieć: nietuzinkową, to o wiele za mało. Równocześnie był postacią, która wzbudzała emocje po różnych stronach - zaznaczył.
Metropolita warszawski przyznał, że znał biskupa Pieronka dokładnie 51 lat. - Wtedy, kiedy wrócił ze studiów, po Soborze [Watykańskim II, zakończonym w 1965 roku - przyp. red.], a ja zaczynałem studia [w 1967 - przyp. red.] w Krakowie, spotkałem go po raz pierwszy. W tym znaczeniu znałem, że po prostu spotykałem się z nim tak, jak się spotyka z dużo starszymi księżmi, a równocześnie potem był dla mnie profesorem i potem kolegą w Episkopacie - wyjaśniał kardynał Nycz.
"On po prostu Kościół kochał"
Podkreślił również, że biskup Pieronek "był naprawdę człowiekiem Kościoła".
- On po prostu Kościół kochał. Może to robił tak, jak pojmował na swój sposób, ale to była jego prawdziwa troska o Kościół - ocenił metropolita. Dodał, że zależało mu na tej "świętej instytucji, słabej i grzesznej jednocześnie, w której środku tkwił". Zaznaczył, że biskup Pieronek zawsze - jeśli wypowiadał się o Kościele - mówił to z pozycji bycia we wnętrzu Kościoła.
- On bardzo często dzwonił do mnie czy przychodził, jak był w Warszawie (...) i bardzo zabiegał, żeby Kościół w osobach biskupów, Konferencji Episkopatu, na jakiś temat się wypowiedział, zabrał głos taki czy inny, miał swoje pomysły - podkreślał kardynał Nycz. - Bardzo często zdarzało się, że tak się tym przejmował, że bywały wypadki, kiedy się prawie że rozpłakał, choć nie był człowiekiem łatwym do rozczuleń - dodawał.
Metropolita warszawski zaznaczył, że "właściwie całe jego [Pieronka - red.] życie kapłańskie, profesorskie, biskupie było poświęcone Kościołowi i jego dobru".
"W mówieniu prawdy był bardzo radykalny"
Jak mówił, duchowny starał się żyć według hasła biskupiego "In veritate" (łac. w prawdzie), które sobie wybrał. - W mówieniu prawdy był bardzo radykalny (...), ale myślę, że nie przekraczał zasadniczo normy Pawłowej - zaznaczył kard Nycz.
Podkreślił również, że biskup "kochał ludzi". - Był otwarty na ludzi, lubił z nimi rozmawiać. Rozmawiał ze wszystkimi, którzy chcieli z nim rozmawiać i którzy do niego przychodzili - dodał.
Przyznał jednocześnie, że biskup Pieronek swoim bezkompromisowym głoszeniem prawdy "wzbudzał kontrowersje". - Jedni mówili, że za dużo mówi, drudzy, że za mało mówi jeszcze (...). Natomiast on się tym tak bardzo nie przejmował, robił swoje, chciałoby się powiedzieć. I w tym znaczeniu był Kościołowi w Polsce, był Polsce także, bardzo, bardzo potrzebny jako profesor, jako biskup. Dlatego, że czasem mówił to, czego inni nie mieli odwagi mówić - wyjaśniał metropolita.
I dodał: - Odszedł ktoś, kto mimo swojego wieku do końca był głosem - głosem czasem wołającego na pustyni - człowieka, który mówił to, co mówił, z wnętrza Kościoła i z miłości do Kościoła.
Miał 84 lata
Biskup Tadeusz Pieronek zmarł w czwartek wieczorem w Krakowie. Miał 84 lata. Był biskupem pomocniczym sosnowieckim (1992-1998), sekretarzem generalnym Konferencji Episkopatu Polski w latach 1993-1998 i rektorem Papieskiej Akademii Teologicznej w Krakowie w latach 1998-2004.
Autor: js/ / Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24