Piekło mieszkańców bloku w Sejnach koło Suwałk. Dwie kobiety (matka i córka) uprzykrzają życie sąsiadom nieustannymi kłótniami, wrzaskami i bijatykami. Początkowo wzajemnie znęcały się wyłącznie nad sobą, ale teraz są także agresywne w stosunku do innych mieszkańców bloku. Materiał "Blisko ludzi" TTV.
Problemy zaczęły się dwa lata temu, kiedy jednego z bloków w Sejnach wprowadziła się matka z dorosłą córką. Jak relacjonują sąsiedzi awantury wybuchają tu każdego dnia, dochodzi też do rękoczynów i wzajemnego grożenia sobie śmiercią.
- Te panie z góry skutecznie zatruwają nam życie i można powiedzieć, że ja się obawiam o swoje zdrowie - powiedział reporterowi TTV Marek Janiec, mieszkaniec bloku.
Jakiś czas temu mężczyzna został zaatakowany przez młodszą z kobiet. Sąsiadka wielokrotnie złośliwie pukała do drzwi jego mieszkania, a kiedy Janiec ruszył za nią po schodach, ta rozbiła mu na głowie kubek. - Zakończyło się interwencją policji, miałem zszywaną ranę - wyjaśnił.
Jak relacjonuje małżeństwo Jańców, sąsiadki regularnie opluwają drzwi ich mieszkania, oblewają moczem wycieraczkę, ostatnio przykleiły im do framugi zużytą podpaskę.
Znęcają się nad psem, nękają sąsiadów
Kobiety trzymają w mieszkaniu psa, nad którym - jak relacjonują sąsiedzi - nieustannie się znęcają. - Jakąś dechą jest okładany ten pies, aż głos jego milknie - relacjonuje Ryszard Grzybowski, mieszkaniec bloku.
Sąsiedzi twierdzą, że kobiety nie panują nad agresją i wybuchają korzystając z najmniejszego pretekstu. Młodsza z nich groziła nożem dzieciom, bawiącym się na placu zabaw. Starsza w czasie awantury użyła gazu pieprzowego i rozpyliła go na całej klatce.
Reporter TTV próbował porozmawiać z uciążliwymi sąsiadkami, ale mimo że kobiety były w domu, to nie otworzyły drzwi.
Bezradność
Mieszkańcy na własną rękę próbowali pozbyć się lokatorek. Spółdzielnia mieszkaniowa nie pomogła, bo mieszkanie kobiet jest wynajmowane, a jego właściciel od lat mieszka w Stanach Zjednoczonych. Powiatowe Centrum Pomocy Rodzinie przekazało sprawę policji, a Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej stwierdził jedynie, że nie miał informacji o przemocy. Obiecał interwencję.
Policja przyznaje, że zdarza jej się otrzymywać skargi na sąsiadki od mieszkańców bloku. Funkcjonariuszka pytana jednak, jak zamierza zapewnić mieszkańcom bezpieczeństwo, milczy.
Autor: pk / Źródło: TTV
Źródło zdjęcia głównego: TTV