Chodził ulicami Bielska Podlaskiego. Jeżozwierza złapali na terenie plebanii

Jeżozwierz schował się w piwnicy plebanii
Mieszkaniec Bielska Podlaskiego zauważył na ulicy jeżozwierza. Ruszył za nim, gdy ten wbiegł na teren plebanii
Źródło: Daniel Jakubowicz
Od kilku dni ulicami Bielska Podlaskiego chodził jeżozwierz. W końcu został złapany, gdy wszedł na teren jednej z plebanii. Zwierzaka miały przejąć wolontariuszki z Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami. Ten jednak, zestresowany sytuacją, zaczął strzelać w ich kierunku kolcami. Jedna z kobiet została zraniona w nogę.

- Było kilka minut po północy. Siedzieliśmy ze znajomymi przed pomnikiem papieża Jana Pawła II. Kolega w pewnym momencie powiedział: Albo mam halucynacje, albo ulicą idzie właśnie jeżozwierz - opowiada Daniel Jakubowicz.

Wszystko działo się w nocy z niedzieli na poniedziałek (27 września) w Bielsku Podlaskim.

Zamknął jeżozwierza w piwnicy i zadzwonił po służby

Jeżozwierz schował się w piwnicy plebanii
Jeżozwierz schował się w piwnicy plebanii
Źródło: Daniel Jakubowicz

- Byłem zdziwiony, ale nie aż tak bardzo jakbym mógł być, gdybym wcześnie nie przeczytał w lokalnych mediach, że od kilku dni po ulicach biega właśnie jeżozwierz. Jedno to przeczytać, a drugie zobaczyć na żywo. Powiedziałem do znajomych, że zwierzę trzeba złapać - mówi nasz rozmówca.

Jeżozwierz przeszedł przez bramkę prowadzącą do plebanii kościoła Narodzenia NMP i św. Mikołaja. Po czym schował się w piwnicy.

- Zamknąłem za nim drzwi i zadzwoniłem na służby. Zaraz pojawiła się straż pożarna. Było już około 1.30, więc poszedłem do domu - wspomina mężczyzna.

W akcji policja, straż pożarna i wolontariuszki TOZ

Komisarz Agnieszka Dąbrowska z Komendy Powiatowej Policji w Bielski Podlaskim mówi, że mundurowi powiadomili proboszcza o całej sytuacji i poprosili, aby nikt nie otwierał drzwi piwnicy.

- Straż pożarna zwróciła się zaś o pomoc do białostockiego oddziału Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami – dodaje.

W poniedziałek około południa na miejsce przyjechały dwie wolontariuszki TOZ.

OGLĄDAJ TVN24 NA ŻYWO W TVN24 GO >>>

- Myli się ten, komu wydaje się, że złapanie takiego zwierzęcia jest czymś łatwym. Tym bardziej, że pomieszczenie miało wiele zakamarków, a jeżozwierz zaczął w pewnym momencie strzelać swoimi kolcami. Jedna z wolontariuszek ma poranioną nogę. Rany są płytkie, ale wbicie się w skórę takich igieł nie jest niczym przyjemnym - podkreśla Anna Jaroszewicz, prezes białostockiego oddziału TOZ.

Jeżowierz złapany, szukają właściciela

Jeżozwierz został złapany do transportera. Obecnie przebywa - w odpowiednio przystosowanej zagrodzie - u jednej z wolontariuszek. - Sprawdzamy, kto w okolicy posiadał takie zwierzę. W dwóch przypadkach okazało się, że zwierzęta są u siebie w domu. Będziemy szukać dalej. Jeśli właściciel się nie znajdzie, to przekażemy go do któregoś z ośrodków, które zajmują się opieką nad egzotycznymi zwierzętami - mówi nasza rozmówczyni.

Jeżozwierz występuje w środowisku naturalnym w Afryce. - W Polsce można go legalnie kupić z hodowli - podkreśla Jaroszewicz.

Natomiast proboszcz parafii ksiądz kanonik Ryszard Zalewski, który miał w piwnicy "niezwykłego gościa" mówi, że pomieszczenie na szczęście było puste.

- Nie mamy więc żadnych strat jeśli chodzi o tę wizytę. Choć na pewną ją zapamiętamy - uśmiecha się.

Czytaj także: