Na rok więzienia w zawieszeniu na dwa lata skazał we wtorek Sąd Okręgowy w Białymstoku lekarza oskarżonego o błąd w sztuce. Młodej kobiecie, która po operacji kręgosłupa jest częściowo sparaliżowana, skazany ma też zapłacić 70 tys. zł zadośćuczynienia.
Wyrok jest prawomocny. Sąd Okręgowy, jako odwoławczy, częściowo zmienił wyrok sądu pierwszej instancji i wysokość zadośćuczynienia zwiększył o 40 tys. zł.
Zdarzenie, którym zajmował się sąd, miało miejsce blisko 3,5 roku temu. Młoda kobieta, studentka Uniwersytetu w Białymstoku, po wypadku trafiła do kliniki ortopedii i traumatologii tamtejszego szpitala klinicznego. Okazało się, że potrzebna jest operacja repozycji złamania kręgu z odcinka piersiowego i stabilizacji kręgosłupa.
Oskarżony w tej sprawie został doświadczony ortopeda z tego szpitala. Prokuratura zarzuciła mu, że nieumyślnie naraził pacjentkę na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu w ten sposób, że przeprowadzając operację "nieumyślnie wkręcił śrubę stabilizatora przez środek kanału kręgowego, co spowodowało uszkodzenie rdzenia kręgowego i porażenie kończyn dolnych".
Kobieta porusza się teraz na wózku inwalidzkim, wymaga stałej pomocy.
Wszyscy złożyli apelację
W pierwszej instancji Sąd Rejonowy w Białymstoku uznał lekarza za winnego i skazał na rok więzienia w zawieszeniu na dwa lata. Miał on też zapłacić kobiecie 30 tys. zł zadośćuczynienia za doznaną krzywdę.
Apelacje złożyły wszystkie strony. Prokurator i pełnomocnik poszkodowanej chcieli, by sąd okręgowy orzekł wobec lekarza także kilkuletni zakaz wykonywania zawodu i zwiększył kwotę zadośćuczynienia do 100 tys. zł. Obrońca wnioskował o warunkowe umorzenie i uchylenie konieczności zapłaty zadośćuczynienia, ewentualnie uchylenie całego wyroku skazującego i przekazanie sprawy do ponownego rozpoznania sądowi pierwszej instancji.
We wtorek sąd odwoławczy karę więzienia w zawieszeniu utrzymał, podwyższył kwotę zadośćuczynienia, ale w pozostałym zakresie apelację prokuratora i oskarżycielki posiłkowej oddalił, w całości oddalił również apelację obrońcy.
Uzasadniając wyrok sędzia Marzanna Chojnowska mówiła, że to "podręcznikowy przykład" sprawy, w której nie można było zastosować warunkowego umorzenia postępowania. Wyjaśniała, że jest to możliwe przy przestępstwach "błahych, niedużego kalibru" a w tej sprawie - jak mówiła - mimo przyjęcia winy nieumyślnej oskarżonego, tak nie było.
Sąd nie uwzględnił jednak wniosku o orzeczenie wobec lekarza czasowego zakazu wykonywania zawodu. Uznał, że w tej sprawie brak jest podstaw prawnych, by taki środek karny orzec.
"To jest błąd w sztuce lekarskiej"
Sędzia Chojnowska przypomniała opinie biegłych, że zabieg był bardzo trudny. Lekarz od 27 lat pracuje w klinice białostockiego szpitala, ma II stopień specjalizacji w dziedzinie ortopedii i traumatologii i dobrą opinię z miejsca pracy.
- To jest incydent, to jest błąd w sztuce lekarskiej, to jest niestaranność, o której piszą biegli. Natomiast to nie może rzutować na przyjęcie takiej, w zasadzie, pewności, że dalsze wykonywanie zawodu przez pana oskarżonego, grozi innym pacjentom - podkreśliła sędzia.
Jak dodała, z akt sprawy i zebranych w niej dowodów nie wynika, by było takie zagrożenie.
W białostockim Sądzie Okręgowym toczy się też sprawa cywilna z powództwa poszkodowanej przeciwko szpitalowi i firmie ubezpieczeniowej. Młoda kobieta domaga się w tamtym procesie m.in. 500 tys. zł zadośćuczynienia za doznaną krzywdę, wraz z odsetkami od czerwca 2013 roku oraz 4,4 tys. zł miesięcznej renty.
Chce również ustalenia przez sąd odpowiedzialności pozwanych za skutki wypadku na przyszłość, co dawałoby możliwość dochodzenia dalszych roszczeń, gdyby takie skutki miały miejsce.
Autor: ts//rzw / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock