Fiaskiem zakończyły się rozmowy dyrekcji Uniwersyteckiego Dziecięcego Szpitala Klinicznego (UDSK) w Białymstoku z pielęgniarkami, które chcą podwyżek płac. Większość z nich nie przyszła do pracy. Szpital ograniczył do końca tygodnia przyjęcia pacjentów.
Ta placówka to jedyny specjalistyczny szpital dla dzieci w regionie. Podlega Uniwersytetowi Medycznemu w Białymstoku. - W poniedziałek do pracy na dzienną zmianę nie przyszło około 80 procent pielęgniarek, które powinny się stawić w tym czasie. Mają zwolnienia lekarskie od dwóch do ośmiu dni - poinformowała dyrektor szpitala prof. Anna Wasilewska.
Nie udało się ściągnąć do pracy tych pielęgniarek, które są na urlopach.
Pacjenci odprawiani z kwitkiem
- W związku z brakiem personelu szpital wstrzymał do końca tygodnia planowe przyjęcia pacjentów. Wypisano tych, którzy już mogli opuścić szpital, przyjmowano zaś tylko tych, którzy mieli na przykład pilną, konieczną diagnostykę. Przyjmowani są tylko chorzy w stanach zagrożenia życia - powiedziała Wasilewska. - Na razie nie zamykamy żadnego oddziału, tylko ograniczamy przyjęcia - tłumaczyła dyrektor szpitala. Wielu pacjentów nie zostało przyjętych. Szpital zaczął informować tych, którzy mieli wyznaczony termin na wtorek, by się nie zgłaszali, a tych, którzy mają terminy na kolejne dni - by śledzili na bieżąco sytuację. Wasilewska poinformowała, że szpital wojewódzki w Białymstoku uruchamia izbę przyjęć. - Tam będą przyjmowane dzieci, które nie wymagają zabezpieczenia OIOM-owego, czyli z infekcjami - powiedziała. Pielęgniarki chciały 400 zł podwyżki od 1 lipca, w negocjacjach zeszły do 215 zł, ale usłyszały, że i takie podwyżki nie są możliwe. Dyrekcja placówki zaproponowała 103 zł, czego nie zaakceptowały protestujące.
- My jesteśmy otwarci na rozmowy, ale nie możemy spełnić tych postulatów płacowych ze względu na to, że nie możemy różnicować innych grup zawodowych, medycznych, niemedycznych w taki sposób - przekonywała dyrektor Wasilewska.
"Co teraz będzie, trudno powiedzieć"
Przewodnicząca Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych w UDSK Agnieszka Olchin przypomniała, że pielęgniarki protestują w sprawie podwyżek od 2015 r. Od tamtego czasu przeprowadzono spór zbiorowy, referendum strajkowe, dwugodzinny strajk ostrzegawczy. Według Olchin, pielęgniarki są niezadowolone z tego, że - jak mówią - lekarze dostają "po cichu" premie i nagrody, bo nie można ich zastąpić, natomiast pielęgniarki przesuwa się między oddziałami. Takie podejście "sprawia im przykrość". Przewodnicząca związku oceniła, że "sytuacja w szpitalu wygląda bardzo źle". - Myślałyśmy, że pani dyrektor pójdzie na większe ustępstwa - dodała. - Co teraz będzie, trudno powiedzieć - przyznała. W UDSK pracuje około 400 pielęgniarek. Szpital przyjmuje rocznie 20 tys. małych pacjentów.
O sytuacji szpital poinformował wojewodę podlaskiego.
Autor: PTD//rzw / Źródło: PAP, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24