Kilka dni przed rozpoczęciem roku szkolnego uczniowie Liceum Ogólnokształcącego Służb Mundurowych WSAP dowiedzieli się o likwidacji szkoły. Kilkadziesiąt osób zostało na lodzie. Przed nimi prawdziwa wojna nerwów.
W poniedziałek w mediach społecznościowych Liceum Ogólnokształcącego Służb Mundurowych WSAP w Białymstoku ukazał się komunikat, że z powodów niezależnych od władz liceum, rok szkolny 2019 – 2020 w tej szkole nie rozpocznie się.
- Po dokumenty proszę zgłaszać się do sekretariatu naszej szkoły z rodzicem lub opiekunem – taką wiadomością uczniowie i rodzice zostali zaskoczeni na tydzień przed rozpoczęciem roku szkolnego. Jak mówi Leszek Słowicki, wicedyrektor liceum, dyrekcja szkoły została zaskoczona tak samo, jak rodzice.
– Mieliśmy zapewnienia, że nauka będzie kontynuowana. Kilka dni temu dowiedzieliśmy się, że szkoła zostaje zamknięta. Syndyk masy upadłościowej nie wytłumaczyła nam, dlaczego. A jeszcze kilka dni wcześniej w gablocie informacyjnej liceum wisiał komunikat od likwidatora Wyższej Szkoły Administracji Publicznej, że kształcenie uczniów liceum odbędzie się w niezmienionej formie.
Szybka likwidacja
Właściciel szkoły od dawna miał problemy finansowe. Chętnych do wykupienia praw założycielskich do liceum mundurowego nie było. Jak poinformował nas syndyk, chęć nauki zgłosiło 20 osób na planowanych 100 miejsc. Dodatkowo dwie pierwsze klasy pracowałyby w dwóch różnych trybach, bo cześć uczniów to absolwenci szkół podstawowych, a część po gimnazjum. Dlatego podjął decyzję o likwidacji szkoły.
- Z uwagi na powyższe oraz prowadzoną od dnia 28 lutego 2019 roku likwidację WSAP i dobro uczniów, w szkole pozostałoby mniej niż 50 osób czyli dwie klasy, a także w celu nie powiększania i tak już istniejących zadłużeń placówki edukacyjnej podjęto decyzje o rekomendowaniu uczniom kontynuowania nauki w innej placówce w nowym roku szkolnym. Proces przenoszenia się uczniów do szkół o identycznym profilu przebiega bez zakłóceń – napisała w mailu do redakcji syndyk Admina Patrycka-Skrzypek.
Jak informuje Urząd Miejski w Białymstoku, wiadomość o zamknięciu szkoły, uczniowie i rodzice powinni byli dostać sześć miesięcy przed jej likwidacją placówki.
Postawili nas pod murem
O tym, że od września szkoła będzie zamknięta uczniowie dowiedzieli się z wysłanego smsa lub z Facebooka. Rodziców informowała telefonicznie sekretarka szkoły.
- To jakieś żarty są. Co dzieci mają sobie myśleć o takiej szkole? – nie kryje oburzenia Beata Litwieńczuk, matka jednej z uczennic.
Jeszcze w połowie lipca szkoła przedłużyła rekrutację i zachęcała do składania papierów do klas mundurowych. Do końca wszyscy wierzyli, że uda się ocalić liceum przed likwidacją. Kiedy decyzja o jej zamknięciu zapadła, dyrektor liceum z własnej inicjatywy kontaktował się ze szkołami o podobnych profilach i szukał miejsc dla uczniów, którzy zostali z niczym. Dla prawie 80 uczniów udało się znaleźć miejsce w innej policealnej szkole mundurowej w Białymstoku. Jednak uczniów i ich rodziców takie rozwiązanie nie satysfakcjonuje.
– Moja córka miała plany, by iść do wojska. Wybrała odpowiedni profil w tej szkole, przy ulicy Kolejowej takiego nie ma – mówi Roman Hołub.
– Dzieci są w stresie, nie wiedzą, jak dalej będzie wyglądała ich edukacja, w których klasach znajdzie się dla nich miejsce – dodaje Beata Litwieńczuk.
– Moja córka w tej szkole uczyła się już rok. Zżyła się z klasą, miała swoje plany. Teraz nie wie, na jaki profil trafi – oburza się Agnieszka Kaczorowska.
Wicedyrektor Liceum Ogólnokształcącego Centrum Szkół Mundurowych przy ulicy Kolejowej w Białymstoku zadeklarowała, że postara się zapewnić miejsca wszystkim uczniom, którzy zechcą uczyć się w ich szkole, mimo że rekrutacja została już zakończona. Nie gwarantuje jednak, że wszyscy uczniowie znajdą miejsca w klasach o profilach, które wybrali.
- Duży jest żal. Jak będzie z przygotowaniem do matury? Nie wiadomo – martwi się Iza, z klasy maturalnej zlikwidowanego liceum.
Dodatkowe koszty
Liceum mundurowe przy WSAP było szkołą prywatną. Rodzice obawiają się teraz, że nie odzyskają pieniędzy, które zapłacili przy rekrutacji i czesnego za czas wakacji.
- Ponieśliśmy spore koszty związane z nowym rokiem szkolnym. Kupiliśmy podręczniki, mundury i opłaciliśmy pieniądze za szkołę. Cały rok płaciłam, łącznie z lipcem i sierpniem – wymienia wydatki Agnieszka Kaczorowska.
Po przejściu do nowej szkoły rodzice będą musieli poniosą kolejne koszty za nowe podręczniki i mundury, a do tego wnieść opłatę wpisową.
Autor: nina/gp / Źródło: TVN24 Białystok
Źródło zdjęcia głównego: tvn24