W ciągu jednego dnia 49-latek dwa razy był zatrzymywany przez lubelskich policjantów za jazdę po pijanemu. Nad ranem miał ponad 2,5 promila alkoholu w organizmie. Po południu drugi raz wsiadł do samochodu i potrącił dwie osoby. Był jeszcze bardziej pijany. Policja przekonuje, że działała zgodnie z prawem. - Nie było podstaw, żeby go zatrzymać w policyjnym areszcie - mówi nam Barbara Salczyńska-Pyrchla, oficer prasowa Komendy Miejskiej Policji w Białej Podlaskiej.
Do pierwszego ze zdarzeń doszło w sobotę przed godziną 9 w miejscowości Sitno w województwie lubelskim.
Pierwsze zatrzymanie
Policjanci z drogowego patrolu zauważyli samochód, który poruszał się nienaturalnie i wzbudził ich podejrzenia. Chcieli zatrzymać auto. Kiedy kierowca zauważył radiowóz, próbował uniknąć kontroli drogowej. - Wysiadł z samochodu i wbiegł na teren posesji, gdzie zatrzymali go mundurowi. Policjanci potwierdzili, że jest to 49-letni mieszkaniec gminy Międzyrzec Podlaski – opisuje zdarzenie Barbara Salczyńska-Pyrchla, oficer prasowa Komendy Miejskiej Policji w Białej Podlaskiej.
Wtedy potwierdzili swoje przypuszczenia, że mężczyzna jest pijany. Alkomat wykazał ponad 2,5 promila alkoholu w jego organizmie. Dodatkowo miał zakaz prowadzenia pojazdów, a samochód, którym jechał nie miał aktualnych badań technicznych. Mężczyzna odpowiadał już wcześniej za jazdę w stanie nietrzeźwości.
W rozmowie z policjantami zatrzymany 49-latek przyznał, że wracał właśnie ze sklepu. - Przekazał też kluczyki do samochodu członkowi swojej rodziny, obiecując, że już na pewno nie wsiądzie za kierownicę auta - dodaje podkomisarz Salczyńska-Pyrchla.
- Wykonaliśmy wszystkie czynności, zebrany został materiał dowodowy, a zatrzymany otrzymał wezwanie na przesłuchanie. Miał się stawić na komendzie po wytrzeźwieniu - dodaje policjantka.
Kilka godzin później potrącił dwie osoby
Jeszcze tego samego dnia, po godzinie 17, dyżurny międzyrzeckiego komisariatu dostał zgłoszenie o zdarzeniu drogowym w miejscowości Puchacze.
- Na miejscu policjanci ustalili, że doszło do potrącenia dwóch pieszych przez auto osobowe, którego kierowca oddalił się z miejsca zdarzenia. Na szczęście obrażenia pieszych nie okazały się groźne, a całe zdarzenie zakwalifikowane zostało jako kolizja – mówi oficer prasowa bialskiej policji.
Świadkowie pomogli ustalić, gdzie po potrąceniu odjechał samochód. Okazało się, że jest to ten sam adres, który policjanci odwiedzili kilka godzin wcześniej. Na posesji stało uszkodzone auto. Policjanci zatrzymali 49-latka rozpoznanego przez świadków. Mężczyzna przyznał, że to on kierował pojazdem, bo miał "sprawę do załatwienia" w innej miejscowości. Badanie wykazało, że tym razem miał niemal 3 promile alkoholu w organizmie.
"Nie było podstaw do zatrzymania w policyjnym areszcie"
Według policji, mężczyzna przyznał się do winy i usłyszał zarzuty. Sprawą zajmie się sąd. Za popełnione czyny grozi mu kara do 5 lat pozbawienia wolności.
Na nasze pytanie, dlaczego policjanci nie zatrzymali kierowcy do wytrzeźwienia po pierwszej interwencji, podkomisarz Salczyńska-Pyrchla odpowiada, że gdyby policjanci zatrzymali mężczyznę, byłoby to bezpodstawne.
- Trzeba to podkreślić, że policjanci postąpili z obowiązującymi przepisami, zgodnie z prawem. Są określone zasady zatrzymywania osób. Nie było podstaw, żeby go zatrzymać w policyjnym areszcie i po wykonanych czynnościach został zwolniony – dodaje.
Autor: nina/ks / Źródło: TVN24 Białystok
Źródło zdjęcia głównego: KMP Biała Podlaska