Bartłomiej Misiewicz nie pobiera żadnego wynagrodzenia - zapewnia wiceszef MON Bartosz Kownacki. Rzecznik ministra obrony oraz szef jego gabinetu politycznego został w poniedziałek na własną prośbę "zawieszony w obowiązkach" w resorcie.
Misiewicz poprosił o zawieszenie po poniedziałkowej publikacji "Newsweeka".
Według tygodnika proponował on radnym PO w Bełchatowie przystąpienie do koalicji z PiS, sugerując, że w zamian zapewni im zatrudnienie w państwowej spółce.
Misiewicz już zapowiedział, że wytoczy gazecie proces.
"Jest na urlopie bezpłatnym"
W poniedziałek wieczorem dziennikarze dopytywali wiceszefa MON, jaką prawną formę ma wspomniane "zawieszenie".
- Jest na urlopie bezpłatnym i nie pobiera wynagrodzenia, wbrew temu, o czym próbowali dywagować i spekulować niektórzy komentatorzy - tłumaczył Bartosz Kownacki.
Dodał, że - wedle jego wiedzy - Misiewicz zrezygnował także z przysługującej mu służbowej limuzyny. - Nie widziałem, żeby dzisiaj z niej korzystał - powiedział wiceszef MON.
Podkreślił przy tym, że zawieszenie Misiewicza dotyczy pełnionych przez niego funkcji w resorcie, a nie jego członkostwa w radzie nadzorczej Polskiej Grupy Zbrojeniowej.
Czym zajmował się Misiewicz?
Misiewicz był do tej pory rzecznikiem prasowym ministra obrony oraz szefem jego gabinetu politycznego.
Oprócz tego, jak ustaliła "Rzeczpospolita", 26-latek był od 1 września tego roku szefem zespołu nadzorującego przygotowanie propozycji regulacji prawnych dotyczących funkcjonowania Wojsk Obrony Terytorialnej.
Autor: ts//gak / Źródło: tvn24.pl, Rzeczpospolita
Źródło zdjęcia głównego: TVN24