Place zalane betonem i zdecydowanie za mało trawników i drzew - tak wyglądają współczesne polskie miasta. Na chodniku na rynku można w upale usmażyć jajecznicę, a woda po ulewach nie ma gdzie odpływać. Sylwia Piestrzyńska zbadała zjawisko miejskiej betonozy. Materiał magazynu "Polska i Świat".
Jajecznica z trzech jaj usmażona w półtorej godziny - ale za to bez użycia prądu i gazu, bo na kamieniach miejskiego rynku w Krzeszowicach. - Co 20 minut trzeba było mieszać aż ten wygląd był taki, jak z kuchenki gazowej – mówi mieszkaniec Krzeszowic Kacper Ropka. Smażąc jajka w centrum miasta, chciał pokazać, jak dużo złego wyrządziła "rewitalizacja" rynku.
Choć z góry rynek wygląda dość zielono, to przyglądając się mu z bliska, widać, że drzewa otoczone są płytami z kamienia. Chodzi o wygodę - tłumaczą władze miasta, które 10 lat temu wygląd rynku zmieniły. - Jest bardzo dużo sklepów. W związku z tym była duża potrzeba stworzenia układu komunikacyjnego oraz stworzenia odpowiedniej liczby miejsc parkingowych – wyjaśnia burmistrz Krzeszowic Wacław Gregorczyk.
"Mamy albo upał, który zabija, albo zalane po dach samochody"
Tyle że bez trawy te miejsca parkingowe po nawałnicy wyglądają tak jak w Szczecinie, gdzie mieszkańcy zmagali się ze skutkami opadów w czwartek. Wszechobecny beton szkodzi w każdą pogodę. - Miasta zaczynają się rozgrzewać. Mamy albo upał, który zabija, albo zalane po dach samochody – mówi biolog i hydrolog dr Przemysław Nawrocki.
Krzeszowice i Szczecin nie są wyjątkami. Zieleni ubywa w wielu polskich miastach. Jan Mencwel ze stowarzyszenia Miasto Jest Nasze, który nazywa zjawisko betonozą i napisał o tym książkę - mówi, że z polskich miast znika co roku jeden procent zieleni.
- Betonowe pustynie straszą w co drugim polskim mieście. Tak jakby wzięto te przestrzenie z jakiegoś katalogu – mówi Mencwel. Betonowe place można zobaczyć od Warszawy przez Włocławek i Lubaczów po Kutno, gdzie niedawno powstał wielki parking, a na nim betonowy plac.
- Dla mnie symbolem betonozy może być rynek w Skierniewicach, który został pozbawiony drzew. Na środku jest fontanna, ale jest wyłączana co roku, bo brakuje wody – zwraca uwagę Jan Mencwel.
"Jeżeli woda spłynie na kostkę czy asfalt, to nie wsiąknie"
To sygnał alarmowy. - Zmiany klimatyczne są już tak duże, że dalsze pozbawianie z naszej przestrzeni drzew będzie skutkować tym, że dzisiaj tutaj będzie nam za gorąco – mówi ekolog Andrzej Gąsiorowski z Moratorium dla Drzew.
Dlatego dzisiaj i tutaj trzeba coś z tym zrobić. - Miasta powinny zmieniać się w gąbkę wychwytującą wodę, kiedy ona jest często w nadmiarze – przekonuje klimatolog prof. Bogdan Chojnicki.
Katastrofa klimatyczna, która dzieje się na naszych oczach, to nie tylko susze, ale też gwałtowne nawałnice. - Jeżeli ta woda spłynie na kostkę czy asfalt, to nie wsiąknie, musi gdzieś spłynąć – mówi dr Przemysław Nawrocki.
Władze Krzeszowic nie wykluczają zmian na rynku, ale o trawie nie chcą słyszeć. - Wtedy ten rynek nie mógłby pełnić tej funkcji ważnej, związanej z integracją i promocją – stwierdza Wacław Gregorczyk.
To kwestia priorytetów, które zweryfikuje natura.
Sylwia Piestrzyńska
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24