Prokuratura wnioskuje o ustanowienie kuratora dla dzieci poparzonych w pożarze samochodu pod koniec października. Wniosek w tej sprawie skierowała do sądu w Skierniewicach.
Matce dwójki dzieci, które były pod jej opieką podczas wypadku, nie postawiono żadnych zarzutów. Obecnie toczy się jednak śledztwo w kierunku nieumyślnego narażenia na utratę życia lub zdrowia.
Jak wyjaśnił Krzysztof Kopania rzecznik Prokuratury Okręgowej w Łodzi, w takiej sytuacjiżadne z rodziców nie może reprezentować interesów dzieci. Prokurator po zapoznaniu się ze sprawą zdecyduje, czy są podstawy do postawienia matce zarzutów.
Dzieci same w samochodzie
Do wypadku doszło pod koniec października. Gdy 25-letnia matka trójki dzieci poszła odebrać córkę ze szkoły, w fotelikach na tylnym siedzeniu w zamkniętym samochodzie zostawiła dwóch chłopców - trzy i czterolatka. Kiedy wróciła, zobaczyła zadymiony wewnątrz samochód. Paliła się tylna kanapa, na której siedzieli chłopcy. Dzieci były nieprzytomne, reanimację jednego z nich przeprowadził szkolny WF-ista, który prawdopodobnie uratował chłopcu życie.
Dzieci były podtrute tlenkiem węgla. Miały oparzenia ciała i płuc. Leczenie najprawdopodobniej potrwa miesiące.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24