Dziennikarz "Gazety Wyborczej" Bartosz Wieliński podał, że sąd skazał publicystę Rafała Ziemkiewicza za wielokrotne nazywanie go "folksdojczem". Ziemkiewicz określił dziennikarza także jako "wyjątkowo nikczemną kreaturę". Wyrok obejmuje prace społeczne. Jest nieprawomocny.
Według Bartosza Wielińskiego Sąd Rejonowy dla Warszawy-Śródmieścia skazał w pierwszej instancji Rafała Ziemkiewicza na cztery miesiące prac społecznych w wymiarze dwudziestu godzin miesięcznie. Jak podał Wieliński, to wyrok za "wielokrotne publiczne nazywanie go 'folksdojczem'".
Wieliński kontra Ziemkiewicz
Pod koniec lutego 2019 roku Ziemkiewicz pokazał na swoim profilu odpis prywatnego aktu oskarżenia, datowany na 18 stycznia 2019 roku. W dokumencie można przeczytać, że chodzi o oskarżenie z artykułu 212 Kodeksu karnego, który mówi o zniesławieniu.
§ 1. Kto pomawia inną osobę, grupę osób, instytucję, osobę prawną lub jednostkę organizacyjną niemającą osobowości prawnej o takie postępowanie lub właściwości, które mogą poniżyć ją w opinii publicznej lub narazić na utratę zaufania potrzebnego dla danego stanowiska, zawodu lub rodzaju działalności, podlega grzywnie albo karze ograniczenia wolności. § 2. Jeżeli sprawca dopuszcza się czynu określonego w § 1 za pomocą środków masowego komunikowania, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku. § 3. W razie skazania za przestępstwo określone w § 1 lub 2 sąd może orzec nawiązkę na rzecz pokrzywdzonego, Polskiego Czerwonego Krzyża albo na inny cel społeczny wskazany przez pokrzywdzonego. § 4. Ściganie przestępstwa określonego w § 1 lub 2 odbywa się z oskarżenia prywatnego.
W dokumencie czytamy także, o jakie dokładnie określenia chodzi - Ziemkiewicz w lutym i wrześniu 2018 roku nazywał Wielińskiego "folksdojczem" i "wyjątkowo nikczemną kreaturą". Wypowiedzi padły na antenie TVP Info i zostały powtórzone na Twitterze.
We wrześniu 2018 roku "Gazeta Wyborcza" podała, że Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji zgodziła się z zastrzeżeniami wicenaczelnego "GW" Jarosława Kurskiego, który złożył do KRRiT skargę na te wypowiedzi Ziemkiewicza w telewizji rządowej.
Ówczesny szef KRRiT Witold Kołodziejski w odpowiedzi zwrócił uwagę, że choć słowa te padły w programie satyrycznym, to ani charakter programu, ani kontekst dyskusji "nie dawały podstaw do użycia w rozmowie niektórych sformułowań kierowanych ad personam". Kołodziejski wnioskował o usunięcie wydania satyrycznego odcinka programu, w którym padły obraźliwe słowa. Nagranie zostało usunięte.
Źródło: tvn24.pl, Gazeta Wyborcza