Podarcie projektu uchwały sędziów przez prezesa tego sądu Macieja Nawackiego "to zbyteczny gest" - powiedziała w "Rozmowie Piaseckiego" w TVN24 sędzia Barbara Piwnik, odnosząc się do piątkowego zebrania sędziów w Sądzie Rejonowym w Olsztynie. - W takich sytuacjach sięgam do zbioru zasad etyki wykonywania tego zawodu i tam jest zapis, że sędzia żadnym swoim zachowaniem nie powinien stwarzać nawet pozorów nierespektowania prawa - dodała.
W piątek sędziowie z Sądu Rejonowego w Olsztynie zgłosili trzy projekty uchwał, w których między innymi apelowano do prezesa Macieja Nawackiego o zaniechanie działań utrudniających sędziemu Pawłowi Juszczyszynowi wykonywanie obowiązków. Do głosowania nie doszło. Prezes przedarł projekty i zamknął obrady.
Sędzia Sądu Okręgowego w Warszawie, była minister sprawiedliwości Barbara Piwnik w "Rozmowie Piaseckiego" w TVN24 powiedziała, że "była zaskoczona tym i szukała w przepisach prawnych, ale bezskutecznie, dlaczego transmisja z takiego spotkania sędziów się odbywała". - Zwłaszcza że miały tam być rozpoznawane sprawy istotne i drażliwe - mówiła.
Oceniła też zachowanie Nawackiego. - Myślę, że obraz sędziego wykonującego taki gest może w wielu obywatelach zasiać wątpliwość, czy jego sprawa zostanie potraktowana z podobnym lekceważeniem - oceniła. - Ja w takich sytuacjach sięgam do zbioru zasad etyki wykonywania tego zawodu i tam między innymi jest zapis, że sędzia żadnym swoim zachowaniem nie powinien stwarzać nawet pozorów nierespektowania prawa - dodała.
Jej zdaniem "był to zbyteczny gest". - Zwłaszcza że ja od pewnego czasu staram się jakoś przekonać do tego, że rozmowa spokojna wokół potrzeby reform wymiaru sprawiedliwości jest niezbędna i że prawnicy - nawet jeśli nastąpiły głębokie podziały - powinni zamknąć pewien rozdział i bez kamer, bez dziennikarzy dokonać krytycznego wglądu w to, co się już stało i zaproponować dobre rozwiązania na przyszłość - mówiła.
Pytana, czy był to też gest upokarzający sędziów, którzy stworzyli uchwałę, odparła, że "nie chce wchodzić w taką głęboką analizę chociażby dlatego, że z przekazu zna pewien fragment". - Nie znam całego przebiegu tego spotkania i trudno mi powiedzieć, kto kogo upokarzał i w jaki sposób - powiedziała.
"Sędzia powinien być bardzo powściągliwy w ocenach wypowiadanych publicznie"
Zapytana, czy gdyby była sędzią w Olsztynie, podpisałaby projekt uchwały w obronie sędziego Pawła Juszczyszyna, odpowiedziała, że "jest sędzią w Warszawie". Dopytywana, co by zrobiła, gdyby została przeniesiona do Olsztyna, odpowiedziała: - Ja do Olsztyna? Ja mogę być przeniesiona w stan spoczynku.
- Uważam, że sędzia powinien być bardzo powściągliwy w ocenach wypowiadanych publicznie. Taki jest nasz obowiązek. Uważam, że pada za dużo zbędnych słów w przestrzeni publicznej - oceniła. Jak dodała, "chodzi w jakimś sensie o uspokojenie sytuacji, ale nie spokój dla samego spokoju, tylko uspokojenie poprzez szukanie dobrych rozwiązań". - Trzeba wreszcie zamknąć rozdział, kto komu co powiedział, kogo kto obraził, bo najważniejszy jest interes nas wszystkich, czyli obywateli - zaznaczyła sędzia. - Chciałabym, żeby przestali sobie wszyscy wszystko wypominać, a żeby przeczytali dokładnie całość obowiązującego już prawa i poszukali rozwiązań - mówiła.
- Przede wszystkim dla obywatela najważniejsze jest to, jak będzie toczyć się jego sprawa przed sądem, kto będzie w takiej sprawie orzekał i kiedy może spodziewać się rozstrzygnięcia - powiedziała.
- Jeżeli my pracujemy na gruncie prawa niedoskonałego, często zmienianego w sposób nierozważny, to oddala się to, co jest dla obywatela najważniejsze. W tym momencie mam wrażenie, że te wszystkie zdarzenia - może czasem jakimiś chęciami osobistymi podbudowane - sprawiają, że na co dzień mniej interesuje wszystkich ten obywatel przed sądem, którego ja za chwilę spotkam na sali rozpraw, a bardziej kto gdzie zajął stanowisko - mówiła Piwnik.
"Być sędzią to mieć daleką perspektywę, sędzia musi przewidywać skutki na przyszłość"
Pytana, czy takie uspokojenie, o którym mówi, jest możliwe, odpowiedziała: - Być sędzią to mieć taką daleką perspektywę. Sędzia podejmując jakąkolwiek decyzję, zajmując jakiekolwiek stanowisko, musi przewidywać skutki na przyszłość. Kiedy kogoś skazujemy i wymierzamy karę 25 lat, dożywotniego pozbawienia wolności, to ja muszę widzieć rzeczywistość za te 25 lat czy dożywocie. W związku z tym, to należy przenosić na każdą decyzję podejmowaną przez sędziego.
Na pytanie, czy nie wpadła na pomysł, żeby sprawdzić listy poparcia członków Krajowej Rady Sądownictwa, odpowiedziała, że osobiście nie ma takiej potrzeby. - Ja mogę tylko odpowiedzieć to, co mówiłam o powołaniu nowej Krajowej Rady Sądownictwa wtedy, kiedy ten problem powstał. Nie było przeszkód, żeby 10 tysięcy sędziów zgłosiło 100, 200, 500 kandydatów, z których musiałby wybierać parlament - powiedziała.
Zapytana, czy podpisała się pod jakąś kandydaturą do KRS, odparła, że "nikt się do niej o to nie zwracał". Dopytywana, czy gdyby się zwrócił, to by się podpisała, powiedziała, że to zależy, kto by się zwrócił.
Co z sędziami?
- W każdej sytuacji szukam rozwiązania. Skoro ostatnio usłyszałam, że w Ministerstwie Sprawiedliwości 150, a później usłyszałam, że 163 sędziów jest na delegacji, to u siebie powiedziałam, że przecież jeżeli te osoby były już na stanowisko sędziego dawno powołane i nie ma wątpliwości, to może te osoby wrócą do swoich sądów i będą orzekać, a te osoby, do których póki co istnieje wątpliwość [zgodnie z uchwałą trzech izb Sądu Najwyższego sędziowie rekomendowani przez nową KE powinni powstrzymać się od orzekania – red.] zajmą urzędnicze stanowiska w Ministerstwie Sprawiedliwości. Byłoby to zgodne z prawem. Uważam, że prawnik zawsze powinien mieć propozycje na gruncie obowiązującego prawa, nie tylko emocji - oceniła.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24