Do dramatycznych scen doszło w nocy w samolocie, który z Okęcia miał zawieźć turystów na Kretę, zahaczając po drodze o Poznań. Maszyna była już na pasie, kiedy kilku pasażerów poczuło dym i postanowiło wysiąść. Kapitan zaprotestował. Wybuchła awantura, a pilot zdecydował, że nie poleci do Poznania. Ostatecznie podróżnych autobusami przewieziono do warszawskiego hotelu. Wieczorem mają odlecieć na Kretę.
O całej sytuacji dowiedzieliśmy się dzięki naszym internautom i platformie "Kontakt TVN24".
Problemy zaczęły się w środę późnym popołudniem. Boeing 737, wyczarterowany przez biuro podróży Itaka, miał wylądować na poznańskim lotnisku Ławica, by wysadzić część pasażerów wracających z wakacji na Krecie. Tam na samolot czekała już następna grupa, która wybierała się na wyspę. Następnie maszyna miała ruszyć w kierunku Warszawy, by zostawić resztę turystów i zabrać kolejnych.
Łańcuch się rozsypał
Ale do Poznania Boeing nie dotarł. - W trakcie lotu z Krety samolot miał awarię i pilot zdecydował, że nie leci na Ławicę, tylko od razu do Warszawy. Tu mamy mechaników, którzy szybko mogli usterkę naprawić. Dopiero stąd maszyna miała udać się do Poznania i dalej na Kretę - relacjonuje w rozmowie z tvn24.pl rzecznik Okęcia Jakub Mielniczuk.
Kiedy po usunięciu usterki samolot był już na pasie startowym, jedna z rodzin, która miała wysiąść w Poznaniu, poczuła dym i zdecydowała, że nie leci. - Pasażerowie przy powtórnej próbie startu wpadli w panikę. Pilot próbował zapewnić, że jest bezpiecznie, ale pasażerowie nie wierzyli i znaczna część powstrzymała start samolotu. W tej chwili dzwoniąc do syna słyszę krzyki, płacz dzieci i wrzaski - napisał nam późnym wieczorem w środę nasz internauta Roman.
- Pilot nie chciał się zgodzić na zawrócenie maszyny. Doszło do awantury, bo część turystów stanęła w obronie tej rodziny, a część w obronie pilota. W końcu kapitan zawrócił jednak z pasa startowego i wysadził tych kilku pasażerów. Trzeba było znaleźć ich bagaże, co trwało dość długo - opisuje nam z kolei sytuację rzecznik Itaki Piotr Henicz.
Pilot: Nie polecę do Poznania
Kiedy bagaże w końcu odszukano i wydawało się, że sytuacja jest opanowana, pilot samolotu poinformował, że do Poznania jednak się nie wybiera i startuje od razu na Kretę. - Załoga stwierdziła, że jeśli poleci z międzylądowaniem to nie starczy im godzin pracy - mówi Mielniczuk. Pasażerowie z Poznania musieli wysiąść i do domów wracać w nocy autokarami. Znów trzeba było opróżnić luki bagażowe. Maszyna odleciała na Kretę tuż przed drugą w nocy.
Autokary zamiast samolotów
W tym samym czasie kiedy w Warszawie rozgrywały się dramatyczne sceny, w Poznaniu grupa około 50 turystów od kilku godzin czekała na lot na Kretę. Przed północą zdecydowali, że sami dojadą na warszawskie Okęcie. - Przylot przekładano co godzinę.
Część turystów poleci dziś samolotami rejsowymi, a część wieczornym czarterem, który miał lecieć na Cypr. Po drodze będzie miał jednak międzylądowanie na Krecie. To jednak jeszcze nie potwierdzona informacja. Piotr Henicz, rzecznik Itaki
- To nieporozumienie. Powiedzieliśmy jedynie, że z Okęcia będzie o wiele łatwiej się wydostać - odpiera zarzuty rzecznik Itaki.
Jak dodaje, wszyscy pasażerowie z Poznania zostali zakwaterowani w jednym z warszawskich hoteli, gdzie czekają na rozwój wypadków. - Organizator jest z nami cały czas, ale rozkłada ręce - skarżyła się przed południem turystka.
Samolot ma odlecieć o 22, a na miejscu być o 2. w nocy. Żaden z klientów nie zrezygnował z wakacji.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu