Dzień przed głosowaniem nad konwencją o przemocy odżyły gorące emocje, jakie wśród posłów budzi ten dokument. Połączone sejmowe komisje ostatecznie opowiedziały się za odrzuceniem poprawek do projektu, ale posiedzenie miało burzliwy przebieg. Posłowie PiS przekonywali, że dokument został źle przetłumaczony na język polski i wprowadza w błąd.
Poprawki do projektu ustawy ws. ratyfikacji konwencji o przemocy - jeszcze we wrześniu ub. roku - zgłosiły kluby PiS i Sprawiedliwa Polska. W obu poprawkach chodziło o to, by w ustawie zapisać, że Sejm nie wyraża zgody na ratyfikację Konwencji Rady Europy o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej. W czwartek połączone komisje opowiedziały się przeciw poprawkom.
W czwartek rozpatrywaniem poprawek zajmowały się komisje spraw zagranicznych oraz sprawiedliwości i praw człowieka. Opowiedziały się przeciw poprawkom. Głosowanie poprzedziła bardzo burzliwa dyskusja. Posłowie PiS domagali się przerwy i skierowania konwencji do kolejnej ekspertyzy, tym razem lingwistycznej. Powoływali się na opinię jednego z prawników, która wykazała, że konwencja jest źle przetłumaczona na język polski. Wiceminister spraw zagranicznych Artur Nowak-Far zapewnił, że choć tego typu dokumentów nie tłumaczy się dosłownie, treść tłumaczenia konwencji na pewno nie wprowadza posłów w błąd.
Krzyki i protesty
Wniosek Roberta Kropiwnickiego (PO) o zakończenie dyskusji i przejście do głosowania wywołał stanowczy sprzeciw posłów przeciwnych konwencji. Zbigniew Girzyński (niezrz.) nie pozwolił odebrać sobie głosu. Podniósł się gwar, który nie umilkł nawet po tym, gdy przewodniczący posiedzeniu połączonych komisji Robert Tyszkiewicz (PO) zarządził przejście do głosowania.
Podczas gdy posłowie popierający konwencję głosowali, jej przeciwnicy głośno protestowali, domagając się umożliwienia dyskusji nad projektem. Tyszkiewicz zarządził przerwę, po której zgodził się na ponowne poddanie pod głosowanie i przedstawienie uzasadnienia poprawek, choć były już one prezentowane na poprzednim posiedzeniu komisji - w październiku ub.r. Ostatecznie w głosowaniu obie poprawki zostały odrzucone.
Kopacz zapewnia: konwencja głosami PO przejdzie
We wtorek premier Ewa Kopacz mówiła, że jeśli komisja w czwartek skończy pracę, jest szansa, że w piątek odbędzie się głosowanie nad projektem ustawy ratyfikacyjnej w Sejmie. Poinformowała, że podczas głosowania w Sejmie nad tą ustawą w klubie PO nie będzie dyscypliny partyjnej. Zapewniła jednak, że "konwencja głosami PO przejdzie".
Po środowym posiedzeniu klubu PO z udziałem Ewy Kopacz szef klubu Rafał Grupiński zadeklarował poparcie Platformy dla ustawy dotyczącej ratyfikacji konwencji Rady Europy o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej. "Na dzisiejszym spotkaniu nie było żadnego głosu przeciwnego poparciu tej konwencji. Myślę, że w piątek powinniśmy to zgodnie, jeśli chodzi o nasz klub, przegłosować" - zaznaczył. Uchwalenie przez Sejm ustawy nie będzie oznaczało ratyfikowania konwencji, ale upoważni do tego prezydenta.
Długa droga konwencji
Polska podpisała konwencję w grudniu 2012 r. W kwietniu ub. roku Rada Ministrów podjęła uchwałę ws. przedłożenia jej do ratyfikacji i przyjęła projekt odpowiedniej ustawy. Pod koniec sierpnia odbyło się pierwsze czytanie projektu w Sejmie; podczas drugiego czytania, we wrześniu, zgłoszono poprawki, co spowodowało, że projekt został ponownie skierowany do komisji. Posiedzenie, na którym komisje miały je rozpatrzyć, było kilkakrotnie odwoływane. Na ostatnim, które odbyło się 21 października, posłowie uznali, że projekt wymaga jeszcze opinii konstytucjonalistów. Argumenty o niezgodności konwencji z konstytucją oraz o tym, że stanowi ona zagrożenie dla polskiej tradycji i rodziny, były formułowane w trakcie prac parlamentarnych, a także wcześniej - od początku dyskusji nad zasadnością ratyfikacji. Konwencja ma chronić kobiety przed wszelkimi formami przemocy oraz dyskryminacji. Oparta jest na idei, że istnieje związek przemocy z nierównym traktowaniem, a walka ze stereotypami i dyskryminacją sprawiają, że przeciwdziałanie przemocy jest skuteczniejsze. O ratyfikowanie konwencji od dawna apelują organizacje kobiece, broniące praw człowieka oraz pomagające ofiarom przemocy. Konwencję krytykują natomiast m.in. organizacje prawicowe i prezydium Episkopatu Polski.
Autor: kg/ja / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24