Zaradny radny z gminy Stawiski na Podlasiu. Samorządowiec miał wyasfaltować sobie podjazd do domu, wykorzystując trwający we wsi remont lokalnej drogi. Za remont płaciła gmina z publicznych pieniędzy. Skutek, zdaniem mieszkańców wsi, jest taki, że zabrakło asfaltu na remont drogi. Sprawie przyjrzał się reporter "Blisko ludzi" TTV Piotr Czaban.
Kilkanaście metrów wylanego asfaltowego podjazdu - taki prezent miał otrzymać Marek Sobociński, radny gminy Stawiski. Firma remontująca drogę we wsi Dzierzbia zamiast wylać asfalt w ramach inwestycji tam, gdzie go brakowało, miała zawieźć go na podwórko samorządowca.
Nadużył władzy?
Mieszkańcy wsi o takim prezencie mogą tylko pomarzyć. Jak się okazało, po zakończeniu gminnej inwestycji, na remontowanej drodze zabrakło tyle asfaltu, ile akurat znalazło się na posesji radnego.
Czy radny nie nadużył władzy i nie wykorzystał inwestycji gminnej? - Nie mam nic do powiedzenia - mówił, pytany przez reportera TTV, dodając, że wytłumaczył się już na sesji Rady Miasta.
Wówczas twierdził, że wykonawca prac na zlecenie gminy miał za dużo asfaltu, nie wiedział co z nim zrobić, dlatego radny mu pomógł i przyjął go na własną posesję.
Mieszkańcy wsi twierdzą jednak, że prywata radnego poskutkowała tym, ze zabrakło asfaltu na remont drogi.
Autor: lukl/ja / Źródło: TTV
Źródło zdjęcia głównego: "Blisko ludzi" TTV