Jestem oburzony tym co stało się kilka razy na szpitalnych oddziałach ratunkowych. Jeśli ciężko choremu nie udzielono pomocy, to winnych trzeba szukać na miejscu - powiedział w "Faktach po Faktach" w TVN24 były minister zdrowia, senator Prawa i Sprawiedliwości Konstanty Radziwiłł. Poseł Platformy Obywatelskiej Bartosz Arłukowicz, także były szef resortu zdrowia, odpowiedział, że "piekło" na SOR-ach spowodowały decyzje Radziwiłła.
We wtorek minister zdrowia Łukasz Szumowski spotkał się z przedstawicielami Śląskiego Oddziału Wojewódzkiego NFZ i Śląskiego Urzędu Wojewódzkiego w Katowicach, aby omówić zdarzenia, do których doszło w szpitalach w regionie. Był w Katowicach w związku z medialnymi sygnałami o możliwych nieprawidłowościach w opiece nad pacjentami na niektórych śląskich SOR-ach.
Radziwiłł: jestem oburzony tym, co się stało na SOR-ach
Konstanty Radziwiłł w "Faktach po Faktach" oświadczył że jest oburzony "tym, co stało się kilka razy na szpitalnych oddziałach ratunkowych". - To nie ma nic wspólnego ani z systemem, ani z ministrami, ani z ustawami - orzekł.
- Jest tak, że jeżeli ciężko chory albo nawet umierający człowiek trafia do szpitala, to należy mu udzielić pomocy. Jeżeli nie udzielono mu pomocy, to należy szukać winnych tam na miejscu - powiedział były minister zdrowia.
Jak dodał, "SOR to nie dworzec kolejowy". - Tam są ludzie, którzy mają obowiązek patrzeć i widzieć, co się dzieje. Jeżeli dopuszczono, że ktoś umarł na krzesełku, czekając w kolejce, to jest to skandal, który trzeba rozwiązać na miejscu - przekonywał senator PiS.
Arłukowicz do Radziwiłła: to pańska wina
- Zaklina pan rzeczywistość i mówi pan: żadnej katastrofy nie ma i żadnej katastrofy nie będzie - odpowiedział mu Bartosz Arłukowicz, również były minister zdrowia.
Poseł PO przypomniał, że w lutym 2017 roku ówczesny minister Radziwiłł powiedział w TVN24, że po wprowadzeniu sieci szpitali, znikną kolejki do SOR-ów. - Zapraszam pana na dzisiejsze SOR-y, niech pan zobaczy, co się tam dzisiaj dzieje. Tłumy ludzi. Ludzie umierają na SOR-ach - mówił Arłukowicz.
- Ten armagedon, który się dzisiaj dzieje na SOR-ach, jest pańską winą - zwrócił się do Radziwiłła.
Pytał, "kto podjął decyzję o tym, żeby przenieść nocną i świąteczną opiekę lekarską na SOR-y?" - Pacjenci, powiedzcie dzisiaj panu ministrowi, jak dzisiaj wyglądają SOR-y po tym, jak zabrano nocną świąteczną opiekę lekarzy rodzinnych, jak przekierowano wszystkich do SOR-ów - stwierdził.
- To pana decyzją spowodowano to, że ludzie nie idą do nocnej i świątecznej opieki lekarskiej, do lekarza rodzinnego, tylko przekierowaliście ich państwo do szpitali. Dlatego tam jest dzisiaj takie piekło, dlatego ludzie umierają w kolejkach i stoją po kilkanaście godzin - kontynuował Arłukowicz. - Skierowaliście tam wszystkich: matkę z gorączkującym dzieckiem, ofiary wypadku samochodowego, człowieka z udarem i zawałem - wyliczał.
"Brednie"
Zdaniem Radziwiłła, zarzuty Arłukowicza "to są po prostu brednie". - Ustawa o sieci szpitali jedną z regulacji spowodowała to, że obok szpitalnego oddziału ratunkowego - na który od dawien dawna trafiają ludzie lekko chorzy i powiększają tę kolejkę, i utrudniają dostęp do rzeczywistej pomocy lekarskiej tym najciężej chorym - ma być nocna i świąteczna opieka lekarska - mówił senator. - Czyli takie miejsce, gdzie po przeprowadzeniu wstępnej selekcji trafiają ci, którzy są lżej chorzy - dodał.
- Nie mówię, że jest wszystko ok, ale mówię, że jest w tej chwili szansa, którą mają dyrektorzy szpitali (...), żeby nie dochodziło do sytuacji, w której ciężko chorzy muszą czekać w kolejce między lżej chorymi - tłumaczył.
Jak dodał, "niezależnie od tego jak te sytuacje są rozwiązywane, to szpital jest miejscem, w którym nie może nikt umierać na krzesełku w oczekiwaniu na pomoc lekarską".
"Wyimaginowany" świat
- Pan żyje w jakimś świecie, który pan sobie wyimaginował - odpowiedział Bartosz Arłukowicz. - Niech pan się wybierze na SOR w Koszalinie, niech pan porozmawia z dyrektorem, to on panu powie, co tam się dzieje, ile setek pacjentów przychodzi dzięki pańskiej decyzji - zasugerował.
Zdaniem Radziwiłła, "jeżeli dyrektorzy szpitali wprowadziliby te zasady tak, jak są zapisane, to lżej chory powinni trafić obok SOR-u, nie na SOR".
- Widzicie, dyrektorzy szpitali, minister Radziwiłł twierdzi, że to wasza wina - skomentował Arłukowicz.
Kontrole SOR-ów po medialnych doniesieniach
Media informowały w ostatnim czasie m.in. o przypadku zgonu 39-latka po wielogodzinnym pobycie na izbie przyjęć Sosnowieckiego Szpitala Miejskiego.
Pisały również o sprawie 20-letniej pacjentki w Szpitalu Powiatowym w Zawierciu, która została przeniesiona z SOR-u na pododdział udarowy dopiero wtedy, gdy jej stan bardzo się pogorszył.
Media donosiły też 86-letniej kobiecie, która w ciężkim stanie, po napadzie padaczkowym, trafiła do Izby Przyjęć Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego nr 4 w Bytomiu, według rodziny spadła ze szpitalnego łóżka i leżała niezauważona przez kilka godzin.
W Zagłębiowskim Centrum Onkologii w Dąbrowie Górniczej inna pacjentka izby przyjęć miała nie otrzymać pomocy, choć zwijała się z bólu, a w końcu zemdlała.
Inna opisywana w mediach historia dotyczyła 35-letniego pacjenta z Wodzisławia Śląskiego, który z objawami zawału serca miał być wożony karetką między trzema miastami. W trzecim szpitalu mężczyzna zmarł. Ministerstwo poinformowało w ubiegłym tygodniu, że zwróciło się do wojewody śląskiego z prośbą o przeprowadzenie kontroli szpitalnych oddziałów ratunkowych. Niezależnie od tego Śląski Oddział Wojewódzki NFZ prowadzi działania kontrolne w kilku szpitalach.
Autor: KB//rzw / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24