- Na poniedziałek 18 listopada niemiecki Dom Aukcyjny Felzmann planował aukcję pamiątek związanych z ofiarami niemieckich zbrodni. Po reakcji polskich władz została odwołana.
- Muzeum Auschwitz zaapelowało o przekazywanie wszelkich pamiątek poobozowych.
- Wśród dokumentów wystawionych na aukcji było 20 materiałów dotyczących więźniów obozu koncentracyjnego na Majdanku - poinformowało z kolei Muzeum na Majdanku.
- "Tego rodzaju praktyki budzą powszechne oburzenie i stanowią moralnie naganne komercjalizowanie tragedii Holokaustu" - napisał IPN w niedzielę na platformie X.
Dom Aukcyjny Felzmann w Neuss miał w poniedziałek rozpocząć sprzedaż prywatnej kolekcji, obejmującej dokumenty i przedmioty związane z ofiarami niemieckich zbrodni. Zaprotestowały przeciwko temu między innymi Międzynarodowy Komitet Oświęcimski, a także polskie władze.
Wśród 623 przedmiotów przeznaczonych na aukcję, znalazł się - jak wskazuje gazeta "Frankfurter Allgemeine Zeitung" - m.in. list więźnia z Auschwitz "o bardzo niskim numerze" do adresata w Krakowie. Cena wywoławcza miała wynieść 500 euro.
- Każdy przedmiot i dokument ma dla nas olbrzymie znaczenie i powinien znaleźć swoje miejsce w zbiorach i archiwum muzeum. Tutaj będą chronione, konserwowane, badane i eksponowane. Tu jest ich miejsce. Dlatego nieustannie apelujemy o przekazywanie do muzeum wszelkich poobozowych pamiątek – oświadczył rzecznik Muzeum Auschwitz Bartosz Bartyzel w reakcji na informacje o planowanej aukcji.
Rzecznik dodał, że muzeum stara się monitorować tego typu sytuacje. Jak przyznała ministra kultury Marta Cienkowska w niedzielę w trakcie briefingu prasowego, takie aukcje "to nie jest coś nowego". - Pojawiają się w przestrzeni publicznej i my za każdym razem staramy się jak najszybciej interweniować po to, żeby do takich sytuacji nigdy nie dochodziło - powiedziała.
Muzeum Auschwitz: musimy wspólnie starać się budować pamięć na tym, co pozostało
Muzeum we wpisie, który w niedzielę po południu opublikowało na portalu X, przypomniało, że Miejsce Pamięci Auschwitz "to nie tylko rozległy teren i autentyczne poobozowe budynki czy ruiny". "To także przedmioty i dokumenty związane z historią niemieckiego nazistowskiego obozu i jego ofiarami, obiekty o szczególnym charakterze, wymowie i symbolice. Pamięć nie jest dana raz na zawsze. W chwili, gdy odchodzą ostatni Ocalali, musimy wspólnie starać się budować ją na tym, co pozostało" – wskazała placówka.
Muzeum na Majdanku o aukcji: forma handlowania tragiczną historią
Wśród dokumentów wystawionych na aukcji w Neuss było ponad 20 materiałów dotyczących więźniów niemieckiego obozu koncentracyjnego na Majdanku - przekazała rzeczniczka Państwowego Muzeum na Majdanku Agnieszka Kowalczyk-Nowak.
Oceniła, że wszystkie materiały, które znalazły się na tej aukcji, powinny być przechowywane przez odpowiednie muzea dokumentujące historię niemieckich nazistowskich obozów koncentracyjnych i zagłady.
- Sprzedaż tego rodzaju pamiątek na aukcjach i różnych portalach internetowych jest bulwersująca z wielu powodów - stwierdziła Kowalczyk-Nowak. Podkreśliła, że jest to "forma handlowania tragiczną historią ofiar drugiej wojny światowej".
- Nie wiemy, do kogo ostatecznie te pamiątki trafiają, czy kiedykolwiek badacze bądź historycy będą mieli do nich dostęp, czy nabywcy będą w stanie zapewnić im odpowiednie warunki przechowywania i czy wśród nich nie znajdą się na przykład neonaziści – powiedziała rzeczniczka.
Jej zdaniem, gdyby takie materiały trafiły do muzeum, to mogłyby rzucić światło na nieznane dotychczas fakty dotyczące Majdanka i losów jego ofiar. - Zostałyby też szerzej udostępnione publiczności w ramach prezentowanych wystaw czy projektów edukacyjnych i stanowiłyby źródło wiedzy dla osób, które poszukują informacji o losach swoich bliskich – dodała.
IPN: pamięć o ofiarach nie może być przedmiotem handlu
"Tego rodzaju praktyki budzą powszechne oburzenie i stanowią moralnie naganne komercjalizowanie tragedii Holokaustu" - napisał IPN w niedzielę na platformie X.
Zdaniem Instytutu tego typu dokumenty "stanowią bezcenne świadectwo historii oraz cierpienia milionów ludzi", dlatego "nie mogą być traktowane jako towar czy element kolekcji". "Ich miejsce jest w muzeach, archiwach oraz instytucjach pamięci, w których powinny służyć edukacji i upamiętnieniu ofiar, a nie w prywatnych gablotach kolekcjonerów" – podkreślił IPN.
Zaapelował też do Domu Aukcyjnego Felzmann w Neuss o zaprzestanie organizowania podobnych aukcji oraz o odpowiedzialne postępowanie z artefaktami o tak głębokim znaczeniu. "Pamięć o ofiarach nie może być przedmiotem handlu" – zaznaczył.
Reakcja polskich władz
Wśród dokumentów, które miały zostać sprzedane na aukcji była też diagnoza lekarska z obozu koncentracyjnego Dachau, dotycząca przymusowej sterylizacji więźnia, wyceniona na 400 euro. Karta z kartoteki Gestapo z informacją o egzekucji żydowskiego więźnia w getcie Mackheim w lipcu 1942 roku miała mieć cenę wywoławczą 350 euro. W katalogu znajdował się też antyżydowski plakat propagandowy oraz gwiazda żydowska z obozu Buchenwald.
Aukcja miała odbyć się już w ten poniedziałek (17 listopada). W niedzielę polskie MSZ zaapelowało o jej odwołanie. Chwilę później szef resortu, wicepremier Radosław Sikorski poinformował na platformie X, że wszystkie "artefakty, które miały zostać sprzedane w Niemczech na aukcji przedmiotów z okresu terroru niemieckiego, zniknęły z jej strony internetowej". Sikorski zaznaczył, że od kilku dni interweniował w tej sprawie kierujący ambasadą RP w Niemczech Jan Tombiński. Szef polskiego MSZ przekazał też, że rozmawiał o tej sprawie ze swoim niemieckim odpowiednikiem Johannem Wadephulem. Dodał, że obaj zgodzili się, iż należy zapobiec "takiemu zgorszeniu".
Kolejne kroki w tej sprawie zapowiedziała również ministra kultury Marta Cienkowska. - Przede wszystkim chcemy zbadać te obiekty i doprowadzić do sytuacji - jeśli one rzeczywiście są autentyczne i zostały skradzione z państwa polskiego - w której po prostu zostaną odzyskane, nie kupione - podkreśliła.
Autorka/Autor: os/gp
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Jon Chica / Shutterstock.com