Śmierć warszawskiego policjanta Andrzeja Struja z rąk wyrostków to nie tylko tragedia, to także przykład bohaterstwa - mówią goście "Faktów po Faktach", były policjant Paweł Biedziak i psycholog Andrzej Komorowski. - Teraz trzeba byłoby powiedzieć wszystkim aniołom: baczność, Andrzej nadchodzi - zaznaczył Biedziak.
Andrzej Struj zginął śmiertelnie raniony nożem. Kiedy w tramwaju, w którym jechał przez Wolę, wylądował nagle kosz na śmieci, policjant wyszedł interweniować. Tam spotkał dwóch 17-latków. Jeden złapał go i trzymał, drugi - zadźgał nożem.
"Jest taki świat"
Paweł Biedziak, były policjant, obecnie rzecznik Najwyższej Izby Kontroli, Andrzeja Struja poznał osobiście, ale ich znajomość trwała głównie w internecie. Andrzej Komorowski policjanta znał, ale jest pod wrażeniem jego zachowania. Sam zresztą wychował się na Woli, gdzie zginął funkcjonariusz, w środowisku - jak eufemistycznie określa - "różnym".
- Mamy mało okazji, żeby jako wspólnota poczuć się solidarni. To są bohaterowie, takie zachowania jak Andrzeja pokazują, że jednak jest jakiś świat, w którym tacy ludzie się zdarzają - mówi Paweł Biedziak.
Wtóruje mu Andrzej Komorowski: - To jest pewien symbol, on jest obrońcą nas wszystkich - uważa psycholog. Proponuje jednak zmiany w prawie, aby do takich tragedii dochodziło rzadziej.
Mniej noży
- Już teraz należy się zastanowić nad ograniczeniem dostępu do białej broni, do noży. W Japonii za posiadanie takiego przedmiotu groziłby chłopakowi wysoki wyrok - zauważył Komorowski.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24