Spór między Radosławem Sikorskim a Andrzejem Dudą o obsadzenie stanowisk polskich ambasadorów trwa. Prezydencki minister Andrzej Dera ocenił w "Kropce nad i", że powołanie kandydatów do nowych ról może nastąpić, "jeżeli dojdzie do porozumienia między panem prezydentem a ministrem spraw zagranicznych". Przekonywał, iż chodzi o to, "żeby pan minister spraw zagranicznych skonsultował te wszystkie sprawy z panem prezydentem, czego nie robi".
Sekretarz stanu w Kancelarii Prezydenta RP Andrzej Dera był pytany w "Kropce nad i" w TVN24 o obsadzenie stanowisk polskich ambasadorów i losy kandydatur przedstawionych prezydentowi.
CZYTAJ WIĘCEJ NA KONKRET24: Spór o ambasadorów. W ilu krajach wciąż ich nie ma?
Na pytanie, kiedy zostanie powołany np. Maciej Hunia, kandydat na ambasadora Polski w Izraelu, Dera odparł, że "jeżeli dojdzie do porozumienia między panem prezydentem a ministrem spraw zagranicznych".
Dopytywany, na czym miałoby polegać porozumienie, przekonywał, iż chodzi o to, "żeby pan minister spraw zagranicznych skonsultował te wszystkie sprawy z panem prezydentem, czego nie robi".
Na uwagę, że szef MSZ Radosław Sikorski skierował wnioski do Andrzeja Dudy, gość TVN24 odpowiedział, że "najpierw trzeba uzgodnić, a potem wysyłać wnioski, takie są zasady". Pytany, czy zatem minister Sikorski może przyjść do prezydenta, Dera odpadł, iż myśli, "że drzwi są zawsze otwarte i o tym mówi pan prezydent".
Źródło: TVN24