Jeżeli są środki w budżecie na te programy, to pan prezydent będzie bardzo zadowolony, że są realizowane - powiedział w "Rozmowie Piaseckiego" Andrzej Dera sekretarz stanu w kancelarii prezydenta. Odnosząc się do przedwyborczych mających kosztować miliardy złotych obietnic Prawa i Sprawiedliwości podkreślił, że nie są one "drenażem budżetu" tylko "redystrybucją środków".
Dera komentował w "Rozmowie Piaseckiego" przedwyborcze zapowiedzi PiS, wśród których znalazły się między innymi: 500 złotych na pierwsze dziecko, trzynasta emerytura i brak podatku dochodowego dla osób poniżej 26 roku życia. Koszt obietnic rządzącej partii wycenia się na co najmniej 30 miliardów złotych w skali roku.
Dera: to nie drenaż budżetu
- Za budżet odpowiada rząd. Zawsze tak było, jest i będzie. Rząd planuje wydatki. To jest coś, czego nie może zrozumieć totalna opozycja. Ona określiła swój manifest, że pieniędzy nie ma i nie będzie na różne rzeczy - powiedział gość TVN24.
Stwierdził, że "poprzez uczciwe funkcjonowanie państwa wzrastają dochody i można te dochody przeznaczać na cele społeczne". - To robi rząd Prawa i Sprawiedliwości - przekonywał prezydencki minister.
Podkreślił, że "nie przyjmuje do wiadomości" stwierdzenia, że obietnice PiS to "drenaż budżetu". - To jest redystrybucja środków - mówił prezydencki minister.
Dodał też, że prezydent na pewno poprze ustawy wprowadzające te wydatki.
- Jeżeli są środki w budżecie na te programy, to pan prezydent będzie bardzo zadowolony, że są realizowane. Już o tym mówił - zaznaczył Dera.
Autor: ads/adso / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24