Pełen Wersal i lekkie wbijanie szpilek. Kampanii prawyborczej w PO daleko do otwartej wojny - Bronisław Komorowski obiecał grę fair, więc Radosławowi Sikorskiemu wypomniał jedynie dawną współpracę PiS. Zapewnił też, że praca marszałka w kampanii nie ucierpi, bo nie planuje wielkich imprez. - Ja na pewno Ameryki nie będę urządzał - zadeklarował.
Komorowski z działaczami Platformy Obywatelskiej, a potem dziennikarzami, spotkał się w Białymstoku. Przy okazji uczestniczył w uroczystości oddania do użytku 48 nowych autobusów za 51 milionów złotych i pochwalił samorząd. Stwierdził też, że źle czuje się nieczystej grze wyborczej, gdy nie obowiązują żadne "reguły walki", ale PO może sobie pozwolić na kampanię "bez szukania haków i uderzeń poniżej pasa".
- Postaramy się nie wywoływać wrażenie, ze w PO są jakieś różnice ideowe. Jest coś, co jednak warto wyjaśnić – stosunek do tzw. POPiSu i IV RP. Tacy posłowi jak Jarosław Gowin, Sławomir Nitras, Jacek Saryusz-Wolski byli entuzjastycznie nastawieni doradzenia z PiS, a Radek Sikorski był ministrem w PiS. To teraz to pewnie nie ma znaczenia, choć mam satysfakcję, ze miałem rację będąc przeciw sojuszowi z braćmi Kaczyńskimi - przypomniał Komorowski. I dodał: - Po ekstremach się nigdzie nie pałętałem i – z szacunkiem dla Lecha – nie wałęsałem.
"Amerykę lubię, ale urządzał nie będę"
Jego zdaniem, Sikorski przesadził w ostrej krytyce prezydenta. - Jeśli dziś, po latach używa, się tak ostrego języka w stosunku do Lecha Kaczyńskiego, warto się zastanowić, czy nie powinien być powściągnięty ze względu na własne wypowiedzi sprzed paru lat - zauważył.
Marszałek zapewnił też, że jego kampania prawyborcza nie będzie kolidowała z zajęciami marszałka Sejmu, nie planuje też wielkich konwencji. - Kampania żywcem jak z Nowego Jorku nie zapowiada sukcesu w Polsce. Polacy są wyczuleni na tym punkcie, żeby nie udawać, ze jesteśmy kimś innym niż jesteśmy. Ja na pewno Ameryki nie będę urządzał, choć Amerykę lubię - zaznaczył.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24