Szef resortu obrony Mariusz Błaszczak podpisał umowę na dostawę 250 czołgów M1A2 Abrams dla polskiego wojska. - To bardzo ważny dzień w historii współpracy polsko-amerykańskiej, ale też dla Wojska Polskiego - skomentował. Do naszego kraju mają trafić pojazdy w najnowszej wersji SEPv3, w której zmieniono konstrukcję kadłuba i wieży, wprowadzono nowe systemy elektroniczne.
W Warszawie-Wesołej szef MON Mariusz Błaszczak podpisał umowę na dostawę 250 czołgów M1A2 Abrams. Umowę odebrał od niego ambasador USA w Polsce Mark Brzezinski.
- To bardzo ważny dzień w historii współpracy polsko-amerykańskiej, ale też dla Wojska Polskiego - powiedział Błaszczak po podpisaniu umowy. - Dziękuję wszystkim tym, którzy przyczynili się do tego, że w stosunkowo krótkim czasie decyzja, która została podjęta przez polski rząd, zmaterializowała się w postaci dziś podpisanej umowy - dodał.
Błaszczak mówił, że "zadaniem tych czołgów i konsekwencją tego, że polskie władze wzmacniają Wojsko Polskie, jest odstraszanie ewentualnego agresora". - Wszyscy mamy świadomość tego, co dzieje się za naszą wschodnią granicą. Wzmacnianie Wojska Polskiego jest zadaniem, które konsekwentnie polskie władze realizują, żeby odstraszyć agresora - podkreślił.
Głos zabrał także Brzezinski. Mówił po angielsku i po polsku. Ocenił, że dzisiejszy dzień jest "historyczny" dla polsko-amerykańskich relacji. Przypomniał przy tym o wizycie Joe Bidena w Polsce pod koniec marca. - Pokazał, że w tych bezprecedensowych okolicznościach Stany Zjednoczone solidaryzują się z sojusznikami i partnerami - mówił ambasador USA w Polsce.
- Nasze dwustronne relacje nigdy nie były silniejsze. Dzisiejszy dzień jest kolejnym przykładem naszego zjednoczonego frontu - oświadczył Brzezinski.
W lutym, na kilka dni przed rosyjską napaścią na Ukrainę, amerykański Departament Stanu wydał zgodę na sprzedaż Polsce wozów w tym wariancie, produkowanym seryjnie od 2018 roku i wprowadzonym do służby w amerykańskich wojskach lądowych dwa lata później.
Władze USA zgodziły się na sprzedaż Polsce także 250 zestawów do unieszkodliwiania ładunków wybuchowych odpalanych drogą radiową, 26 wozów zabezpieczenia technicznego Hercules, 17 mostów towarzyszących na podwoziu gąsienicowym, 276 karabinów kalibru 12,7 mm, 500 karabinów 7,62 mm, 15 turbin gazowych napędzających Abramsa, tysięcy sztuk amunicji szkolnej i bojowej, systemów łączności i odbiorników GPS, części zapasowych i wyposażenia dla zaplecza remontowego.
Zgoda opiewa na sześć miliardów dolarów - maksymalną kwotę w przypadku sprzedaży w formule FMS - sprzedaży uzbrojenia używanego przez amerykańskie siły zbrojne.
Abrams wszedł do służby w 1980 roku. Jego najnowsza wersja SEPv3 ma pogrubiony przedni pancerz, wzmocnione dno kadłuba, by lepiej chronić załogę przed wybuchami pod czołgiem; wozy mają być przygotowane do łatwego montażu pancerza reaktywnego. Jednym z przyjętych od początku założeń konstrukcyjnych było zapewnienie maksymalnego bezpieczeństwa załodze, która - dzięki budowie wieży - ma szansę przeżyć także w razie trafienia i eksplozji amunicji. Najnowszy wariant opracowano także z myślą o uproszczeniu serwisu i ułatwieniu obsługi przez dowódcę, działonowego, ładowniczego i kierowcę. Elektroniczne systemy mogą być zasilane z jednostki pomocniczej, bez uruchamiania silnika głównego.
Abrams jest uzbrojony w gładkolufową armatę 120 mm skonstruowaną przez niemiecki koncern Reinmetall, licencyjne działa zostały z czasem zmodyfikowane przez Amerykanów.
Ważący około 70 ton czołg napędza silnik turbowałowy o mocy 1500 koni mechanicznych, który jest w stanie rozpędzić maszynę do prędkości około 70 kilometrów na godzinę. Wojska USA stosują paliwo lotnicze, turbinę można jednak zasilać różnymi paliwami. Wielopaliwowość jest uważana za zaletę tego napędu, za wadę – zużycie paliwa mniej więcej dwukrotnie wyższe niż w czołgach Leopard 2 i niemożność pokonywania przez czołg głębokich przeszkód wodnych. Opracowany w systemie miar stosowanym w USA pojazd będzie też wymagać budowy odpowiedniego zaplecza technicznego.
Czołgi M1 Abrams w różnych wersjach są na wyposażeniu wojsk Maroka, Kuwejtu, Iraku, Egiptu, Australii, Arabii Saudyjskiej i wkrótce Tajwanu. Były używane w wojnie w Afganistanie i Iraku. Abramsy irackiej armii brały udział w wojnie przeciwko tak zwanemu państwu islamskiemu (IS), a saudyjskie podczas wojny domowej w Jemenie.
W Polsce w czołgi Abrams ma zostać uzbrojona 18. Dywizja Zmechanizowana, której brygady mają obecnie czołgi Leopard i T-72. Polska - poza amerykańskimi wojskami lądowymi w Europie - będzie jedynym użytkownikiem tego czołgu na Starym Kontynencie.
Produkowany przez koncern General Dynamics w fabryce w Limie w stanie Ohio czołg został nazwany imieniem gen. Creightona Abramsa, dowódcy wojsk USA w Wietnamie w latach 1968-1972. Główne firmy zaangażowane w dostawy to General Dynamics Land Systems w Sterling Heights (stan Michigan), BAE Systems w York (Pensylwania), Leonardo DRS w Arlington (Wirginia), Honneywell Aerospace (Phoenix, Arizona), Raytheon Company w McKinney w Teksasie i Lockheed Martin w Orlando na Florydzie.
O zamiarze zakupu czołgów M1A2 Abrams SEPv3 poinformowali w lipcu 2021 roku wicepremier Jarosław Kaczyński i szef MON. Zapowiadano, że 250 amerykańskich czołgów ma kosztować około 23 miliardów złotych. Wydatki związane z zakupem mają w latach 2021-2026 wynieść 4,8 miliarda złotych.
Źródło: PAP, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Rafał Lesiecki/tvn24.pl