- Ping-pong mailowy trwał trzy lata. W ubiegłym roku, po długiej przerwie postanowiłem spróbować jeszcze raz i zapytać się o możliwość wywiadu. I jego prawnik odpisał: "Proszę bardzo, proszę przyjechać, zapraszam" - relacjonował we "Wstajesz i wiesz" Jacek Tacik, reporter TVN24, pierwszy i jedyny polski dziennikarz, któremu udało się porozmawiać z Mehmetem Alim Agcą. Reportaż Jacka Tacika w "Superwizjerze" w TVN24, w sobotę o godzinie 20.
Mija 36 lat od zamachu na polskiego papieża. Jacek Tacik, reporter TVN24, przez lata starał się o wywiad z Agcą, który po długim więzieniu jest teraz na wolności. Zamachowiec chciał początkowo gigantycznych pieniędzy, w końcu jednak zgodził się na rozmowę.
Jak mówił Jacek Tacik we "Wstajesz i wiesz" w TVN24, o ten wywiad starał się trzy lata.
"Wymiana korespondencji trwała trzy lata"
Droga prowadząca do Agcy nie była prosta. Zaczęło się od zdobycia od włoskiego dziennikarza adresu mailowego osoby, która miała być prawnikiem tureckiego zamachowca. - Rozpoczęła się wymiana korespondencji, która trwała trzy lata - podkreślał Jacek Tacik.
- W odpowiedzi dostawałem propozycje sprzedaży różnych reportaży dotyczących Jana Pawła II, a także islamu. To miała być transakcja wiązana, ja płacę pół miliona euro, a w zamian dostaję jakiś film, a także prawa do wywiadu z Alim Agcą. Od razu mówiłem, że nie ma na to zgody i za nic nie zapłacę - mówił reporter.
- Ten ping-pong mailowy trwał trzy lata. W ubiegłym roku, po długiej przerwie, postanowiłem spróbować jeszcze raz i zapytać się o możliwość wywiadu. I jego prawnik odpisał: "Proszę bardzo, proszę przyjechać, zapraszam" - wyjaśnił.
"Umawiamy się na przedmieściach Stambułu w małej restauracji"
Jednak - jak dodał Tacik - pojawiły się wątpliwości, czy osoba, która odpisała, to na pewno prawnik Alego Agcy. - I pewien niepokój, bo te wydarzenia miały miejsce kilka tygodni po zamachu na stambulskim lotnisku i zastanawiałem się jechać do Turcji czy nie jechać - relacjonował tamte wydarzenia. Ale jak zaznaczył, takiej szansy nie można było zmarnować.
Reporter opisał także, jak wyglądało samo spotkanie. - Umawiamy się na przedmieściach Stambułu w małej restauracji, która - mam wrażenie - jest zamknięta przynajmniej od kilku tygodni. Próbuję dowiedzieć się od ludzi, którzy mnie mijają, o co chodzi. Nie mówią po angielsku więc jest niepokój, czy Ali Agca, który mieszka w regionie, w którym się spotkaliśmy, nie wie, że ta restauracja jest zamknięta, czy coś planuje - opowiadał.
Ali Agca przyjechał samochodem. Rozpoznał dziennikarza. - Staram się zaprowadzić go do restauracji, żebyśmy rozmawiali w miejscu publicznym. Nie chcę z nim zostać sam na sam w jakimś ciemnym pomieszczeniu - opisywał Tacik.
Agca zaproponował spotkanie i rozmowę na tyłach biura podróży swojego przyjaciela.
"Był znudzony pytaniami o zamach"
Odnosząc się do pytań podczas wywiadu, reporter powiedział, że chciał przeprowadzić go chronologicznie. Zaczął więc od 13 maja 1981 roku, od dnia zamachu. - Żeby dowiedzieć się, co robił rano, jaki miał plan na dzień, co się wydarzyło, zanim dotarł na plac Świętego Piotra - wymieniał.
- Agca był lekko znudzony, kiedy musiał odpowiadać na pytania dotyczące samego zamachu. On na nie odpowiada od 36 lat. Dużo bardziej chciał mówić o Fatimie, cytując go - "o planie boskim". Kiedy mówił o tym, był bardzo pobudzony, podnosił głos - relacjonował.
Jak podkreślał reporter, to były momenty, gdy trochę się go bał. - Wtedy wracała myśl, że siedzę naprzeciwko mordercy - mówił.
- Mężczyzna, który był właścicielem biura podróży, podał nam kawę. W pewnym momencie zaczęło kręcić mi się w głowie. Pewnie to z emocji, ale byłem lekko przerażony. Pomyślałem sobie: jeżeli zemdleję, to co dalej? To był moment, kiedy starałem się uspokoić - opowiadał.
Reportaż Jacka Tacika w "Superwizjerze" w TVN24, w sobotę o godzinie 20.
Autor: kb//now/jb / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24