Prokuratura Apelacyjna w Warszawie wysłała do sądu akt oskarżenia przeciwko dziennikarzowi Wojciechowi Sumlińskiemu i byłemu oficerowi PRL-owskich służb Aleksandrowi L. - informuje Radio ZET. Oskarża ich o płatną protekcję. Mieli oferować za łapówkę pozytywną weryfikację pracownikowi WSI.
Oskarżonym zarzucono powoływanie się od grudnia 2006 r. do stycznia 2007 r. na wpływy w Komisji Weryfikacyjnej Wojskowych Służb Informacyjnych i podjęcie się pośrednictwa w załatwieniu pozytywnej weryfikacji oficera WSI płk. Leszka Tobiasza w zamian za 200 tys. zł łapówki.
Grozi im za to do 8 lat więzienia. Obaj nie przyznają się do winy, ale Aleksander L. chce się dobrowolnie poddać karze. Zaproponowano wobec niego 2 lata więzienia w zawieszeniu na 5 lat oraz 50 tysięcy grzywny - podała prokuratura.
Dziennikarz próbuje się zabić
Śledztwo trwało od grudnia 2007 r., gdy oficer WSI zawiadomił prokuraturę, że proponowano mu pośrednictwo w załatwieniu weryfikacji za pieniądze. Aleksander L. i Sumliński zostali zatrzymani w maju 2008 r. Wtedy też ABW przeszukała mieszkania członków Komisji Weryfikacyjnej WSI Piotra Bączka i Leszka Pietrzaka.
W lipcu 2008 r. sąd zdecydował o aresztowaniu Sumlińskiego. Dziennikarz twierdzi, że jest niewinny, a sprawa jest zemstą za to, że tropił nielegalne działania WSI. Po decyzji sądu o aresztowaniu próbował popełnić samobójstwo podcinając sobie żyły w kościele św. Stanisława Kostki w Warszawie. W jego obronie część środowiska dziennikarskiego wysłała do premiera i prezydenta list.
Sumliński: groził mi wiceszef ABW
Prokuratura odstąpiła od aresztowania go i zmieniła środek zapobiegawczy na 70 tys. zł kaucji. Tuż przed decyzją o areszcie Sumliński przekazał "Rzeczpospolitej" list, w którym twierdził, że prowadząc dziennikarskie śledztwa, "mógł się tym narazić wielu osobom", oraz że miał mu grozić wiceszef ABW ppłk Jacek Mąka, bo "zajmował się sprawą jego mieszkania", które - zdaniem Sumlińskiego - Mąka miał uzyskać niezgodnie z prawem.
Mąka podkreślał, że nie jest właścicielem mieszkania, tylko je wynajmuje. Zażądał od "Rz" przeprosin oraz 60 tys. zł na cel charytatywny. O tym procesie było ostatnio głośno w związku z podsłuchami dziennikarzy, o które wystąpił adwokat wiceszefa ABW.
ABW podsłuchuje dziennikarzy
W październiku br. "Rz" napisała, że ABW nagrała rozmowę Cezarego Gmyza i Bogdana Rymanowskiego z TVN (Gmyz dzwonił do Rymanowskiego z telefonu Sumlińskiego, któremu prokuratura założyła podsłuch w związku z podejrzeniem wobec niego - red.). "Rz" podkreślała, że służby nie zniszczyły stenogramów tych podsłuchów, choć - jej zdaniem - powinny były, bo rozmowa nie wiązała się z zarzutem dla Sumlińskiego. Gazeta kwestionowała też dopuszczalność udostępnienia tych materiałów śledztwa pełnomocnikowi Mąki do procesu z "Rz".
Premier Donald Tusk zapowiedział kontrolę w sprawie, bo - jak mówił - "zbyt łatwo w Polsce zakłada się podsłuchy i je upublicznia". Potem ogłosił, że nie ma podstaw do odwołania Mąki. Zarazem zapowiedział zmiany prawa co do podsłuchów.
Wojciech Sumliński jest dziennikarzem śledczym. Pracował m.in. dla "Życia", "Gazety Polskiej" i "Wprost". W tym ostatnim ujawnił akta świadka koronnego, Jarosława Sokołowskiego pseudonim "Masa" (2003) oraz materiały dotyczące kontaktów Andrzeja Kuny, Aleksandra Żagla i Marka Dochnala z Aleksandrem i Jolantą Kwaśniewskimi (2004-2005)
Źródło: Radio Zet, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24