- Decyzja polskich konsulów z Mumbaju o odmowie wydania wiz dla ekipy "filmowców" była słuszna - mówił przed sejmową komisją do spraw afery wizowej urzędnik MSZ Damian Gągała, który uczestniczył w delegacji wizytującej konsulat. Jego zdaniem, takie ustalenie terminu wizyty było "nieprzypadkowe" i wskazywało, że jej cel był "inny niż deklarowany".
W poniedziałek komisja do spraw afery wizowej przesłuchała Damiana Gągałę, radcę w departamencie prawnym MSZ, który był w delegacji wizytującej konsulat w Mumbaju w lutym 2023 roku. Według zeznań byłego konsula generalnego w Mumbaju Damiana Irzyka, po decyzji odmownej dla grupy 83 "filmowców" otrzymał informację z MSZ, że do tej placówki przybędzie kontrola. Nadzorował ją Paweł Majewski, który był zastępcą dyrektora biura prawnego i zarządzania zgodnością MSZ.
CZYTAJ: "Konsulat w Mumbaju był poddany bezprecedensowym naciskom". Część "filmowców" trafiła do Meksyku
Gągała zeznał, że dostał polecenie służbowe od przełożonych, od dyrektora Departamentu Konsularnego, by pojechać do Mumbaju. W sprawie szczegółów miał się skontaktować z byłą wicedyrektor departamentu konsularnego MSZ Beatą Brzywczy. Świadek wyjaśnił, iż podczas tej rozmowy Brzywczy powiedziała, że wizytację zlecił ówczesny wiceszef MSZ Piotr Wawrzyk.
Świadek dodał, że podczas rozmowy Brzywczy przytoczyła szereg powodów, jakie przedstawił Wawrzyk, uzasadniając konieczność przeprowadzenia wizytacji w Mumbaju. - Podzieliła się (Brzywczy) ze mną informacją, że pan minister chciałby także zasięgnąć informacji, wyjaśnień na temat odmów wydania wiz dla ekipy filmowców - zeznał świadek.
Gągała: dyrektor Brzywczy przepraszała mnie, że muszę w tym wszystkim uczestniczyć
Szef komisji Michał Szczerba (KO) dopytywał świadka, czy dyrektor Majewski próbował wpłynąć i zmienić decyzje polskich konsulów, którzy wydali odmowne decyzje w sprawie przyznania wiz. Gągała zeznał, że Majewski prowadził rozmowy z konsulami na osobności, bez jego udziału. - Pamiętam jedną taką sytuację, kiedy dyrektor Majewski kontaktował się z jakąś osobą (...) ale to, co utkwiło w mojej pamięci, to komentarz, który rzucił do mnie po tym kontakcie, który brzmiał dokładnie: "szef jest niezadowolony" - powiedział świadek.
Szczerba pytał, czy Wawrzyk był zdeterminowany, żeby negatywne decyzje wizowe zamieniły się w pozytywne. - Być może okoliczność całej sprawy, czas, kiedy ta wizytacja została zorganizowana, jej tempo, poniekąd przebieg, rzeczywiście uprawniały do oceny, że była determinacja ze strony kierownictwa resortu (...) w jakiś sposób może zasugerowania, czy aby na pewno nie można nic z tym zrobić - odpowiedział Gągała.
Odpowiadając na kolejne pytania, świadek zeznał, że dwukrotnie rozmawiał z dyrektor Brzywczy. Szczerba pytał go, czy nie poczuł się wykorzystany. - To była dość emocjonalna rozmowa, pamiętam, że dyrektor Brzywczy przepraszała mnie, że muszę w tym wszystkim uczestniczyć. Mówiła, że nie zdawała sobie sprawy, że to tak będzie wyglądać, mówiła, że jest jej przykro. Takie zdanie, które utkwiło mi w pamięci to, że "musimy chronić naszych konsulów" - powiedział świadek.
Na pytanie, czy chodziło o ochronę konsulów przed naciskami, odparł, iż "można się domyślać, że chodziło generalnie o próbę gdzieś tam wpłynięcia na ich decyzje". Dopytywany, czy decyzja o odmowie wydania wiz była słuszna, odpowiedział twierdząco.
"Dyrektor Majewski odbył co najmniej trzy rozmowy w cztery oczy"
Gągała wyjaśnił, że za przygotowanie protokołu pokontrolnego po wizytacji placówki powinien odpowiadać szef delegacji. Jednocześnie zapewnił, że nie podpisywał wskazanego dokumentu oraz nie wie, czy w ogóle takie sprawozdanie powstało.
- Wzbudził moje zdziwienie fakt, że nie zostałem poproszony o przesłanie wkładu do ewentualnego protokołu - powiedział.
- Według mojej wiedzy, dyrektor Majewski odbył co najmniej trzy rozmowy w cztery oczy z pracownikami konsulatu: z kierownik administracyjno-finansową, z kierownikiem wydziału konsularnego oraz z młodym wicekonsulem - wskazał świadek.
Radny z Departamentu Konsularnego MSZ przyznał że w jego obecności Majewski rzeczywiście rozważał wydanie wiz jednokrotnych lub dwukrotnych, które "pozwalałyby filmowcom zrealizować swój cel oraz wyeliminowałoby zjawisko wykorzystania tych wiz, jak w przypadku pierwszej ekipy, czyli w celu niezgodnym z wydaniem wizy".
OGLĄDAJ PRZESŁUCHANIE W TVN24 GO: "Dyrektor Brzywczy przepraszała mnie, że muszę w tym wszystkim uczestniczyć"
Gągała: ustalenie terminu delegacji było "nieprzypadkowe"
Sowa przypomniał, że weryfikacja wspomnianych przez konsulów filmowców wykazała, że "nie mieli nic wspólnego z filmowcami". - To było przyczyną odmowy wydania wiz za pierwszym razem, ponieważ nie mieli kompetencji, kwalifikacji, nie wiedzieli, gdzie jadą - powiedział wiceprzewodniczący komisji.
Gągała wskazał również, że wizytacja delegacji MSZ w placówce w Mumbaju została zorganizowana w takim terminie, który wypadał pod koniec okresu wyznaczonego na rozpatrzenie odwołań w sprawie wydania wiz dla ekipy filmowej. Jego zdaniem, takie ustalenie terminu delegacji było "nieprzypadkowe" i wskazywało, że jej cel był "inny niż deklarowany".
Sejmowa komisja śledcza ds. afery wizowej bada nadużycia, zaniedbania i zaniechania w zakresie legalizacji pobytu cudzoziemców w Polsce w okresie od 12 listopada 2019 r. do 20 listopada 2023 r.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: PAP/Albert Zawada