Premier Mateusz Morawiecki odwołał prezesa Prokuratorii Generalnej 10 października, a jego następcę powołał 12 października 2018 roku – pokazują oficjalne dokumenty uzyskane przez TVN24. Jak jednak wynika z domniemanych maili szefa kancelarii premiera Michała Dworczyka, od czerwca publikowanych w sieci, miał on namawiać premiera 11 października do odwołania szefa prokuratorii "z datą wczorajszą". W TVN24 konstytucjonalistka Bogna Baczyńska oceniła, że "jesteśmy na kolejnym etapie psucia państwa".
10 października 2018 roku dr hab. Leszek Bosek, ówczesny prezes Prokuratorii Generalnej (pełnił tę funkcję od 2016 roku), został powołany przez prezydenta Andrzeja Dudę na sędziego Sądu Najwyższego.
Michał Dworczyk tego dnia o godz. 23.17 napisał do premiera Mateusza Morawieckiego - o ile treść, daty oraz godziny maili, publikowanych na jednej ze stron internetowych, są prawdziwe - że "zgodnie z obowiązującym prawem stanowiska sędziego nie można łączyć z wykonywaniem innych funkcji", więc szef rządu powinien odwołać Boska i powołać nowego prezesa prokuratorii. Dworczyk miał też zwracać uwagę, że Bosek po powołaniu na sędziego nadal podejmuje czynności w imieniu prokuratorii.
W kolejnym mailu z 11 października, godz. 22.46, szef kancelarii premiera miał poinformować Morawieckiego, że zostały przygotowane "dwa projekty dokumentów do jego decyzji", dotyczące zmiany na stanowisku szefa prokuratorii. "Jeden - odwołanie Boska z datą wczorajszą - to trzeba zrobić - bo został sędzią SN i nie ma innego wyjścia. Drugi - powołanie na P.O. prezesa - dotychczasowego wiceprezesa M. Millera. Jeżeli zmienisz zdanie to wystarczy zamienić nazwisko ale ktoś powinien zostać upoważniony do kierowania bieżącymi pracami Prokuratorii" - miał napisać Dworczyk.
Z dokumentu uzyskanego przez TVN24 w Prokuratorii Generalnej wynika, że Morawiecki odwołał jej szefa 10 października, czyli tego dnia, gdy Leszek Bosek został powołany przez prezydenta na sędziego Sądu Najwyższego.
Konstytucjonalistka: antydatowanie pism jest czymś absolutnie niedopuszczalnym
Do tej kwestii w poranku "Wstajesz i weekend" w TVN24 odniosła się doktor Bogna Baczyńska, konstytucjonalistka z Uniwersytetu Szczecińskiego. Oceniła, że widzi "bardzo niepokojącą sytuację", jeśli treść maili jest prawdziwa. - Myślę, że została tutaj złamana zasada legalizmu formalnego. Antydatowanie pism jest czymś absolutnie niedopuszczalnym. Druga rzecz, która mnie dosyć mocno niepokoi, to jest to, że mamy do czynienia z sędzią SN, który w jakiś płynny sposób przeszedł z Prokuratorii Generalnej - zwracała uwagę. Przypomniała, że prokuratoria to instytucja, która podlega władzy wykonawczej, czyli nadzorowi premiera.
Bogna Baczyńska oceniła, że przy braku wyjaśniania przez władze tej sytuacji z powodu, jak mówią, ataku hakerskiego ze strony rosyjskich służb, "zupełnie pomijane jest to, że zarówno media, jak i obywatele mają prawo do informacji". - Czyli łamią bardzo ważne zasady konstytucyjne - dodała.
- W całości robi to bardzo niepokojące wrażenie - podkreśliła.
"Jesteśmy na kolejnym etapie psucia państwa"
Zdaniem konstytucjonalistki, "dla sprawujących władzę, dla organów i instytucji państwa absolutnie nieważna jest procedura". - Mam wrażenie, że tam jest jakaś grupa bliskich znajomych i na zasadzie "wicie, rozumicie" są powoływane kolejne osoby do obsady danych organów - powiedziała.
- Naruszenie zasady legalizmu formalnego, mówiącej o działaniu na podstawie i w granicach prawa, ale także zasady trójpodziału władzy, no i przede wszystkim demokratycznego państwa prawnego. Podsumowując, jesteśmy na kolejnym etapie psucia państwa - oceniła Bogna Baczyńska.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24