W holenderskim parlamencie odbyła się debata, która w niedalekiej przyszłości może skutkować przyjęciem prawa, dzięki któremu Polki po teleporadzie medycznej będą mogły otrzymywać pocztą z Niderlandów tabletki aborcyjne. Jedną z inicjatorek tego rozwiązania jest była położna, a dziś deputowana Elke Slagt-Tichelman. - Jeśli kobieta bardzo nie chce być w ciąży, to znajdzie sposób na to, aby ją usunąć. Ale może to zrobić w sposób niebezpieczny dla jej zdrowia czy nawet życia - przekonuje deputowana w rozmowie z tvn24.pl.
- Aborcja jest w Holandii legalna, a informacje o niej znaleźć można na stronach rządowych.
- Od czasu zaostrzenia prawa aborcyjnego w Polsce jesienią 2020 roku Holandia stała się jednym z krajów, gdzie Polki w niechcianej ciąży szukają pomocy.
- Nowe prawo, nad którym trwa debata w holenderskim parlamencie, zakłada, że po teleporadzie Polki będą mogły otrzymać pocztą tabletki aborcyjne.
- Szczegółowe przepisy mają teraz opracować holenderscy lekarze.
- Polskie przepisy nie zezwalają na wysyłkę tabletek aborcyjnych pocztą lub kurierem.
- Dziś rusza akcja "same to ogarniemy".
Dwa kraje, dwie różne debaty
Cofnijmy się nieco w czasie. Jest czwartek, 11 kwietnia 2024. Polska, Warszawa, ul. Wiejska, trwają obrady Sejmu. Emocje sięgają zenitu, bo rozpatrywane są cztery projekty złagodzenia prawa aborcyjnego: dwa złożone przez Lewicę, jeden Koalicji Obywatelskiej i jeden Trzeciej Drogi. Wszystkie złożone niedawno, wszystkie jako odpowiedź na zaostrzenie prawa do aborcji, jakie w październiku 2020 roku wprowadził Trybunał Konstytucyjny Julii Przyłębskiej.
"Mały Jaś - to materiał edukacyjny pokazujący, jak wygląda dziecko w 10. tygodniu" - grzmi z mównicy sejmowej poseł Dariusz Matecki z Suwerennej Polski, trzymając w ręku figurkę płodu. Jego wystąpieniu towarzyszy dźwięk imitujący bicie serca. Nie brak słów o "aborcjonistkach" i o "zabijaniu dzieci". Po drugiej stronie sejmowej barykady głosy o zdrowiu, bezpieczeństwie kobiet, ich prawie do dokonywania samodzielnego wyboru. Tak wygląda debata o aborcji w polskim parlamencie 11 kwietnia.
Zaledwie dwa dni wcześniej, 9 kwietnia, ponad 1000 kilometrów na zachód, też rozmawiano o aborcji w Polsce. - W holenderskim parlamencie, przy udziale holenderskiej ministry zdrowia, odbyła się debata na temat dostępu do tabletek aborcyjnych dla osób z Polski. I nie była to debata o światopoglądzie, początkach życia, o tym, czy kobieta jest człowiekiem, ale o tym, jak polepszyć dostęp do tabletek aborcyjnych przez holenderską telemedycynę - podsumowała z mównicy sejmowej posłanka Lewicy Katarzyna Kotula, ministra do spraw równości.
Chodzi o debatę w holenderskim parlamencie - Tweede Kamer - podczas której zastanawiano się, jak przesyłać tabletki aborcyjne do Polski. Losy tej inicjatywy jeszcze do wtorku, 16 kwietnia, pozostawały niepewne. Pojawiły się bowiem dwa wnioski o odrzucenie projektu. Wyrażały one wątpliwości związane z wyłącznym zastosowaniem telemedycyny w opiece aborcyjnej. Ale finalnie, w drodze głosowania, oba wnioski zostały oddalone przez parlament. A dzięki temu, jak przekonują inicjatorki projektu, droga do przyjęcia nowego prawa, które ma pomóc Polkom w niechcianej ciąży, stanęła otworem.
Dzięki niemu, kobiety z Polski odbywałyby teleporadę medyczną z lekarzem z Holandii. Po takiej telekonsultacji pacjentka mogłaby otrzymać tabletki aborcyjne pocztą. O szczegółach tego rozwiązania więcej za chwilę.
Teraz szczegółami propozycji parlamentarzystek z Zielonej Lewicy zająć się mają holenderscy lekarze, bo - jak uznał parlament - to oni są ekspertami w dziedzinie medycyny i to do nich należy wdrożenie rozwiązań. - Pracownicy służby zdrowia muszą opracować szczegółowe wytyczne dotyczące sposobu przeprowadzania teleporad medycznych, które ułatwią Polkom aborcję. To zajmie trochę czasu, ale wszystko zmierza w dobrym kierunku - mówi pilotująca projekt deputowana Elke Slagt-Tichelman.
A skąd pomysł na taką formę wsparcia Polek w niechcianej ciąży wziął się akurat w Holandii?
Dostępna i bezpieczna
Zacznijmy od tego, że w Holandii obowiązuje zupełnie inne prawo aborcyjne niż w Polsce. Aborcja jest tam legalna, a informacje na jej temat można znaleźć na oficjalnej stronie rządowej. Zabieg można wykonać do 22. tygodnia ciąży (a z powodów medycznych nawet do 24.) w klinice aborcyjnej lub szpitalu do tego uprawionym (tzn. posiadającym zezwolenie Ministerstwa Zdrowia, Opieki Społecznej i Sportu). Holenderki mają możliwość przerwania ciąży (w pierwszym trymestrze) także w domu, za pomocą tabletek. Co więcej, w grudniu 2022 roku niderlandzki parlament przyjął ustawę, dzięki której pigułki aborcyjne mogą być przepisywane przez lekarzy rodzinnych. Wcześniej można było je uzyskać tylko w jednej z szesnastu klinik aborcyjnych. Dzisiaj, za sprawą nowych przepisów, ich dostępność jest większa.
Holandia jest jednym z krajów, w których pomocy szukają dziś Polki chcące dokonać aborcji. Z danych organizacji Abortion Network Amsterdam (ANA), wynika, że po wyroku Trybunału Konstytucyjnego z 22 października 2020 roku, który znacząco zaostrzył prawo aborcyjne w naszym kraju, liczba Polek chcących przerwać ciążę w holenderskich klinikach wzrosła aż czterokrotnie. Jak podaje Oko.press, zaledwie w ciągu ostatnich dwóch lat tylko w jednej placówce (Beahuis & Bloemenhovekliniek) aborcji dokonało ponad 1300 kobiet z Polski.
Holenderskie władze, widząc skalę problemu, nie pozostały wobec niego obojętne. Już w 2021 roku tamtejszy parlament przyjął uchwałę umożliwiającą współfinansowanie z budżetu państwa zabiegów przerywania ciąży Polkom. Autor projektu Sjoerd Sjoerdsma z liberalnej partii Democraten 66 mówił:
Dotychczas pomagaliśmy w ten sposób kobietom z państw Trzeciego Świata.
Teraz autorką holenderskiej inicjatywy dotyczącej Polek była Elke Slagt-Tichelman - kiedyś położna i epidemiolożka, a dziś deputowana Zielonej Lewicy (GroenLinks). Mówi, że wie, jak ważna dla zdrowia kobiet jest dostępna i bezpieczna aborcja.
"Możemy wesprzeć te kobiety"
Inicjatywa Elke Slagt-Tichelman to kontynuacja projektu innej deputowanej Zielonej Lewicy (GroenLinks) - Corinne Ellemeet.
Corinne Ellemeet nie zasiada już w parlamencie, jednak w czasie swojego urzędowania (w latach 2017-2023) ułatwiła kobietom dostęp do bezpiecznego przerywania ciąży. To dzięki niej zniesiono obowiązkowe pięciodniowe oczekiwanie na zabieg aborcji od momentu pierwszej wizyty pacjentki w klinice (tzw. okres refleksji) oraz umożliwiono przepisywanie tabletek aborcyjnych lekarzom rodzinnym. Deputowana nie koncentrowała się jedynie na Niderlandach, nieraz przekonywała:
kobiety żyjące poza Holandią zasługują na naszą solidarność.
- Corinne zawsze mówiła: "Możemy wesprzeć te kobiety. Bo niby dlaczego miałybyśmy tego nie zrobić? W końcu wszystkie jesteśmy kobietami i musimy sobie pomagać". Gdy objęłam mandat poselski, wiedziałam, że chcę dokończyć to, co ona zaczęła - mówi mi Elke Slagt-Tichelman, deputowana Zielonej Lewicy.
A Corinne Ellemeet zaczęła interesować się sytuacją Polek już w 2022 roku. Przyjechała do Polski, aby skonsultować swój pomysł z przedstawicielkami organizacji proaborcyjnych (Aborcyjny Dream Team, Aborcja Bez Granic, Women Help Women) i dostosować go do rzeczywistych potrzeb osób w niechcianych ciążach w pierwszym trymestrze. "Prawo do aborcji nie powinno być narzucane przez granice" - pisała holenderska posłanka w swoich mediach społecznościowych. "Dlatego pracuję nad propozycją, która ułatwi pracę polskim aktywistkom: Justynie Wydrzyńskiej (ADT), Natalii Broniarczyk (ADT) i polityczce Wandzie Nowickiej (Nowa Lewica). Bo każda Polka ma prawo do bezpiecznej aborcji" - w ten sposób Ellemeet relacjonowała swoją wizytę w Warszawie.
Co zakłada nowe holenderskie rozwiązanie?
Pomysł Corinne Ellemeet, kontynuowany przez Elke Slagt-Tichelman, daje możliwość wysyłania tabletek aborcyjnych pocztą do Polski, bo - jak tłumaczy holenderska deputowana - dostęp do aborcji w naszym kraju jest utrudniony. Wysyłka miałaby się odbywać po konsultacji telemedycznej.
Rozwiązanie ma trzy zasadnicze punkty:
- poradę udzielaną poprzez telemedycynę,
- wysyłanie tabletek aborcyjnych pocztą,
- ewentualne konsekwencje prawne dla ciężarnej lub pomagających jej w aborcji osób.
Przyjrzyjmy się bliżej każdemu z tych punktów.
Jak miałoby to funkcjonować w praktyce?
- Polki, które potrzebują aborcji, będą mogły umówić się na telewizytę - mówi mi Elke Slagt-Tichelman.
Natalia Broniarczyk z Aborcyjnego Dream Teamu dodaje: - Zależy nam na tym, aby zaangażować w tę inicjatywę organizacje pomocowe. Chociażby taką jak nasza, żebyśmy my były pośrednikiem. Czyli dzwoni do nas osoba, a my zapisujemy ją na konsultację telemedyczną z lekarzem z Holandii. Jeżeli dana osoba potrzebuje tłumacza, to my go także zapewniamy. I po takiej telekonsultacji lekarz wysyła tabletki aborcyjne już bezpośrednio na adres podany przez pacjentkę.
Zatem kobieta, która będzie potrzebowała aborcji, może liczyć na wsparcie organizacji pozarządowych przy umawianiu teleporady z holenderskim lekarzem. Ale jeśli wolałaby zapisać się na taką konsultację samodzielnie, również będzie mogła. - Jeżeli projekt holenderskiego parlamentu przejdzie, to będziemy tworzyć bazy miejsc, do których kobieta może się zgłosić w celu odbycia takiej teleporady - mówiła nam Broniarczyk jeszcze przed decyzją Tweede Kamer.
- Podczas telewizyty kobieta otrzyma szczegółową instrukcję, jak przeprowadzić aborcję farmakologiczną. Później także będzie mogła liczyć na nasze wsparcie. Chcemy zaoferować kobietom kompleksową opiekę okołoaborcyjną. Jeśli po usunięciu ciąży pacjentka nadal będzie miała jakieś pytania lub wątpliwości, zawsze może do nas ponownie zadzwonić - dodaje posłanka Elke Slagt-Tichelman.
Teleporada medyczna zweryfikuje także ewentualne przeciwwskazania do przyjęcia przez kobietę tabletek aborcyjnych. - Jeśli kobieta nie pamięta dokładnej daty swojej ostatniej miesiączki i nie wie, kiedy doszło do zapłodnienia, wtedy konieczne będzie fizyczne stawienie się u lekarza i wykonanie badania USG - mówi Elke Slagt-Tichelman. - Również te kobiety, które karmią piersią, powinny zostać osobiście zbadane przez lekarza, zanim otrzymają tabletki - dodaje.
- Istnieje kilka potencjalnych przeciwwskazań do przyjęcia tabletek aborcyjnych. Zaliczamy do nich niewydolność nerek, ciężką astmę i porfirię, czyli zaburzenie krzepliwości krwi - mówi dr Gizela Jagielska, specjalistka położnictwa i ginekologii oraz medycyny matczyno-płodowej. - Również osoby, które przyjmują na stałe leki przeciwkrzepliwe, czyli leki rozrzedzające krew, powinny zachować szczególną ostrożność. Jest to związane z tym, że poronienie wywołane przez mifepriston, będzie generowało krwawienie - dodaje ginekolożka Anna Orawiec.
Wśród potencjalnych przeciwwskazań do zażywania tabletek aborcyjnych wymieniają także uczulenie na substancje czynne środków poronnych i ciążę pozamaciczną. - Ciąża ektopowa (czyli ciąża zlokalizowana poza macicą) jest stanem, który może stanowić potencjalne zagrożenie dla zdrowia i życia kobiety. W takim przypadku kobieta i tak będzie musiała się zgłosić do szpitala. A samo zażycie tabletek aborcyjnych nie pogarsza jej rokowania - tłumaczy dr Jagielska.
Jednak jak podaje Ipas (międzynarodowa organizacja pozarządowa zajmująca się ułatwianiem dostępu do bezpiecznej aborcji i antykoncepcji) w raporcie "Clinical Updates in Reproductive Health" z 2019 roku, przeciwwskazania do aborcji farmakologicznej dotyczą jedynie 0,12 procent Polek.
Opieka aborcyjna przenosi się do digitalu
Również porady telemedyczne w opiece aborcyjnej zostały uznane przez WHO za bezpieczne. Światowa Organizacja Zdrowia posługuje się tutaj przykładem Wielkiej Brytanii i Niemiec, gdzie takie rozwiązanie jest stosowane od kilku lat.
W czasie pandemii COVID-19, ze względu na liczne obostrzenia, brytyjski rząd tymczasowo wprowadził w pełni telemedyczny model opieki aborcyjnej z konsultacjami odbywającymi się przez telefon lub wideorozmowę, z lekami dostarczanymi bezpośrednio do domów kobiet. Badanie przeprowadzone w 2022 roku przez Cold Spring Harbor Laboratory ("Should Covid-specific arrangements for abortion continue? The views of women experiencing abortion in Britain during the pandemic") wykazało, że kobiety pozytywnie oceniają opiekę aborcyjną, która odbywa się za pośrednictwem konsultacji telemedycznych. Naukowcy przeprowadzili wywiady z 30 kobietami z Anglii, Szkocji i Walii, które między sierpniem a grudniem 2021 roku wykonały tzw. aborcję domową po uprzednim skorzystaniu z teleporady. Kobiety wskazywały między innymi na wygodę, komfort, prywatność i ograniczenie stygmatyzacji jako plusy takiego rozwiązania, chociaż część ankietowanych wskazała również na chęć osobistej interakcji z pracownikiem służby zdrowia na pewnym etapie przerywania ciąży.
Podczas pandemii COVID-19 na podobny krok zdecydowały się również Niemcy. W grudniu 2020 roku z inicjatywą aborcyjnej opieki telemedycznej wyszło berlińskie Centrum Planowania Rodziny BALANCE we współpracy z organizacjami Doctors For Choice Germany i Pro-Familia. Z danych opublikowanych przez WHO ("Self-managment od medical abortion via telemedicine in Germany") wynika, że 56 proc. kobiet zgłaszających centrum BALANCE chęć przerwania ciąży, decydowało się właśnie na skorzystanie z telekonsultacji. Podczas pierwszej rozmowy telefonicznej lub wideorozmowy lekarz zapoznawał pacjentkę z całą procedurą. Później kobieta wypełniała konkretne dokumenty i dopiero po ich przesłaniu na wskazany adres mailowy otrzymywała pocztą tabletki aborcyjne. Wtedy odbywała się kolejna telekonsultacja, podczas której pacjentka przyjmowała środek poronny pod kontrolą lekarza. Po dwóch dniach zażywała inny lek, już bez konieczności nadzoru pracownika służby zdrowia, zalecana była jednak obecność bliskiej osoby. W przypadku jakichkolwiek pytań kobieta mogła zadzwonić na dostępną całodobowo, przez 7 dni w tygodniu, infolinię.
Pozytywne doświadczenia płynące z Wielkiej Brytanii i Niemiec doprowadziły do stopniowego upowszechniania się telemedycznej opieki okołoaborcyjnej. 8 marca 2022 roku WHO opublikowała nowe wytyczne dotyczące bezpiecznej aborcji, które zawarła w dokumencie "Abortion care guideline". Jednym z zaleceń WHO było właśnie zwiększenie dostępności tabletek aborcyjnych i szersze zastosowanie telemedycyny w tym zakresie.
Według WHO jedynie wysokiej jakości opieka aborcyjna zagwarantuje, że ciąża zostanie przerwana w bezpieczny sposób. Na tę wysoką jakość opieki składa się m.in. dostęp do dokładnych informacji, przystępny cenowo i dobrze funkcjonujący system opieki zdrowotnej, jak i wspierające ramy prawne i polityczne. Dlatego w swoich zaleceniach z 2022 roku WHO postuluje pełną dekryminalizację aborcji, zniesienie barier wynikających z klauzuli sumienia czy dostęp do aborcji na prośbę kobiety, dziewczynki bez konieczności uzyskania zgody jakiejkolwiek innej osoby (np. rodzica, partnera), organu czy instytucji.
Dotychczas tabletki idą okrężną drogą
WHO rekomenduje dwie metody wykonania aborcji: chirurgiczną i farmakologiczną przy użyciu mifepristonu i mizoprostolu. Mifepriston nie jest w Polsce zarejestrowany, co oznacza, że nie został dopuszczony do obrotu. Natomiast mizoprostol występuje jako składnik dwóch leków dostępnych na polskim rynku.
Nowe holenderskie prawo miałoby oferować po teleporadzie możliwość wysyłki tabletek poronnych do Polski. O to, co o takim rozwiązaniu mówi polskie prawo, pytam Główny Inspektorat Farmaceutyczny (GIF).
"Przepisy ustawy Prawo farmaceutyczne dopuszczają obrót produktami leczniczymi przez podmioty, które legitymują się odpowiednimi zezwoleniami. Do takich podmiotów zaliczamy importerów produktów leczniczych, hurtownie farmaceutyczne, apteki i punkty apteczne. Przepisy natomiast nie zezwalają na przesyłanie produktów leczniczych wydawanych z przepisu lekarza drogą pocztową lub kurierską. Natomiast pacjent może osobiście przewieźć przez granice Polski produkty lecznicze na swoje własne potrzeby lecznicze" - tłumaczy GIF.
Doprecyzujmy: - Nasze lokalne przepisy wskazują na to, że wysyłkowa sprzedaż leków dotyczy wyłącznie leków wydanych bez recepty. To potencjalny problem, który może zaistnieć w tej sytuacji. Oczywiście mamy tutaj też do czynienia z kwestiami transgranicznymi, czyli z unijną swobodą przepływu towarów i usług, więc temat jest dużo bardziej skomplikowany. Natomiast jeżeli patrzylibyśmy na tę sprawę tylko z punktu widzenia naszego lokalnego prawa, to sprzedaż wysyłkowa leków wydawanych na receptę jest o tyle niemożliwa, że w Polsce dozwolona jest jedynie sprzedaż wysyłkowa leków bez recepty. W związku z tym Państwowa Inspekcja Farmaceutyczna mogłaby mieć z tym problem - wyjaśnia nam mecenas Tomasz Kaczyński, partner w kancelarii Rymarz Zdort Maruta.
- Trzeba jednak pamiętać, że polskie przepisy mają przede wszystkim zastosowanie lokalne. Więc w praktyce ciężko będzie egzekwować Inspekcji Farmaceutycznej polskie przepisy wobec zagranicznych aptek sprzedających leki online zgodnie z prawem lokalnym. Nasze regulacje nie przewidują wprost rozwiązań transgranicznych, z którymi w tym przypadku mamy do czynienia. Czyli mówiąc wprost: Wojewódzkiemu Inspektorowi Farmaceutycznemu, który nadzoruje obrót produktami leczniczymi, jest bardzo łatwo pójść do apteki zlokalizowanej np. w Warszawie, zrobić tam inspekcję, zakwestionować określone działanie i nałożyć karę. Może to być kara pieniężna, decyzja zakazująca określonych praktyk czy (w ostateczności) cofnięcie zezwolenia na prowadzenie apteki. Natomiast dużo trudniej jest zrobić coś takiego w zagranicznej aptece, bo tam już uprawnienia polskiego organu nie sięgają - tłumaczy Tomasz Kaczyński.
- W przypadku takiego rozwiązania zachodzi konflikt między lokalnym prawem zagranicznym a prawem polskim. A w związku z tym robi nam się szara strefa, wymagająca znacznie głębszych analiz i współdziałania między organem polskim i zagranicznym - zwraca uwagę mecenas.
To, że polskie przepisy oficjalnie nie zezwalają na wysyłkę pocztą lub kurierem tabletek aborcyjnych i jakichkolwiek innych leków na receptę, nie oznacza, że takie praktyki są stosowane.
- Obecnie te tabletki nie przychodzą z Holandii, a spoza Unii Europejskiej. Przesyłanie leków w ramach Unii podlega prawu farmaceutycznemu. I łatwiej jest przesłać leki na przykład z Indii, Meksyku, Brazylii niż z Holandii, Niemiec czy Słowacji - mówi Natalia Broniarczyk z Aborcyjnego Dream Teamu.
A w przypadku aborcji farmakologicznej chodzi o czas. Przypomnijmy, że ciążę za pomocą tabletek można przerwać jedynie do 12. tygodnia. - Przesyłka z Holandii dotrze do Polski szybciej niż przesyłka spoza Unii Europejskiej. Obecnie kobieta musi czekać na taką przesyłkę około 10-12 dni, nieraz nawet 15. Umożliwienie przesyłki leków aborcyjnych z Holandii niewątpliwie przyspieszyłoby cały proces - tak o rozwiązaniu wprowadzonym przez holenderski parlament mówiła tvn24.pl Natalia Broniarczyk.
Nic za darmo
Pytam profesor prawa Monikę Płatek, czy rozwiązanie proponowane przez holenderskie parlamentarzystki jest praktyką stosowaną w prawie międzynarodowym i czy takie sytuacje zdarzały się już w przeszłości. Profesor zwraca uwagę na jedną rzecz: - Po 1956 roku, czyli znacznie wcześniej niż w wielu innych państwach, to w Polsce można było legalnie dokonać aborcji. To był czas, kiedy do Polski przyjeżdżały Holenderki, Szwedki i obywatelki innych krajów. Dzisiejszy stosunek zagranicznych polityczek i aktywistek do Polek wynika między innymi z pamięci o tamtych doświadczeniach, o trudnościach, z jakimi wówczas zmagały się kobiety. Teraz sytuacja zupełnie się odwróciła. Polska jest dziś jedynym europejskim krajem, w którym cofnięto to, co zostało w przeszłości osiągnięte dzięki wiedzy medycznej i poszanowaniu praw podmiotowych - mówi prof. Monika Płatek.
Propozycja Holenderek nie obejmuje pomocy finansowej. - Chcemy skopiować model, który już stosujemy: kobieta, w zamian za otrzymanie tabletek aborcyjnych, będzie płaciła darowiznę na rzecz kliniki aborcyjnej w Holandii. Zasugerowałyśmy, by było to 30-35 euro. Ta kwota podlega negocjacjom. Jeżeli kobiety nie stać na taką darowiznę, to albo może nas poprosić o wsparcie finansowe (i wtedy my pokrywamy koszty), albo porozmawiać bezpośrednio z kliniką holenderską. Wtedy taka klinika może albo obniżyć wysokość darowizny, albo znieść ją całkowicie - tłumaczy Natalia Broniarczyk z Aborcyjnego Dream Teamu.
Prof. Płatek: legalne z punktu widzenia polskiego prawa
Co istotne, holenderskie prawo nie koliduje z prawem polskim. Kobieta, która w Polsce przerywa własną ciążę lub kupuje tabletki aborcyjne dla siebie, nie podlega bowiem odpowiedzialności karnej. Art. 152 Kodeksu karnego przewiduje sankcje jedynie dla osób pomagających kobiecie w przeprowadzeniu aborcji:
1. Kto za zgodą kobiety przerywa jej ciążę z naruszeniem przepisów ustawy podlega karze pozbawienia wolności do lat 3. 2. Tej samej karze podlega, kto udziela kobiecie ciężarnej pomocy w przerwaniu ciąży z naruszeniem przepisów ustawy lub ją do tego nakłania.art. 152 Kodeksu karnego
Co w takiej sytuacji z holenderskimi pracownikami służby zdrowia, którzy mieliby przeprowadzać teleporady i przepisywać Polkom tabletki? Nic. - Rozwiązanie proponowane przez holenderski parlament jest jak najbardziej legalne z punktu widzenia polskiego prawa. Kobieta ma prawo przerwać własną ciążę i otrzymać służące do tego środki od państwa, w którym aborcja, a także pomocnictwo w aborcji, nie są przestępstwem - tłumaczy prof. Monika Płatek.
Prof. Płatek dodaje, że swoistym "przestępstwem", niedopełnieniem obowiązku jest raczej to, co dzisiaj dzieje się w Polsce. - W 1993 roku przyjęliśmy ustawę o planowaniu rodziny. W preambule do tej ustawy zawarta jest definicja praw reprodukcyjnych, która mówi bardzo wyraźnie: Każdy ma prawo do odpowiedzialnego decydowania o posiadaniu dzieci oraz "prawo dostępu do informacji, edukacji, poradnictwa i środków umożliwiających korzystanie z tego prawa". Do tych środków można zaliczyć in vitro, badania prenatalne, antykoncepcję doraźną, nowoczesną antykoncepcję, ale też aborcję. Aborcja jest elementem praw reprodukcyjnych. I obowiązek zapewnienia tych praw spoczywa na państwie, społeczeństwie i obywatelu. O obywatelce akurat tam nie ma mowy - tłumaczy prof. Płatek. - Władza w Polsce - i tu bym chciała przekląć, ale nie wypada - w zasadzie od 1993 roku nie przestrzega praw, które sama na siebie nałożyła w ustawie. Zamiast tego przerzuca odpowiedzialność na kobiety, ryzykując ich zdrowiem i życiem. I to dosłownie.
- Dzisiaj w Polsce obowiązują przepisy, które mają trzymać kobiety w ryzach, w szachu, w pułapce. Tak naprawdę są przesłaniem mówiącym, że "kobieta jest za głupia, by podejmować poważne, odpowiedzialne, życiowe decyzje i nie zasługuje na równe traktowanie. Dlatego trzeba ją poszczuć prawem karnym". A naprawdę nie trzeba studiować Kanta przez cztery lata, żeby zapamiętać z jego filozofii jedną rzecz: "Człowiek jest celem samym w sobie". Nie można traktować człowieka jako środka do celu. A dzisiejsze przepisy pozwalają na traktowanie kobiety jak rzeczy. Jak składnika dobrostanu domowego i dobrostanu państwowego - podsumowuje prof. Monika Płatek.
Cztery projekty w komisji nadzwyczajnej
Pytam Natalię Broniarczyk, jak ocenia to, co działo się w polskim parlamencie 11 i 12 kwietnia. - Jestem jednocześnie zbudowana i podminowana. Na pewno pojawiło się dużo ważnych wątków. Mam tutaj na myśli przede wszystkim posłankę Katarzynę Ueberhan, która powiedziała o swojej aborcji - brzmi odpowiedź.
- Obowiązujący od ponad 30 lat fałszywy, zakłamany kompromis, pozbawiający nas naszych podstawowych praw, prawa do decydowania o sobie, nie działa. Aborcja była, jest i będzie - tak mówiła w czwartek, 11 kwietnia, z mównicy sejmowej posłanka Lewicy. Po chwili zdobyła się na szczere wyznanie: - Jedna kobieta na trzy w Polsce miała aborcję. Jestem jedną z nich i myślę, że nie jestem tu dziś sama. Jedna na trzy, a większość z tych aborcji to aborcje farmakologiczne.
- Myślę, że to wyznanie było ważne dla wielu kobiet, które śledziły tę debatę - zauważa Broniarczyk. - Dzięki temu te kobiety, które mają za sobą aborcję, poczuły, że nie są w tym same. Że to jest powszechne doświadczenie i że można o nim mówić. Również w tak ważnym celu, jak zmiana prawa - dodaje. - W ogóle posłanki Lewicy i posłanki Koalicji Obywatelskiej wymiotły. Jestem z nich bardzo dumna. A z kolei panowie… no cóż… dalej byli panami. Woleli rozmawiać o wszystkim innym, tylko nie o naszych realnych problemach.
- Jestem ostrożna w ogłaszaniu i świętowaniu sukcesu. Pamiętamy, że na razie Sejm zgodził się jedynie na dalszą debatę, a nie na legalizację bądź dekryminalizację aborcji. I patrząc na skład komisji sejmowej, mam obawy, jak te prace w komisji będą przebiegać. Niepokoi mnie, że jest tam Dominika Chorosińska (PiS), która jest ściśle powiązana z organizacjami antyaborcyjnymi. Te organizacje nie mają nic wspólnego z wiedzą medyczną, z nauką, z doświadczeniem aborcji. Używam tu słowa "doświadczenie", bo aborcja to nie jest światopogląd, tylko coś, co się po prostu dzieje - mówi Natalia Broniarczyk.
Prezydent Andrzej Duda już 13 marca w rozmowie z TVN24 zadeklarował, że nie podpisze ustawy umożliwiającej aborcję do 12. tygodnia ciąży. Prezydent dodał, że jego "pogląd na temat aborcji jest znany". - Jestem człowiekiem, który broni życia. Dla mnie aborcja jest pozbawieniem życia małego człowieka, który znajduje się w łonie matki. Jeśli ktoś żąda aborcji, to dla mnie żąda prawa do zabijania - stwierdził Duda.
- Wasz poprzedni rząd był bardzo konserwatywny. Teraz to się zmieniło. Ale myślę, że wprowadzenie większych zmian będzie wymagało jeszcze trochę czasu. Mam nadzieję, że polski rząd się z tymi zmianami pospieszy - komentuje dziś w rozmowie z tvn24.pl holenderska deputowana Elke Slagt-Tichelman. - Jeśli kobieta bardzo nie chce być w ciąży, to znajdzie sposób na to, aby ją usunąć. Ale może to zrobić w sposób niebezpieczny dla jej zdrowia czy nawet życia. Dlatego tak ważne jest, by polskie władze wzięły na siebie odpowiedzialność za kobiety. I nie narażały ich zdrowia na niebezpieczeństwo - dodaje.
Same to ogarniemy
W środę rozpoczyna się zbiórka podpisów pod europejską inicjatywą ustawodawczą ws. aborcji, która prowadzona będzie w Polsce i innych krajach UE oraz w internecie. Jej celem jest utworzenie unijnego mechanizmu finansowania legalnej aborcji dla obywatelek i rezydentek UE.
Do działań na rzecz europejskiej inicjatywy ustawodawczej włączyły się m.in. organizacje działające na rzecz praw kobiet ze Słowenii, Irlandii, Finlandii, Chorwacji, Hiszpanii i Austrii. W Polsce podpisy będą zbierane pod szyldem "Same to ogarniemy" - osobiście, podczas zbiórek prowadzonych w różnych miejscach oraz w internecie (przez stronę KE i po uruchomieniu strony również na www.sametoogarniemy.pl).
Aborcja jest w Holandii legalna, a informacje o niej znaleźć można na stronach rządowych.
Od czasu zaostrzenia prawa aborcyjnego w Polsce jesienią 2020 roku Holandia stała się jednym z krajów, gdzie Polki w niechcianej ciąży szukają pomocy.
Nowe prawo, nad którym trwa debata w holenderskim parlamencie, zakłada, że po teleporadzie Polki będą mogły otrzymać pocztą tabletki aborcyjne.
Szczegółowe przepisy mają teraz opracować holenderscy lekarze.
Polskie przepisy nie zezwalają na wysyłkę tabletek aborcyjnych pocztą lub kurierem.
Dziś rusza akcja "same to ogarniemy".
poradę udzielaną poprzez telemedycynę,
wysyłanie tabletek aborcyjnych pocztą,
ewentualne konsekwencje prawne dla ciężarnej lub pomagających jej w aborcji osób.
Autorka/Autor: Ada Wiśniewska
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock