Co najmniej 99 spraw w Sądzie Najwyższym znika z wokandy – to efekt decyzji prezydenta Andrzeja Dudy, który przesłał do sądu pisma stwierdzające przejście z dniem 12 września w stan spoczynku siedmiu sędziów Sądu Najwyższego, którzy ukończyli 65. rok życia. Sędziowie, których dotyczy postanowienie prezydenta, z uwagi na dobro stron procesowych odstępują od orzekania – poinformował Krzysztof Michałowski z zespołu prasowego SN.
W najgorszej sytuacji jest Izba Cywilna, w której zgodnie z regulaminem Sądu Najwyższego powinno orzekać 35 sędziów, a w chwili obecnej, przy założeniu, że sędziowie, którzy otrzymali pisma prezydenta powstrzymają się od orzekania, pozostaje 16 sędziów orzekających.W Izbie Karnej jest to 20 sędziów na 29 stanowisk. W Izbie Pracy i Ubezpieczeń Społecznych - 15 na 20 stanowisk (w tym pierwsza prezes Sądu Najwyższego). Sąd Najwyższy średnio rozpoznaje miesięcznie 874 spraw. To dane z pierwszego półrocza. Średni wpływ to ponad 930 spraw.
Nie orzekają, ale są w służbie
Pięcioro sędziów - Maria Szulc, Anna Owczarek, Jerzy Iwulski, Wojciech Katner, Jacek Gudowski w wydanych w czwartek oświadczeniach stwierdzają, że nie uznają decyzji Andrzeja Dudy o przejściu w stan spoczynku i w dalszym ciągu uważają się za sędziów w stanie czynnym i będą w służbie do ukończenia 70. roku życia.
Dzień wcześniej, w środę, sędzia Stanisław Zabłocki oświadczył, że przepisy ustawy o Sądzie Najwyższym, na podstawie których stwierdzono przejście w stan spoczynku sędziów SN, są niezgodne z konstytucją. "Dlatego też będę czuł się do dnia 5 lipca 2020 roku, to jest do dnia ukończenia 70 lat, de iure sędzią w stanie czynnym, a nie sędzią w stanie spoczynku" – zaznaczył. I dodał, że podda się "rozstrzygnięciu zawartemu w piśmie podpisanym przez prezydenta".
Kto jest sędzią SN, a kto nim nie jest?
Zgodnie z ustawą o Sądzie Najwyższym, nowelizowaną w ostatnim pół roku aż sześciokrotnie, a która weszła w życie 3 kwietnia, w dniu następującym po upływie trzech miesięcy od tego terminu w stan spoczynku musieli przejść ci sędziowie, którzy ukończyli 65. rok życia. Mogli dalej orzekać, jeśli w ciągu miesiąca od wejścia w życie nowej ustawy złożyli stosowne oświadczenie i przedstawili odpowiednie zaświadczenia lekarskie, a prezydent wyraził zgodę na dalsze zajmowanie przez nich stanowiska sędziego Sądu Najwyższego.
Na początku lipca na 73 sędziów SN było 27 sędziów, którzy ukończyli 65. rok życia.
W terminie oświadczenia złożyło 12 sędziów: Rafał Malarski (67 lat; Izba Karna), Zbigniew Myszka (w czasie składania oświadczenia - 65 lat; Izba Pracy i Ubezpieczeń Społecznych), Bogumiła Ustjanicz, (67 lat; Izba Cywilna), Anna Kozłowska (66 lat; Izba Cywilna), Anna Owczarek (66 lat, Izba Cywilna), Maria Szulc (65 lat; Izba Cywilna), Wojciech Katner (68 lat; Izba Cywilna).
Gotowość do pozostania na stanowisku sędziego SN wyrazili też: Beata Gudowska (68 lat; Izba Pracy i Ubezpieczeń Społecznych), Józef Iwulski (66 lat; Izba Pracy i Ubezpieczeń Społecznych), Jerzy Kuźniar (67 lat; Izba Pracy i Ubezpieczeń Społecznych), Stanisław Zabłocki (67 lat; Izba Karna) i Jacek Gudowski (68 lat; Izba Cywilna).
Złożone oświadczenia miały jednak różną treść. Na przykład sędzia Zabłocki - jak sam ujawnił – napisał, że jest gotowy "zajmować stanowisko sędziego SN do ukończenia 70. roku życia, zgodnie z zasadą nieusuwalności sędziów, przewidzianą w art. 180 ust. 1 Konstytucji RP". Podobnie sędzia Iwulski, który napisał: "uprzejmie oświadczam, że mam zamiar (wolę) dalszego zajmowania stanowiska sędziego Sądu Najwyższego po dniu 3 lipca 2018 r. do ukończenia 70. roku życia".
11 sędziów, w tym prof. Małgorzata Gersdorf, nie złożyło żadnych oświadczeń, a czterech złożyło je po terminie.
Na mocy innego przepisu ustawy o Sądzie Najwyższym, w pół roku od wejścia ustawy każdy sędzia SN może sam przejść w stan spoczynku, jeśli złoży prezydentowi stosowne oświadczenie. Tak było w przypadku trójki sędziów: Bogusława Cudowskiego, Romana Sądeja i Doroty Rysińskiej.
Na początku sierpnia Sąd Najwyższy wystosował pięć pytań prejudycjalnych do Trybunału Sprawiedliwości UE i zawiesił stosowanie trzech artykułów ustawy o Sądzie Najwyższym określających zasady przechodzenia sędziów tego sądu w stan spoczynku. Prezydent, minister sprawiedliwości i politycy PiS stwierdzili jednak, że zawieszenie przepisów ustawy jest niezgodne z prawem.
Kurierem do Sądu Najwyższego
W poniedziałek Andrzej Duda przesłał do Sądu Najwyższego postanowienia, w których zgodę na dalsze zajmowanie stanowiska Sędziego Sądu Najwyższego na 3 lata otrzymali sędziowie Marian Kocon (Izba Cywilna), Anna Kozłowska (Izba Cywilna), Rafał Malarski (Izba Karna), Zbigniew Myszka (Izba Pracy i Ubezpieczeń Społecznych) i Bogumiła Ustjanicz (Izba Cywilna).
Tego dnia żadnych postanowień o przejściu w stan spoczynku nie otrzymała pozostała siódemka sędziów. Prezydencki prawnik, minister Paweł Mucha oświadczył, że „brak rozstrzygnięcia Prezydenta ws. oświadczenia sędziego o woli dalszego zajmowania stanowiska skutkuje przejściem tego sędziego w stan spoczynku”. Innymi słowy – brak decyzji stał się decyzją.
Po krytyce ze strony środowiska prawniczego, w środę, pół godziny przed końcem pracy, do Sądu Najwyższego trafiły pisma, w których prezydent zawiadamiał o dacie przejścia sędziów w stan spoczynku z dniem 12 września 2018 r. Pisma skierowano do pozostałych sędziów, którzy złożyli oświadczenia o woli dalszego zajmowania stanowiska sędziego Sądu Najwyższego, ale prezydent, po zasięgnięciu opinii nowej Krajowej Rady Sądownictwa, nie wyraził na to zgody. Są to sędziowie Jacek Gudowski, Józef Iwulski, Wojciech Katner, Jerzy Kuźniar, Anna Owczarek, Maria Szulc, Stanisław Zabłocki.
Tak więc, jak wynika z informacji zespołu prasowego, obecny skład Sądu Najwyższego to 51 sędziów. Zgodnie z regulaminem, jaki nadał sądowi prezydent, w SN powinno pracować 120 sędziów.
Wciąż pełni służbę
Według zgodnych oświadczeń sędziów Sądu Najwyższego, I Prezesem SN jest wciąż prof. Małgorzata Gersdorf, mimo że ukończyła 65 lat. Pod koniec czerwca, a więc na kilka dni przed ustawowym terminem, który wymuszał przejście w stan spoczynku, sędziowie SN jednomyślnie podjęli uchwałę, w której stwierdzali: "My sędziowie Sądu Najwyższego uczestniczący w Zgromadzeniu Ogólnym SN w dniu 28 czerwca 2018 r., pamiętając o złożonym ślubowaniu sędziowskim i wierni Konstytucji RP, która jest najwyższym prawem RP, stwierdzamy, że sędzia SN prof. Małgorzata Gersdorf zgodnie z bezpośrednio stosowanym art. 183 ust 3 konstytucji pozostaje do dnia 30 kwietnia 2020 r. pierwszym prezesem SN, kierującym instytucją, w której pełnimy naszą służbę społeczeństwu".
Małgorzata Gersdorf nie przyjęła do wiadomości decyzji prezydenta, o czym powiadomiła go podczas spotkania 3 lipca. Brał w nim udział także sędzia Jerzy Iwulski, którego prof. Gersdorf wyznaczyła do kierowania Sądem Najwyższym podczas jej nieobecności. Kancelaria Prezydenta stwierdziła natomiast, że sędzia Iwulski kieruje SN z mocy ustawy, a nie decyzji pierwszego prezesa Sądu Najwyższego, bo Małgorzata Gersdorf przeszła „z mocy ustawy” w stan spoczynku.
Dlaczego sędzia Iwulski przejął kierowanie sądem? Bo jak stanowi art. 14 paragraf 2 ustawy, "w razie nieobecności Pierwszego Prezesa Sądu Najwyższego zastępuje go Prezes Sądu Najwyższego najstarszy służbą na stanowisku sędziego".
Iwulski oświadczył tuż potem, że nie jest "zastępcą, a tym bardziej następcą pierwszej prezes SN Małgorzaty Gersdorf", a jedynie zastępuje ją "w razie, gdy będzie nieobecna". Zapewnił jednocześnie, że prezydent nie wyznaczył go, ani nie powierzył mu obowiązków pierwszego prezesa, a jedynie zaaprobował jego wybór przez prezes Gersdorf.
Sytuacja się powtarza
Po 10 tygodniach sytuacja się powtarza. Decyzją prezydenta, z którą sędzia Iwulski się nie zgadza, przechodzi on w stan spoczynku. Zgodnie z przywołanym już art. 14 ustawy o Sądzie Najwyższym, pracami sądu ma kierować sędzia z najdłuższym stażem - tym razem jest to 60-letni Dariusz Zawistowski.
Pytany w środę w "Faktach po Faktach" o to, kto jest teraz pierwszym prezesem Sądu Najwyższego, sędzia Zawistowski stwierdził, że "dla prawnika to jest dosyć oczywiste". - Mamy wyjątkowo jasną sytuację, dlatego, że konstytucja określa wprost, że kadencja pierwszego prezesa Sądu Najwyższego trwa sześć lat i ustawa nie mogła skrócić tej kadencji – mówił w środę w „Faktach po Faktach”. - Sytuacja wygląda w ten sposób: pani profesor Gersdorf pełni swoją funkcję, czasowo ja mogę panią profesor zastępować w sytuacji, kiedy będzie nieobecna - dodał.
Stan zawieszenia i niepewności
Nie wiadomo, jak długo taka sytuacja w Sądzie Najwyższym będzie trwała. Prezydent, wraz z nową Krajową Radą Sądownictwa, ma obowiązek uzupełnienia składu sędziowskiego w SN, który zgodnie z ustawą i regulaminem, nadanym przez Andrzeja Dudę, ma liczyć 120 osób. W czerwcu, jeszcze w porozumieniu z sędzią Gersdorf, prezydent wydał obwieszczenie o 44 wakatach w SN, obejmujących siedem stanowisk w Izbie Cywilnej SN, jedno w w Izbie Karnej wolne; w nowej Izbie Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych przewidziano 20 stanowisk do obsadzenia, a w Izbie Dyscyplinarnej 16 stanowisk.
Zgłosiło się ponad 200 osób, których opiniowała nowa KRS. Pod koniec sierpnia wyłoniła ona łącznie 40 kandydatów na stanowiska sędziowskie w Izbie Dyscyplinarnej, Izbie Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego, Izbie Cywilnej oraz Izbie Karnej Sądu Najwyższego. Swoje rekomendacje wysłała prezydentowi, który nie jest związany żadnym terminem, by powołać sędziego SN.
Uzupełnienie składu sędziów SN jest niezbędne do uruchomienia procedury wyboru nowego I Prezesa. Zgodnie z ustawą, kandydatów do tego stanowiska wybiera Zgromadzenie Ogólne Sędziów SN, niezwłocznie po obsadzeniu 110 stanowisk sędziowskich. Dlatego prezydent 10 sierpnia wydał kolejne obwieszczenie o kolejnych 11 wakatach w Sądzie Najwyższym. Do 28 września, do nowej KRS wpłynęło 10 kandydatur na te właśnie wakaty.
Autor: pj / Źródło: tvn24.pl/PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24