Najgorsze, co może być, to jest cierpienie pożegnań, kiedy jesteś zmuszony do pożegnania najbliższych tobie ludzi - powiedział były więzień Auschwitz i historyk Marian Turski podczas dyskusji wokół książki "Z krwi i nadziei" Samuela Pisara, która odbyła się w Muzeum Pamięci Sybiru w Białymstoku w związku z 80. rocznicą powstania w getcie białostockim.
W związku z 80. rocznicą powstania w getcie białostockim w Muzeum Pamięci Sybiru w Białymstoku odbyła się dyskusja wokół książki "Z krwi i nadziei" Samuela Pisara - polsko-amerykańskiego pisarza, ocalałego z zagłady miejscowego getta i obozów koncentracyjnych, zmarłego w 2015 roku.
W dyskusji udział brali między innymi: córka Samuela Pisara Leah Pisar-Haas, ambasador USA w Polsce Mark Brzezinski, były więzień Auschwitz i historyk Marian Turski czy były ambasador Polski w USA Ryszard Schnepf.
Prowadzącym dyskusję był Piotr Marciniak, dziennikarz TVN24 i "Faktów" TVN.
Leah Pisar-Haas: to było trochę więcej niż cud
Córka Samuela Pisara, Leah Pisar-Haas mówiła, że "w tej książce jest zawarta opowieść o jego życiu od momentu narodzin i bardzo szczęśliwego dzieciństwa w Białymstoku do przejścia do strasznych wspomnień, z których ocalenie było cudem". - To było trochę więcej niż cud - podkreśliła.
- On miał historię do opowiedzenia. To nie była historia polegająca tylko na przetrwaniu, ale również na pomszczeniu - zaznaczyła. - Nie chodziło tylko o fizyczne przetrwanie, ale o przetrwanie ludzkie, psychologiczne, emocjonalne - dodała.
Marian Turski: najgorsze, co może być, to jest cierpienie pożegnań
Głos zabrał także Marian Turski. - Czy zastanawialiście się państwo nad tym, co to jest cierpienie? Czy cierpieniem jest, kiedy mnie bili? Tak. Czy cierpieniem jest, kiedy oblatywały mnie dziesiątki tysięcy wszy? Tak. Czy cierpieniem jest, kiedy marzłem, dosłownie, w tych łachmanach, a było minus 20? Tak. Czy cierpieniem jest, kiedy głodowałem? Tak. Czy cierpieniem jest, kiedy traktowali mnie jak karalucha, którego można zdeptać? Jak wesz, którą można zgnieść? Tak - powiedział Turski. - Ale mimo wszystko oni sami byli dla mnie antyludzcy. Wobec tego to nie było dla mnie tak dotkliwe - kontynuował.
Jak mówił dalej Turski, "największe cierpienie to jest to, które możecie zobaczyć w studium u Pisara". - Najgorsze, co może być, to jest cierpienie pożegnań, kiedy jesteś zmuszony do pożegnania najbliższych tobie ludzi. Matki, ojca, brata, przyjaciół. Nie wiesz, co z nimi będzie, a masz przeczucie, że to jest ostatni raz, kiedy ich widziałeś - przyznał.
- Z tego punktu widzenia "Z krwi i nadziei" jest wybitnym studium pożegnań, a więc cierpienia psychicznego - stwierdził Turski.
Mark Brzezinski: w "Z krwi i nadziei" jest silny element pedagogiczny
Ambasador USA w Polsce Mark Brzezinski podkreślał, że jego ojciec Zbigniew Brzezinski i Samuel Pisar mieli "wspólne narracje". - Obaj zostali rzuceni na amerykańskie wybrzeże przez II wojnę światową (...). Obaj byli takimi naturalnymi nauczycielami. Jak czytam "Z krwi i nadziei", jak oglądam wywiady z Samuelem Pisarem, to widzę, że tam jest silny element pedagogiczny. Oni obaj czuli nauczanie, czuli pedagogicznego ducha, kształcenia ludzi właśnie w taki sposób - podkreślał. - Obaj mieli otwarte umysły na służbę publiczną, byli obywatelami, którzy widzieli w Ameryce możliwości na stworzenie lepszego świata - dodał.
Schnepf: myślałem, że to kolejna historia czyjegoś życia, ale myliłem się
Były ambasador Polski w USA Ryszard Schnepf opowiedział o swoich wrażeniach z lektury książki. - Myślałem, że to kolejna historia czyjegoś życia, najprawdopodobniej dobre źródło informacji o Holokauście, o nazistach, o ich zbrodniach. Jedna z wielu takich. Ale myliłem się - stwierdził.
- Dla mnie ta książka była nasiąknięta krwią, była pełna okupacji nazistowskiej, ludzi znikających z naszego otoczenia, a później odbudowujących swoje życie, szukających ścieżek czy dróg przez życie, rozpoczynając od Niemiec - dodał.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Białystok