Zamiast opiekować się dziewczynką 75-latek robił jej "rozbierane" zdjęcia. Rodzice 10-latki mieli do starszego pana pełne zaufanie, znali go od lat i zostawili dziecko pod opieką przyszywanego "dziadka". Ten wpadł, bo policję zawiadomił zakład fotograficzny, w którym wywoływał zdjęcia. Trafił do aresztu, grozi mu do 10 lat więzienia.
Policja dostała informację o pedofilu z jednego z warszawskich zakładów fotograficznych. Wśród wywoływanych filmów, pracownicy laboratorium znaleźli "ropzbierane" zdjęcia małej dziewczynki.
Szybko ustalono, kto oddał film do obróbki. Po wstępnym przesłuchaniu 75-letniego Mariana T. okazało się, że zdjęcia robił 10-letniej córce znajomych. Opiekował się nią gdy rodzice byli poza domem.
Szok dla rodziców
Rodzice dziewczynki, gdy dowiedzieli się o wszystkim od policjantów, byli w szoku. Starszego pana znali od kilkunastu lat, był traktowany jak domownik, opiekował się dzieckiem zawsze, gdy rodzice mieli coś do załatwienia. Dziewczynka mówiła do niego "dziadku", a rodzina obdarzała go pełnym zaufaniem.
Nie wiadomo jeszcze czy sesja fotograficzna była jednorazowa, czy też było ich więcej. W mieszkaniu Mariana T. policjanci znaleźli dwa inne, ukryte lecz niewywołane jeszcze, filmy. Trafiły one do policyjnego laboratorium. Po rozmowach psychologa z dzieckiem okaże się czy "dziadek" ograniczał się do fotografowania.
Pedofil w areszcie
Marian T. trafił do aresztu tymczasowego, stanie przed sądem za wytwarzanie pornografii dziecięcej, a ponieważ w jego mieszkaniu znaleziono też niezarejestrowany pistolet, dojdzie zarzut nielegalnego posiadania broni. 75-latkowi grozi do 10 lat więzienia.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: policja Warszawa