Już ponad 700 osób poszkodowanych przez Amber Gold zgłosiło się do ABW. Jeden z klientów wpłacił do Amber Gold rekordową kwotę 3,2 mln zł - pisze "Gazeta Wyborcza". Ci, którzy powierzyli parabankowi pieniądze, mają nikłe szanse na ich odzyskanie w całości. - Sprawdzamy, czy złoto, które kupiła spółka, faktycznie przeznaczone było dla klientów - mówił w TVN24 Wojciech Szelągowski z gdańskiej prokuratury.
Jak pisze "Gazeta", spośród klientów Amber Gold aż 1170 osób zainwestowało "w złoto" ponad 15 tys. zł. 67 osób wykupiło certyfikaty warte pół miliona. Rekordzista oddał spółce 3,2 mln zł.
Szanse na odzyskanie tych sum w całości są nikłe. Po pierwsze nie wiadomo jeszcze, jaka jest wartość majątku Amber Gold. Jak ujawniliśmy w piątek, ABW znalazła w lokalach firmy 57 kilogramów złota, kilogram platyny i kilkaset gramów srebra o łącznej wartości 10-12 mln zł.
W jednym z lokali znaleziono też milion złotych w gotówce.
Do Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego zgłasza się coraz więcej osób, które straciły nadzieję na odzyskanie pieniędzy.
- Czują się oszukane, takich osób jest już ponad 700 - poinformował rzecznik ABW Maciej Karczyński.
Prokuratorzy sprawdzają dokumenty
Wojciech Szelągowski z gdańskiej prokuratury powiedział w poniedziałek w TVN24, że śledczy są na etapie sprawdzania dokumentów firmy, zabezpieczonych w postępowaniu przygotowawczym. Szczegółów zdradzić nie chciał. Przyznał jednak, że sprawdzane jest, czy złoto, które kupiła spółka, było rzeczywiście nabyte w celu przechowania go dla klientów, czy też Amber Gold kupiła je dla siebie.
Sama spółka informowała, że jej majątek to 149,5 mln zł w metalach szlachetnych i nieruchomościach. Wcześniej Marcin P. wielokrotnie mówił, że spółka posiada rezerwy w postaci 110 kg złota. Na konferencji prasowej, zwołanej przez Marcina P. 8 sierpnia mówił on, że depozyty klientów wynoszą ok. 80 mln zł.
Parabanki pod lupą
Czy pieniądze z majątku spółki pokryją roszczenia inwestorów? Nie jest to do końca pewne, bo, jak zauważa "Gazeta", pierwszy w kolejce do wypłaty jest Skarb Państwa. Marcinowi P. grozi grzywna w wysokości nawet 5 mln zł, a ponadto jego spółka może mieć nieuregulowane należności finansowe względem fiskusa.
Jak już pisaliśmy, z informacji ABW wynika, że w 2010 roku firma zapłaciła 11 mln zł zaległego podatku, ale prawdopodobnie to tylko część zobowiązań. Łącznie przez konta bankowe Amber Gold przeszło ponad 2 mld zł. ABW sprawdza obecnie, co stało się z tymi pieniędzmi. Część z nich mogła samolotami trafić do Niemiec.
Praktyki stosowane przez Amber Gold skłoniły Ministerswo Finansów do szukania sposobu na parabanki jako takie - poinformowała "Polska The Times". W resorcie trwają przygotowania do stworzenia systemu nadzoru nad tymi instytucjami. Resort chce przeforsować przepisy, które lepiej zabezpieczą interesy klientów i pozwolą sprawdzić, czy firma faktycznie ma zabezpieczenie dla ulokowanych pieniędzy.
Większa kontrola może jednak nie wystarczyć - potrzebne mogą być także zmiany w prawie bankowym, w tym dokładne zdefiniowanie terminu "lokata".
Zawiniła prokurator?
Osobnym wątkiem sprawy Amber Gold jest to, dlaczego Marcin P. mimo ciążących na nim wyroków za przestępstwa finansowe założył spółkę obracającą milionami złotych i dlaczego za każdym razem dostawał wyrok w zawieszeniu.
Jak napisał "Wprost", Gdański Sąd Okręgowy winę widzi w prokuraturze rejonowej w Gdańsku-Wrzeszczu. 15 grudnia 2009 roku prokurator Barbara K. dostała zawiadomienie z KNF o tym, że Amber Gold prowadzi działalność bankową bez zezwolenia. Prokurator odmówiła wszczęcia śledztwa, a później umorzyła postępowanie. Po wskazaniu sądu, by prowadzić sprawę dalej, Barbara K. zamówiła u biegłego opinię. Zrobiła to w styczniu 2011 roku, do lipca 2012 opinia nie powstała. Obecnie prokurator jest na zwolnieniu. Według "Wprost" nie wiadomo, czy wróci do pracy.
Prezes mimo zakazu
Marcin P. był wielokrotnie skazywany za przestępstwa finansowe. W najgłośniejszej sprawie trójmiejskiej "Multikasy" został przez sąd zobowiązany do zwrotu klientom 174 tys. zł. P. tego nie zrobił, jednak kurator sądowy uznał, że szkoda została naprawiona, bo skazany zapłacił pięciu poszkodowanym osobom. W ubiegły czwartek resort sprawiedliwości skierował zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa poświadczenia nieprawdy przez kuratora.
Wyroki Marcina P. oznaczają, że nie mógł on zasiadać w zarządzie spółki. Amber Gold nie miała też prawa sprzedawać lokat w złoto i prowadzić działalności zarezerwowanej dla banków.
Autor: jk//kdj/k / Źródło: "Gazeta Wyborcza", "Polska The Times", "Wprost", tvn24.pl, TVN24