Blisko 15-centymetrowy pręt utkwił w czaszce 46-letniego mężczyzny, który w czwartek został przyjęty do Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego w Białymstoku. Pacjent przeszedł operację. Jak twierdzą lekarze, nic już mu nie zagraża.
Do wypadku doszło w Ełku, prawdopodobnie w okolicy jednego z placów budowy. Pręt wbił się przez zewnętrzny kącik oka i oparł się o przegrodę w nosie mężczyzny.
Z nieoficjalnych informacji wynika, że mężczyzna w czwartek ok. godz. 8 miał w tym mieście spotkanie w sprawie pracy. W jakich okolicznościach doszło do wbicia pręta w głowę - nie wiadomo.
Pierwszej pomocy 46-latkowi udzielili świadkowie, którzy odcięli wystającą część drutu i zabezpieczyli głowę poszkodowanego. Następnie mężczyzna został przetransportowany śmigłowcem do białostockiego szpitala.
- Pacjent był przytomny, był w dobrym stanie - mówi w rozmowie z TVN24 prof. Marek Rogowski, kierownik Otolaryngologii USK w Białymstoku. Jak dodaje, operacja usunięcia ciała obcego z głowy nie była skomplikowana i odbyła się bez powikłań. Pręt miał blisko 15 cm długości i 0,5 cm grubości.
Kilka milimetrów od nerwu wzrokowego
Dr Andrzej Sieśkiewicz z białostockiego szpitala dodaje, że pręt nie przemieścił się w oczodole i dzięki temu nie uszkodził nerwu wzrokowego, od którego dzieliło go zaledwie kilka milimetrów.
Jak informują lekarze, za kilka dni, gdy pewne będzie już, że nie ma ryzyka infekcji, pacjent przejdzie rekonstrukcję oczodołu. Choć mężczyzna czuje się dobrze, rokowanie co do jego widzenia jest niepewne. - Nie możemy założyć, że będzie wszystko dobrze - mówi Sieśkiewicz.
Lekarze przyznają, ze wbrew pozorom tego typu urazy są dosyć częste. Podkreślają, że w podobnych przypadkach osoby udzielające pierwszej pomocy poszkodowanemu nie powinny usuwać ciała obcego wbitego w okolice szyi czy głowy, gdyż może to spowodować krwawienie.
Autor: db/kka / Źródło: tvn24